Rozdział 20

418 44 2
                                    

 -Back hug!-usłyszałem niespodziewanie radosne krzyknięcie, kiedy silne ramiona oplotły moje ciało.

W tamtym momencie absolutnie nie mogłem się ruszyć. Miałem wrażenie jakby całe moje ciało skamieniało. Mózg starał się wysyłać impulsy do kończyn, ale jakimś dziwnym trafem w ogóle tam nie docierały. W końcu udało mi się jednak wyswobodzić z jego objęcia, a co za tym szło zerwałem się gwałtownie jak poparzony.

     -Ya...-tak naprawdę miałem zamiar to wykrzyknąć, ale niestety wydobył się ze mnie jedynie cichy szept, który jakby tego było mało nie brzmiał zbyt pewnie.-Zachowaj to dla Taeyeon. To ona jest twoją dziewczyną.-wycedziłem z wyrzutem i goryczą, które bardzo dobrze słychać było w moim łamiącym się jeszcze od nadmiaru emocji głosie.

Ups. Co ja właśnie najlepszego zrobiłem! Dlaczego to powiedziałem? Tak trudno ugryźć się w język? Co robić... On na pewno pomyślał, że byłem o nią zazdrosny! W sumie faktycznie byłem, ale przecież nie miałem do tego absolutnie żadnego prawa! A on nie miał prawa się o tym dowiedzieć, nawet jeśli to dotyczyło jego osoby. Pomyślałby pewnie, że jestem jakiś walnięty i to raczej nie zdrowo.

Czekałem przez chwilę na jego reakcję, która swoją drogą była strasznie opóźniona. Chyba próbował przeanalizować słowa, które właśnie usłyszał. To była istna tortura! Im dłużej się nie odzywał, tym bardziej chciałem uciec z dormu, nie zważając nawet na to, że zdeklarowałem się tam nocować.

     -Brzmisz jakbyś był zazdrosny, Bummie.-uśmiechnął się uroczo, co na krótką chwilę otłumaniło mnie tak, że nie dosłyszałem jego wypowiedzi. Dotarła do mnie dopiero około minutę potem i zupełnie zwaliła z nóg, chociaż nie dosłownie.

     -C-co?-skarciłem się w myślach za to zająknięcie-Bzdury wygadujesz.

Starałem się jakoś wybrnąć z tej niezręcznej dla mnie sytuacji, ale to naprawdę nie było ani trochę łatwe. Czułem się przyparty do muru i nie było w tym nic miłego. Może naprawdę powinienem był uciec? Mogłem w sumie szybko, albo nawet błyskawicznie dotrzeć do mojego apartamentu i spędzić całą noc na wymyślaniu wymówki. Miałbym wtedy zdecydowanie więcej czasu niż w tamtej chwili.

Moje rozmyślania przerwał dźwięczny śmiech Jjonga, który sprawił, że ze zdziwienia osłupiałem. Śmiał się? To było dla niego zabawne? Męczenie mnie i torturowanie godne zimnego człowieka bez serca? No w sumie chyba nieźle się bawił.

     -Znowu żartuję. Nie bierz wszystkiego tak na poważnie, Key. Ale na marginesie... Nie Taeyeon. Krystal.

     -Krystal?-zdziwiłem się-Od kiedy?

     -A od jakiegoś czasu.-rzucił, po czym skrzyżował ręce za głową i opadł plecami na łóżko Onew, który właśnie wrócił z łazienki.

     -Kto chce pierwszy pod prysznic?-zapytał lider.

     -Ja!-krzyknąłem szybko tak, żeby żaden z nich nie mógł mnie wyprzedzić, a następnie wybiegłem z pokoju kierując się w stronę toalety.

          Wskoczyłem pospiesznie do małego pomieszczenia i zamknąłem za sobą drzwi. Szczerze mówiąc wiadomość o jego nowej dziewczynie nie zrobiła na mnie tym razem większego wrażenia. Ból był taki sam jak zwykle, ani mniejszy, ani większy. No bo co to za różnica z którą akurat chodził? Dla mnie liczyło się tylko to, że jakaś w jego życiu była. To najistotniejszy fakt. Najgorsza była jednak jego bliskość. Mój rozum doskonale wiedział, że nie miałem żadnych szans, ale ten drugi głupi i naiwny organ wciąż miał ogromną nadzieję i nieustannie się łudził. Dlatego właśnie tak bardzo cierpiałem. Za każdym razem, kiedy Jonghyun mnie dotykał moje serce było szczęśliwe, ale to zwykle nie trwało długo, ponieważ wtedy do akcji wkraczał rozsądek, który niszczył moje marzenia jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, czyli w błyskawicznym tempie. We dwójkę nie dawali mi po prostu normalnie funkcjonować.

Nie spiesząc się już zdjąłem z siebie powoli ubrania, po czym wziąłem długi prysznic. W dormie były na szczęście dwie łazienki, więc nie czułem obowiązku orientowania się w czasie. Zimna woda skutecznie mnie orzeźwiała i pozwalała mi przemyśleć to co zgromadziło się w moim przepełnionym już mózgu. Po wyjściu z kabiny ubrałem się w swoją starą wściekle różową pidżamę, po czym rozpocząłem pielęgnację twarzy przy użyciu kosmetyków Taemina. Po wyprowadzce zostało tu sporo moich rzeczy, ale to co pomagało mi zachować piękny wygląd bez zastanowienia od razu ze sobą zabrałem, dlatego musiałem się teraz bawić w podkradanie. Gdyby maknae się dowiedział to raczej do końca życia nie mógłbym już wcisnąć się w super mega obcisłe rurki, więc starałem się używać jego zestawu w miarę oszczędnie, żeby nie sprawić tego, że w ogóle je pożyczyłem oczywistym.

          -Ile można siedzieć w łazience?-przywitał mnie Onew, po tym jak wszedłem do pokoju, w którym miałem tej nocy spać. Dosyć często słyszałem to pytanie, jeśli mam być szczery.

     -To.-wskazałem palcem na swoją twarz-Samo się nie zrobi.

     -I tak jesteś śliczny.-zaśmiał się Jjong, po czym złapał mnie za policzki-Teraz ja idę się myć!-ogłosił wychodząc z pomieszczenia.

Dziękowałem Bogu, że już go nie było, bo wolałem, żeby nie mógł oglądać rumieńców, które akurat wkradły się na moją twarz. Naprawdę to powiedział? Chyba się nie przesłyszałem. Poczułem przyjemne ciepło, które rozlało się po całym moim ciele i sprawiło, że zacząłem się szczerzyć jak głupi do sera, albo jak to zwykłem mówić Onew do kurczaków. Musiałem wyglądać wtedy trochę idiotycznie, ale kto by się przejmował takimi błachostkami, kiedy jego wymarzony chłopak powiedział mu jaki to on jest śliczny! Może nie chodziło mu o nic w stylu: "Jesteś najpiękniejszym chłopakiem, jakiego w całym swoim życiu widziałem! Kocham cię i zawsze będę!", raczej nie. Realia już dawno kazały mi się z tym pogodzić, ale jednak uważał mnie za ładnego! Ba! Nawet ślicznego! A to o wiele mocniejsze słowo! Mimo iż nie powiedział tego w pożądanym dla mnie sensie, to jednak szczęście w pewnym stopniu stłumiło smutek.

     -Key! Key!-poczułem w pewnym momencie jak ktoś mną patrząsa, co sprawiło, że automatycznie powróciłem do rzeczywistości-Mówię do ciebie!-Jinki nadal wykonywał czynność, która zaczynała mnie już powoli denerwować.

     -Co?-zapytałem będąc już całkowicie obecny duchem.

     -Zamówmy kurczaka!

     -O tej porze?-zdziwiłem się-Będziesz gruby!

     -No weź, no!-tupnął nogą i skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej jak to mają w zwyczaju małe dzieci, które bardzo czegoś chcą. Zabawne, że zwykle uważa się za dorosłego i najdolrzajszego z nas wszystkich.

     -Ja się na to nie piszę. Mi jeszcze zależy na moim wyglądzie. Ale poczekaj na Jjonga, on się z pewnością zgodzi.

     -Nie chcę czekać! Zapytam go od razu!-uznał, po czym ruszył w kierunku drzwi.

Mogli sobie jeść o tej porze, ja im nie zabraniałem, ale nie miałem ochoty potem wysłuchiwać, że przytyli i znowu muszą przejść na dietę, której tak nie lubili. Niestety jednak zawsze było tak samo. Ci ludzie mieli zero samokontroli i silnej woli.


Look At Me | JongKeyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz