Rozdział 35

373 41 2
                                    

     -Pospiesz się, Key. Czekają na nas.-naglił mnie Jonghyun.

     -Jeszcze chwilę.-jęknąłem-Wszystko musi być idealnie na swoim miejscu. Wiesz przecież, że jeśli chodzi o wygląd to jestem perfekcjonistą.-powiedziałem po raz kolejny przeczesując swoje długie rzęsy czarną mascarą-I przestań narzekać, bo mnie w ten sposób stresujesz. A jak jestem zestresowany to mi się ręce trzęsą. Chcesz, żebym wyglądał jak panda?-oburzyłem się.

     -Rób co musisz.-uniósł ręce w geście zawieszenia broni.

     -Dziękuję.-kiwnąłem głową-A teraz patrz i podziwiaj cuda.

Wyjąłem z kieszeni dżinsowej kurtki  eyeliner w pisaku i poprowadziłem nim idealne kreski na powiekach tuż przy linii rzęs.

     -Już? To ten cud?-zaśmiał się.

     -Ślepy jesteś? Nie widzisz tej boskości bijącej ode mnie na kilka kilometrów?

     -Ee...-zająknął się, uderzając w tym samym momencie w mój czuły punkt. Nie uważał, że byłem śliczną istotą?

     -Czy ty Kim Jonghyunie, właśnie zasugerowałeś mi prosto w twarz, że jestem brzydki?-wycedziłem przez zęby.

     -Nie to miałem na myśli!-pomachał przede mną rękami w geście zaprzeczenia. Chyba zauważył, że nieźle się wkurzyłem. Ale przecież mógł się tego spodziewać, nie prawda? Musiałem przyznać, że byłem strasznie wrażliwą osobą i zawsze niewiarygodnie łatwo można mnie było zranić. Nie była to moja zaleta, ale niestety nic chyba raczej nie mogłem na to poradzić. Ktoś mądry kiedyś powiedział "Life is brutal". Zgadzam się w stu procentach! Tyle niedocenionych geniuszy chodzi sobie po tym świecie... Niewiarygodne!

     -To co miałeś na myśli?-zmarszczyłem brwi, mimo iż na codzień nie byłem zwolennikiem tego gestu mimicznego.

     -Tylko żartowałem.-podrapał się po głowie. Ach, ten frajer i te jego głupie dowcipy. Zero taktu, zero klasy. Jak ja mogłem się zakochać w takim dzieciaku? No cóż... Przynajmniej nadrabia twarzą i sześciopakiem. Oczywiście teraz to ja sobie żartowałem, ponieważ wygląd jest bardzo ważny, ale jednak, żeby zaimponować Kim Kibumowi potrzeba czegoś więcej! Szczerze mówiąc nie wiedziałem do końca czym było to więcej, ale to było w tej chwili najmniej ważne. Grunt, że on miał to coś, co tak mnie do niego przyciągało i sprawiało, że chciałem spędzać z nim cały swój cenny czas.

     -Phie...-prychnąłem.

     -Key, już ci to kiedyś mówiłem. Nie bierz wszystkiego tak na serio.-uśmiechnął się nieśmiało.

     -Teraz sugerujesz, że nie mam poczucia humoru?-oburzyłem się. Aish! Serio, jak tak w ogóle można? Podwójny cios. Wygląd oraz osobowość. Ta zniewaga naturalnie krwi wymaga! Chciałem tej nocy sprawić, aby w końcu był mój, ale jak na razie miałem wrażenie, że za chwilę wyjdę z siebie i stanę obok.

     -Znowu źle zrozumiałeś...-jęknął.

     -Po prostu przeproś.-zacmokałem zniecierpliwiony.

     -Przepraszam, Bummie. Nie o to mi chodziło.-wyrecytował formułkę, którą po wielokrotnym powtarzaniu zdążył już zapamiętać. No tak, nasza relacja jest i od zawsze była odrobinę specyficzna. Dla niektórych może się wydawać dziwna, ale dla nas to chleb powszedni.

     -W porządku, Jjongie.-uśmiechnąłem się szeroko-Chodźmy podensić!

     -Istnieje taki czasownik?-zaśmiał się.

     -To ja wyznaczam trendy w czasownikach.-odparłem.

     -Czyżby?-zmarszczył czoło.

     -Oczywiście!-stwierdziłem, wychodząc z łazienki tuż za Blingiem.

     -Co tak długo?-zapytał Minho, kiedy w końcu dotarliśmy do baru.

     -To było pytanie retoryczne.-uznał Taemin w chwili, gdy już otwierałem usta, aby coś powiedzieć-Tak naprawdę nie chcemy wiedzieć co tam robiliście.-dodał na co ja jedynie wytrzeszczyłem oczy. O co oni nas podejrzewali? Jakim cudem?

     -Ja tam chętnie posłucham.-zaśmiał się Onew, na co zrobiłem się jeszcze bardziej czerwony niż za wcześniejszym komentarzem.

     -Y-ya!-wydukałem.

     -Niczego nie usłyszysz!-wtrącił Jonghyun.

     -Oh, no tak.-pokiwał głową wyrozumiale Żabol-Mamy rozumieć, że to sekret.

     -Bawicie się w detektywów? Jesteście walnięci.-wyraził swoje zdanie Dinozaur.

     -Dobra, dobra. Powiedzmy, że wam wierzymy.-Jinki podparł swoją brodę koszykiem utworzonym z dłoni.

     -Ja tam tego nie kupuję.-pokręcił głową maknae-Coś za długo tam siedzieli.

     -Jestem ponad tym.-odrzuciłem z ramienia niewidzialne długie włosy, po czym usiadłem na taborecie przy ladzie.

     -Raczej pod tym.-rzucił najmłodszy.

     -No chyba ty.-powiedziałem pierwsze co mi ślina na język przyniosła.

     -Nie ma to jak cięta riposta.-podsumował Taemin, a ja spojrzałem na niego spod byka.

     -Wystarczy, Minnie.-pocałował go w policzek Minho.

     -Błagam, oszczędźcie mi tego.-jęknął Onew.

     -Dlaczego?-zdziwił się Choi-Nie cieszysz się naszym szczęściem?

     -Bardzo się cieszę. Żyję tylko po to, żeby shippować 2mina.-zmrużył oczy.

     -Miło, że jesteś tak oddany naszemu związkowi.-rzucił maknae.

     -Dobra, napijmy się panowie.-zabrał głos Jjong.

     -W końcu odezwał się ktoś rozsądny.-pokiwałem głową.

     -Onew approves.-odezwał się lider.

     -Minnie, nareszcie możesz poznać to boskie uczucie, kiedy promile rozchodzą się po całym twoim ciele.-postanowiłem zażartować z jego młodego wieku.

     -To nie mój pierwszy raz.-odpowiedział.

     -Z hyungami pierwszy.-stwierdziłem.

     -Nieważne. Nie mów do mnie Minnie.

     -Właśnie!-przyznał mu rację Minho-Tylko ja mogę mówić do niego Minnie. Prawda, Minnie?

     -Cokolwiek. Po prostu już się napijmy.


Look At Me | JongKeyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz