XXI

88 7 3
                                    

Fable

Ze snu wyrwał mnie nagły napad torsji. Chciałam się odkryć, ale kołdra jakby na złość zaczęła się potwornie kleić do mojego oblanego potem ciała. Ledwo co wychyliłam się za granicę łóżka, a zawartość mojego żołądka ujrzała światło dzienne i wylądowała na podłodze pomieszczenia, w którym się znajdowałam. Czułam jak całe moje ciało zaczęło się trząść i pocić. Z doświadczenia wiedziałam, że albo dam kolejną dawkę narkotyków mojemu organizmowi albo to dopiero początek mojego piekła.

- Fable spokojnie jestem przy tobie. - słyszę głos jakiejś postaci, ale jej nie widzę. Teraz najważniejsza jest dla mnie kolejna porcja.

- Oddaj mi To. Muszę wziąć jeszcze. - szlochałam żałośnie

- Nie jest ci to potrzebne, ja tego nie mam. Jesteś od tego silniejsza. Wiem, że dasz radę.

- Ty nic nie rozumiesz, wy wszyscy nie rozumiecie. Potrzebuję tego, żeby być najlepsza.

Daniel

Wiedziałem, że pozbywanie się narkotyków z organizmu jest tragiczne, ale nie sądziłem, że aż tak. Widok jej w takim stanie łamał mi serce. Podejrzewam, że gdyby wzięła je po raz pierwszy reakcja nie była by tak gwałtowna. Ale z tego co zdążyłem wydedukować brała je wielokrotnie na studiach i prawdopodobnie była od nich uzależniona. A teraz gdy obudziła stare nałogi mogło być tylko gorzej. To jest na tej samej zasadzie co z alkoholikiem. Możesz nie pić całe lata po rzuceniu nałogu, ale wystarczy, że napijesz się jednego łyka i te wszystkie lata cholera strzeli. Ale ja wiedziałem, że Fable jest silna i da radę to wszytko pokonać. Wiedziałem też, że jak tylko uświadomi sobie co zrobiła, że mogła zaszkodzić swojemu nienarodzonemu dziecku lub stracić Maxa zanim go jeszcze dostała, to się opamięta, musi się opamiętać, ponieważ nie widzę dla niej innej opcji. Przysunąłem jej drobne ciało do swojego torsu i mocno przytuliłem. Głaskałem ją po plecach, żeby się uspokoiła i może szybciej zasnęła. Ten "atak" trwał jeszcze piętnaście minut po czy tak szybko jak się pojawił tak zniknął.

Rano budziłem się przed dziewczyną. Cały czas mocno oplatałem ją ramionami, a ona spocona i taka krucha spała wtulona plecami we mnie. Delikatnie się od niej odsunąłem, tak żeby jej nie obudzić. Gdy już mi się to udaje wziąłem sobie jakieś rzeczy na zmianę i ruszyłem w stronę łazienki, żeby wziąć prysznic i ogólnie się odświeżyć. Przebywanie pod prysznicem, w kuchni i  laboratorium zawsze mnie uspokajało. I tym razem też tak było. Zawsze gdy czułem wodę na swoim ciele miałem wrażenie, że obmywa mnie ona z grzechów poprzedniego dnia. Zawsze gdy się kąpałem dokładnie i bardzo mocno szorowałem się, aż skóra nie zrobiła się czerwona. Gdy byłem już czysty wytarłem się a drugim ręcznikiem owinąłem się w pasie. Stanąłem przed lustrem, przyjrzałem się dokładnie swojemu odbicie i stwierdziłem, że przydałoby się trochę skrócić moją brodę. Wyjąłem z szuflady maszynkę i ustawiłem ostrze na trzecie najkrótsze. Gdy już skończyłem strzyżenie mojej brody użyłem jeszcze perfum i wyszedłem z łazienki zrobić jakieś lekkie śniadanie dla naszej dwójki. Gdy przechodziłem przez sypialnie Fable jeszcze spała, jej włosy były porozrzucane po całej poduszce, a kołdra zsunęła jej się z ramienia. Podeszłam do niej i podciągnąłem materiał na jej odkryta miękką skórę, która tak kusiła by jej dotknąć lub pocałować. I rzeczywiście nie mogłem się powstrzymać od całowania jej, więc zanim zakryłem ją kołdrą pod samą szyję złożyłem delikatny pocałunek na jej ramieniu. Dopiero wtedy mogłem zająć się robieniem posiłku. Zdecydowałem dzisiaj przygotować jajecznicę i ciepłą herbatę. Jest to w miarę lekkie danie i szybko je się robi. Gdy już wszystko było gotowe sam zjadłem swoją porcję i upiłem trochę herbaty, a resztę wziąłem i zaniosłem do sypialni gdzie delikatnie zacząłem brudzić panią doktor. Na początku mamrotała i zaczęłam mnie odpychać, ale potem chyba zdała sobie sprawę, że nie zamierzam zaprzestać swoich uciążliwych dla niej czynności i powoli zaczęła otwierać zaspane, przekrwione i opuchnięte oczy. Uśmiechnąłem się do niej delikatnie i odniosłem talerz w powietrze trochę wyżej, żeby mogła go dostrzec również ona. Nagle jej twarz diametralnie się zmieniła a jej oczy szeroko się rozwarły i pojawiło się w nich niesłychane przerażenie.

- Mogłam je zabić. Mogłam zabić moje dziecko. Maleństwo, które jest we mnie mogło nigdy mnie nie zobaczy, nigdy się nie narodzić przeze mnie. Boże, Danielu co ja zrobiłam?! - rzuciła się mi na szyję i zaczęła nieprzerwanie szlochać.

Odłożyłem talerz na szafkę nocną i zacząłem gładzić ją uspokajająco po plecach. Chciałem coś powiedzieć, coś co ją pocieszyć lub podniesienia na duchu, ale nic nie przychodziło mi do głowy, więc tylko siedziałem milcząc, głaszcząc ją po placach i moja głową na jej ramieniu oraz nią szlochającą w moją szyję. Nie mam pojęcia ile tak siedzieliśmy, ale to nie było ważne, bo jeżeli takiego właśnie mnie potrzebowała, jako swojej podpory to byłem gotowy tak siedzieć nawet i cały dzień

_Santa_
Przybyłam, powróciłam i mam nadzieję, że już zostanę.
Te kilka miesięcy było trochę szalonych przez co nie miałam głowy do tego opowiadania, a nie chciałam pisać byle czego, byle jak i na siłę.
Teraz może być już tylko lepiej więc trzymajcie kciuki xd

FableOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz