Rozdział 33

375 39 2
                                    

Dokładnie tak jak przypuszczałem, na tych krótkich nóżkach daleko ode mnie nie ucieknie. Mniejsza z tym, że miałem okropną kondycję, a on tymczasem wręcz odwrotnie. Ja za to miałem boskie długie nogi, dzięki którym w końcu udało mi się go złapać. Po tym co odstawił i jak się zachował nie ma zmiłuj! Złapałem go za nadgarstek i próbującego się wyrwać pociągnąłem w stronę Diabelskiego Młyna.

     -Key, ja serio nie chcę.-pokręcił głową przerażony. Serio aż tak się bał?

     -Daj spokój, Jjong. Gdzie twoja męska duma?-zapytałem krzyżując ręce na wysokości piersi.

     -Nie mam pojęcia, chyba zgubiłem ją podczas ucieczki.

     -Ale to randka...-zacząłem go naśladować.

     -Dobra, robię to dla ciebie, Bummie.

Aww! Jaki słodki! Robił to dla mnie? Już sama ta świadomość by mi wystarczyła, ale fakt był taki, że byłem strasznie, ale to strasznie zachłanny i chciałem mieć go w swoich ramionach. Choćby nie wiem co!

     -Tak, tak... Chodź tutaj.-udałem niewzruszonego.

     -Oh My God.-jęknąłem schodząc z karuzeli. Nie spodziewałem się po niej dwóch rzeczy. Po pierwsze, że będzie aż taka wysoka. I po drugie, że będzie tak masakrycznie szybka! To był istny horror, a nie przejażdżka! Bałem się jak chyba nigdy w życiu! Już wiem dlaczego ktoś nazwał to Diabelskim Młynem. Jedyną kwestią zostaje ten młyn. Bo dlaczego młyn? Że się kręci? Równie dobrze mogłaby to być Diabelska Karuzela! No cóż, niektóre zagadki tego świata prawdopodobnie nie zostaną nigdy rozszyfrowane.

     -W sumie nie było tak źle. Całkiem mi się podobało.-uśmiechnął się szeroko Jonghyun-Nie wiem czego się tak bałem.

     -Miło słyszeć, że pokonujesz swoje lęki.-westchnąłem resztkami sił.

     -Bummie, w porządku?-złapał mnie mocno, kiedy właśnie miałem się przewrócić.

     -Oczywiście, że w porządku! Jestem wszechmogący Key!-krzyknąłem-Ale trzymaj mnie mocno, bo mogę upaść.-dopowiedziałem cicho, a następnie wtuliłem w niego mocniej. Rajuśku, jakie to romantyczne... Czułem się chociaż przez chwilę jakbym grał w dramie... I to całkiem długą chwilę, gdyż nie miałem zamiaru go puścić nawet gdyby odciągali mnie czołgiem.

     -Dasz radę sam iść?-zapytał.

     -Za bardzo kręci mi się w głowie.-odpowiedziałem mając nadzieję, że weźmie mnie na ręce i zaniesie do hotelu. Ułoży na dużym łóżku... I jak na razie powinieneś chyba tutaj przestać, Kibumie. Za dużo myślisz! Nie myśl, działaj!

     -Skoro i tak mamy już własny paring to chyba nic do stracenia, prawda?-zaśmiał się, po czym tak jak w duchu chciałem pochylił i usadowił mnie na swoich plecach.

Właśnie dla takich momentów człowiek żyje! Tyle razy byłem świadkiem takich scen w dramach, a teraz przytafiło mi się to w prawdziwym życiu! O matusiu! Co robić, co robić! Jak tylko wrócę do hotelu, od razu zadzwonię do... Jedną chwilę. Nie miałem do kogo zadzwonić! No bo po pierwsze nikt nie wiedział o mojej sekretnej jednostronnej miłości, a po drugie gdyby ktoś z kim jestem bardzo blisko miał się dowiedzieć o czymś o czym reszta całego świata nie to byłby to właśnie Jonghyun. Ale skoro sprawa dotyczyła właśnie jego, to był tą osobą, która nie powinna się dowiedzieć! A może powinna? W końcu do tego chyba akurat teraz dążyłem. Nawet wyciągnąłem go na wycieczkę nad morze, żebyśmy mogli pobyć sami w tej romantycznej scenerii, z dala od wszystkiego i wszystkich. Co ja właściwie chciałem zrobić? Trochę się już pogubiłem. Czy miłość zawsze musi być taka trudna? Jakby nie mogło być tak, że skoro ktoś się zakocha, to ta druga osoba odwzajemnia jej uczucia. Po co wszystko komplikować?

     -Key, żyjesz?-wyrwał mnie z rozmyślań rozbawiony głos Jjonga.

     -Hm?

     -Mówię do ciebie już od jakiegoś czasu, a ty nic.

     -Wybacz. Zamyśliłem się. A co mówiłeś?

     -Zapytałem czy chcesz już wracać do hotelu.

     -Nie możemy przesiedzieć całego dnia w hotelu!-oburzyłem się-Chodźmy na obiad.

     -Co chciałbyś zjeść?-zaśmiał się.

     -Coś od czego na pewno nie przytyję.-uznałem.

     -Na przykład?

     -Sałatka? Może coś w tym stylu.

     -Albo...-zaczął-Skoro jesteśmy nad morzem zjedzmy rybę z frytkami w pierwszym lepszym barze na plaży.-zaproponował.

     -Ty na serio masz już chyba dosyć tej swojej atrakcyjności, prawda?-zapytałem.

     -Uważasz, że jestem atrakcyjny?-zaczął się droczyć.

     -Ya!-klepnąłem go otwartą dłonią w plecy tak, żeby coś poczuł, ale żeby jednak nie upuścił mnie pod wpływem doznanego szoku-Nie wiesz, że każdy tak myśli?-zmarszczyłem brwi.

     -Oj, ale to przecież wycieczka!-zajęczał jak małe dziecko-Ma być fajnie! Dlaczego musimy się trzymać diety?

     -No niech ci będzie. Ale masz zjeść dużo warzyw do tych niezdrowych rzeczy.-postanowiłem pójść na kompromis.

     -Ty też.-upomniał mnie.

     -Ja to wiem, ty wszystkożerny Dinozaurze. Potrafię o siebie zadbać.-stwierdziłem.

     -A tak w ogóle zauważyłeś, że nikt za nami nie idzie?-rozejrzał się dookoła, a ja poszedłem w jego ślady i zrobiłem to samo.

     -Faktycznie plaża jest prawie pusta.-przytaknąłem.

     -Pewnie dlatego, że zrobiło się trochę zimno.-powiedział Jjong.

     -Możliwe, ale żeby wszystkich tak wywiało?-zdziwiłem się.

     -Może gdzieś jest jakiś event?-rzucił, po czym kiedy byliśmy już przy barze kucnął, abym mógł zejść z jego pleców-Poszukajmy czegoś jak już będziemy pełni.

     -Przecież tyle razy ci mówiłem, że nie możesz wpychać w siebie do pełna. Co ty samochód jesteś? Do pełna...-prychnąłem-Powinieneś skończyć jeść wtedy, gdy czujesz, że trochę się jeszcze zmieści.

     -Ale jestem strasznie głodny.-nadął policzki.

     -A byłeś ty kiedyś najedzony?

     -Nie, bo przez cały czas muszę się trzymać diety.-westchnął, wchodząc do niskiego budynku-Dzień dobry.-powiedział do mężczyzny, który stał za ladą.No w końcu! Nareszcie mógł nas obsłużyć osobnik płci według mnie równie ładnej, a może i nawet ładniejszej od pięknej. Zwykle jedyne co mnie spotykało to mierzenie wzrokiem z dziewczynami, które wprost śliniły się na widok Jonghyuna. Aish! Naprawdę. Takie irytujące. Nawet jeśli tylko o tym myślałem.

     -Dzień dobry.-odpowiedział pracownik.

     -Poprosimy dwa razy rybę z frytkami.

     -I do tego warzywa oraz woda.-wtrąciłem do zamówienia.

     -Proszę usiąść, za chwilę podam.-powiedział, po czym skierował się do kuchni.

     -Całkiem tu miło, prawda?-rzuciłem okiem na lokal słysząc słowa mojego przyjaciela.

     -Droga restauracja to to nie jest, ale fakt. Przytulnie.-przyznałem mu rację.


Look At Me | JongKeyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz