-Myślałeś?-zapytał.
-Tak.-skinąłem głową.
-I?-dociekał-Możesz dać mi szansę?
-Nie mam pojęcia czy będę tego żałował, ale lepiej zaryzykować niż żałować, że się nie zaryzykowało.-odpowiedziałem omijając szerokim łukiem słowo "tak".
-Czyli się zgadzasz!-wykrzyknął podekscytowany niczym sześciolatek, po czym podbiegł do mnie z szeroko rozłożonymi rękoma w celu przytulenia mojego ciała.
-Przestrzeń osobista.-powiedziałem stanowczo zatrzymując go za pomocą swojej dłoni stykającej się z jego umięśnionym torsem, na co zareagował śmiechem, w którym po chwili mu zawtórowałem.
-W porządku, w porządku.-uniósł ręce w geście obronnym-Jadłeś śniadanie?
-Zapomniałem...
-Odchudzasz się czy jak? Śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia!-pouczył mnie-Chodźmy na stołówkę.
-Ale kucharki nie dadzą nam o tej porze niczego do jedzenia!-zauważyłem-Ostatnim razem jak przyszedłem do nich tak rano to przepędziły mnie wałkiem do ciasta! Aish... Naprawdę! Żeby tak traktować gwiazdę! W głowie się nie mieści!
-Mi powiedziały, że jestem strasznie, ale to strasznie uroczy i żebym przychodził, kiedy tylko będę chciał.-uśmiechnął się, na co ja jedynie prychnąłem-Let's go!-złapał mnie za nadgarstek, a następnie poprowadził w stronę wyjścia.
-Widzisz? Mówiłem, że nie dadzą nam umrzeć z głodu.-powiedział Nam zajmując miejsce przy stoliku na przeciwko mnie.
-Co ty zrobiłeś tym wiedźmom?-zdziwiłem się.
Faktycznie musiały go bardzo lubić, bo nigdy w życiu nie widziałem, żeby dla innych osób z wytwórni były miłe. A swoją drogą to ich zachowanie było naprawdę zastanawiające. Przez całe życie miały okres, czy co? To idole powinni być kapryśni, a nie stare baby stojące przy garach! Nie miałem racji? Oczywiście, że ją miałem! Jak zawsze z resztą. Czy ktoś kiedyś widział takie cuda, żeby Kim Kibum się mylił? To chyba jakieś mity i legendy.
-Nikt się nie oprze mojemu aegyo.-wyszczerzył zęby.
-Aha... Akurat.-stwierdziłem pod nosem.
-Nie wierzysz? To patrz!-przybrał bojowy wyraz twarzy-Hyung...-zapiszczał, a następnie zrobił całą masę niezwykle uroczych póz.
-Blee...-udałem odruch wymiotny, chociaż tak naprawdę musiałem przyznać, że był w tym świetny. Aż w pewnym momencie miałem ochotę złapać go za te wydęte policzki i doszczętnie wypuciać. Oczywista sprawa nie mogłem tego zrobić, więc musiałem się ostro powstrzymywać. Dopiero co zostaliśmy kumplami, chociaż nie wiem czy to nie za dużo powiedziane, a już rzuciłbym się na niego przez jego słodkość. I co on by sobie pomyślał? W sumie nie miałem pojęcia co by sobie pomyślał, ale wiedziałem na pewno, że zdecydowanie za dużo. Tego byłem w stu procentach pewien!
-Aż tak źle?-zasmucił się, co jednak było chyba dalszą częścią pokazu, który zorganizowany został w celu zmiękczenia mojego serca.
-A w ogóle to dlaczego nazwałeś mnie hyung? Myślisz, że wyglądasz młodziej ode mnie? Chciałbyś.-prychnąłem.
-Który rok?-zapytał.
-Co który rok?-nie zrozumiałem.
-W którym się urodziłeś.-sprostował.
-91.
-Ja też!
-Serio? Wyglądasz na zdecydowanie starszego niż ja. Ale to pewnie po prostu wina tych zmarszczek.-odgryzłem się za nazwanie mnie hyungiem. Wyglądałem przecież na dongsaeng, a nie żadnego starszego! Może jeszcze ajussi, co? I frytki do tego!
-To mimiczne!-zmarszczył brwi.
-Mimiczne, nie mimiczne. Zmarszczki jak zmarszczki. Grunt, że są.-uznałem-I nie marszcz tych brwi, bo będziesz miał ich jeszcze więcej.-pouczyłem go.
-Racja. Powinienem bardziej o siebie dbać, prawda?-stwierdził, na co ja przyznałem mu rację poprzez kiwnięcie głową-A wracając do tematu, skoro jesteśmy w tym samym wieku, to możemy zostać przyjaciółmi!
-A jutro parą?
-Słucham?
-Jesteś naprawdę szybki. Dopiero co dałem ci szansę, a ty już chyba myślisz, że cię lubię. Ale posłuchaj moich słów uważnie. To jest proces. Nie da się tak od razu przerzucić na koleżeństwo, a co dopiero na przyjaźń, więc na litość Boską przestań być w takiej gorącej wodzie kąpany, bo się jeszcze oparzysz. Rozumiesz, co chcę ci przekazać?-zapytałem.
-Chyba tak.-posmutniał-Ale jest szansa, że kiedyś będziemy ze sobą blisko?
-Jakaś szansa może i jest, ale musisz mi udowodnić, że jesteś wart ogrzewać się w blasku mojej niezrównanej chwały!
-Jak mogę to zrobić?-zaciekawił się.
-Nie wiem.-wzruszyłem ramionami-Mi zależy, czy tobie?
-Masz rację. Na pewno coś wymyślę.-wyszczerzył się-Ale jak powinienem cię nazywać teraz?
-Hmm... Key?
-Nie, zbyt formalnie.-skrzywił się-Bummie?-jego oczy nagle rozbłysły.
-Nie popadajmy w przesadę.-odrzuciłem jego propozycję.
-Kibummie?-próbował dalej.
-Kibum. Moje ostatnie słowo.
-Aish... No dobra.-zajęczał-Ale jak będziemy już przyjaciółmi, to wymyślę dla nas fajne ksywki, okej?
-Zobaczymy. I wszystko zależy również od poziomu fajności tych ksywek.
-Będą super fajne!-pokazał kciuk w górę.
-W takim razie będę mógł rozważyć.-uśmiechnąłem się delikatnie podnosząc jednak tylko jeden kącik ust w górę.
-Wow! Uśmiechnąłeś się!-zauważył-Jestem na dobrej drodze.
-Wcale nie!-zaprzeczyłem-Po prostu... Mięśnie twarzy mi zdrętwiały.-wymyśliłem szybko na poczekaniu nie zastanawiając się nawet nad sensem wypowiadanego przeze mnie zdania. Och, serio? Serio, Kibumie? Tylko to zdołałeś wymyślić? Głupi mózg! Więcej z nim strat, niż korzyści!
CZYTASZ
Look At Me | JongKey
أدب الهواةKey i Jonghyun znają się od dawna, niemal jak łyse konie. Teraz są nawet w jednym zespole. Pasją Jonghyuna są dziewczyny, a przynajmniej tak to wygląda jak ktoś przygląda się z boku. Key, wiedząc doskonale o orientacji seksualnej swojego najlepszego...