II

170 19 4
                                    

Daniel w mediach ^^

Daniel

Wsiadłem do samochodu i ruszyłem na miejsce zbrodni, którym okazał się dom na przedmieściach. Dookoła kręciła już się wielu gliniarzy, a całość była odgrodzona taśmą policyjną. Schyliłem się i przeszedłem pod nią.

- Hej, Adma. Co macie? - podszedłem do kolegi żując gumę. 

- Wejdź i się sam przekonaj. Ostrzegam nieciekawe widoki. - skinąłem tylko głową na jego słowa.

Wszedłem po trzech drewnianych schodach, której zaskrzypiały pod moim ciężarem. W środku zastałem kobietę w podeszłym wieku z poderzniętym gardłem do tego stopnia, że głowa ledwie co trzymała się skóry. Siedziała na kanapie, a w ręku miała pilot od telewizora.

- Wzywaliście już patologa? - zwróciłem się się do dwóch młodych policjantów. Na moje pytanie tylko pokręcił głową. - No to na co czekacie?!

Szybko jeden z nich wyjął telefon i jak podejrzewam zadzwonił do centrali. Zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. Po zabawkach i porozrzucanych kredkami mogę stwierdzić, że na pewno mieszkają tu dzieci. W kuchni na lodówce wisiało stare zdjęcie przedstawiające zamordowaną z dwójkom dzieci na jakieś wycieczce. Zaczęłam rozglądać się dalej.

- Simmons! Chodź jeszcze na górę! Jest tu jeszcze jedno ciało.

Wróciłem się do głównego wejścia, bo obok niego były schody. Przy wejściu zastała mnie szczupła sylwetka Fable.

- Co ty tu, do cholery, robisz? Miałaś mieć dziś dyżur w laboratorium. - spojrzałem na nią oskarżycielsko. Nie chciałem, żeby pracowała w terenie. Moim zdaniem to zupełnie nie dla niej.

- Bo mam tam dyżur, ale Smith wziął wolę i nie mieli kogo wysłać, a ty tak bardzo chciałeś patologa na miejscu, więc dali mnie. A teraz chodźmy na górę.

Na górze skręciliśmy w lewo i ruszyliśmy do pokoju na końcu korytarza. Było w nim kilku policjantów. Gdy tam weszliśmy okazało się, że to pokój dziecięcy, a na samym jego środku leżała martwa dziewczynka. Fox głośno wciągnęła powietrze i zdałem sobie sprawę, że pierwszy raz ma do czynienia ze zwłokami dziecka. Zwłaszcza w terenie. Już miałem prosić, żeby się wycofała, i że jak oczyszczą zwłoki to wtedy się nimi zajmie, ale ona już ruszyła do przodu.

- Odsuńcie się. - stała się zachować pewny siebie głos, ale jej to nie wychodziło.

- To nie widoki i miejsce dla ciebie koleżanko. - jeden z tych gówniarzy wyszczerzył się do niej.

- Nie słyszałeś, pojebie, co powiedziała pani doktor?  Wypierdalaj! - ryknąłem na niego. W raz z nim wszyscy jak poparzenia osunęli się od ciała.

Fable założyła rękawiczki i zaczęła dokładnie oglądać ciało. Wygląda tak pięknie kiedy jest skupiona.

- Dziewczynka uciekła, prawdopodobnie chciała wyskoczyć przez okno, potem na daszek i odbiec stąd jak najdalej. Niestety. Napastnik złapał ją mocno za szyję i pociągnął do środka. Dźgnął dwa razu. W jak przypuszczam wątrobę, wnioskując po kolorze krwi, oczywiście. Chciał ją gdzieś zaciągnąć. Ona jednak chciała to jak najbardziej spowolnić. Rączkami, brudnymi od krwi, szorowała po podłodze stąd te ślady. Lecz nagle napastnik przestał i uciekł. Prawdopodobnie  wy wtedy przyjechaliście. - wstała z klęczek i podeszła do chłopaka, który wcześniej nie chciał odejść i spojrzała mu prosto w oczy. - Możliwe także, że dziewczynka, wnioskując po temperaturze ciała, żyła jeszcze kiedy tu przyjechaliście. Pewnie krzątaliście się po parterze. Kto wie, może jakiś z was wszedł tutaj na górę? Ale mogę Ci obiecać, że gdybyś wszedł do tego pokoju od razu po przyjeździe na miejsce mógłbyś zobaczyć i usłyszeć jak to dziecko umiera w męczarniach i nie byłbyś w stanie nic zrobić. - po tych słowach chłopak zbladł do tego stopnia, że teraz kolorami przypominał kartkę papieru. - Chyba niczego nie pominęłam, kolego.

FableOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz