Daniel
Chodzę po holu komendy w tą i z powrotem. Czekam na Fable już dobre dwadzieścia minut, a jej dalej nie ma. Oczywiście zdarza jej się spóźnić, ale zwykle zajmuje jej to kilka minut, a nie kilkanaście. Zaczynam się o nią niepokoić, ale nie chcę do niej dzwonić. Przecież obiecałem jej kiedyś, że jeżeli coś jej się stanie to się wycofam. Co prawda ona nie pamięta tej obietnicy, bo spała, ale ja to pamiętam, a to wystarczy. Poza tym teraz będzie miała jedno małe dziecko pod opieką, o ile wszystko się uda, a drugie jest w drodze. Teraz potrzebuje przy sobie akurat kogoś takiego jak Larry, a nie ja. Przynajmniej tak sobie wmawiam. Ponoć często powtarzane kłamstwo staje się prawdą i to jest właśnie ten czas kiedy powinien wypróbować tą metodę.
W końcu drzwi się otwierają i przechodzi przez nie Fable. Zauważyłem, że jej włosy już nie sięgają do końca pleców tylko teraz były obcięte do ramion. Ich kolor także się zmienił, był teraz o wiele bardziej intensywniejszy. Ciemniejszy róż przy nasadzie i jaśniejszy na końcach. Gdy mnie zauważyłam pomachała do mnie radośnie i zaczęła iść lekko chwiejnym krokiem. Jakoś w połowie drogi wpadła na jakiegoś policjanta, zaczęła go przepraszać i śmieć się, ale nie w taki normalny uroczym śmiechem, ale takim nienormalnym, psychodelicznym. Nie zamierzałem stać dłużej w miejscu i ruszyłem w jej stronę. Złapałem ją za ramię i przyciągnąłem do siebie. Kolego z pracy spojrzał jeszcze na nas, a ja kazałem mu spadać. Cały czas trzymając dziewczynę za ramię odciągnąłem ją na bok. Przez cały ten czas chichotała.
- Fable co z tobą jest? - gdy już stanęliśmy chwyciłem ją za podbródek i podniosłem go tak, żeby na mnie spojrzała. Zauważyłem, że jej źrenice są rozszerzone, a pod nosem miła biły proszek. Gdy spojrzałem na jej twarz było widać na niej tylko błogość. - Ćpałaś?
- I to nie pierwszy raz. - nie wierzę. To nie jest ta Fable, którą ja znam i do której coś czuję.
- Dziewczyno czy ty jesteś poważna?! Co ty robisz?! Do jasnej cholery jesteś w ciąży i walczysz o prawa rodzicielskie nad małym chłopcem. Zastanów się trochę nad sobą!
- A czy ktoś mnie pytał o zdanie? Czy ktoś pytał mnie czy ja tego chcę? Nie. Wszyscy założyli z góry, że tak będzie i już. Miesiąc temu byłam młodą kobietą z możliwościami, a ode mnie zależało tylko życie mojego kota, nigdy nawet nie miałam chłopaka, nie zdążyłam się jeszcze wyszaleć w klubach, pozwiedzać świata, a teraz - po jej policzkach zaczęły spływać łzy. - będę się opiekować siedmioletnim dzieckiem, a drugiego pasożyta mam w brzuchu i to nawet nie z mojego wyboru. Nawet nie z chłopakiem, którego sama bym wybrała i po prostu z nim wpadła. Tylko z cholernego gwałtu. Ja mam dosyć Danielu, rozumiesz, mam dosyć. Jeszcze te koszmary. Przeżywam wszystko od nowa każdej nocy. Czuję ich dotyk na sobie. Czuję jak zdejmują że mnie ubrania i wchodzą we mnie raz za razem nie zważając na mój płacz, na moje prośby, żeby przestali. Słyszę ich rechot za każdym razem kiedy krztuszę się krwią. Byłam ich rozrywką, moje cierpienie było ich radością. - łapię ją ponieważ już nie jest w stanie ustać na własnych nogach i oboje powoli osuwamy się na ziemię, a ona dalej szlocha w moje ramiona. Owijam ją mocniej ramionami, bo zaczęła cała się trząść. - Kazali kroić mi te dzieci, czasami pozwolili i jej doprowadzić do zdrowia, ale niektóre z nich były już martwe. Jednemu chłopakowi strzelili przy mnie w głowę o potem kazali go ciąć. Tak bardzo nie chciałam tego robić. Ale grozili, że zabiją mnie i Maxa, lecz najpierw jego, żebym musiała na wszytko patrzeć. Po prostu nie chciałam, żeby cierpiał. Chciałam, żeby żył. Mówił mi jak mu źle w domu, a ja chciałam, żeby miał nadziej, że jak uciekniemy to będzie mu lepiej. Powiedziałam, że zamieszka ze mną, ale tak naprawdę tego nie przemyślałam. Nie sądziłam, że nam się uda myślałam, że tam zdechniemy. Przecież tyle dni mijało, a ty się nie pojawiłeś, a ja traciłam powoli ochoty i siły. Nie chciałam i nie chcę już dłużej tu być. Już nie daję rady, Danielu. Jestem już tak zmęczona. Tak bardzo zmęczona.
- Wiem, bajko. Wiem. - głaskałem ją po głowie i przytuliłem do siebie.
- Wszyscy ode mnie czegoś wymagają. A to, że wrócę do normalnego życia, że zaopiekuję się dziećmi, że pomogę rozwiązać sprawę, że urodzę dziecko i wychowam je jak należy. Nawet ty Danielu, wymagasz ode mnie, że po prostu zapomnę o twoich miękkich ustach na moich, o twoim ciepłym ciele w chłodną noc. Myślisz, że nie wiedzę jak się ode mnie odsuwasz, jak z dnia na dzień jesteś coraz bardziej nieosiągalny dla mnie. - pomimo tego dołka w jakim się znalazła dalej jest moją spostrzegawczą Fable. Wyjąłem telefon z kieszeni i napisałem Adamowi esemesa, że przesłuchanie musi zostać przełożone.
- Chodź zabiorę cię do domu. - na tą propozycję zaczęła gwałtownie kręcić głową. - Skoro nie chcesz to możesz pojechać do mnie.
Tą opcję już przyjęła spokojniej więc wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej i skierowałem się w stronę mojego mieszkania. Jechałem w taki sposób, że można powiedzieć, iż lekko ponaginałem niektóre przepisy. Cały czas zerkałem na Fable, ale tak tylko siedziała cicho i patrzyła się gdzieś w dal. Zatrzymam samochód pod mieszkaniem i wniosłem ją na górę. Położyłem dziewczynie na kanapie w salonie i przykryłem kocem. Sam udałem się do kuchni, żeby zrobić na coś ciepłego do picia. Wróciłem po chwili do salonu z parkującymi kubkami herbaty. Położyłem ja na stoliku, a sam usiadłem obok cienia kobiety, którą kocham. Fable wykonała pierwszy ruch od kiedy wyszliśmy z komendy i przytuliła się do mnie, a ja objąłem ja ramieniem.
- Powiedziałaś, że to nie pierwszy raz kiedy bierzesz. Kiedy miały miejsce wcześniejsze wyskoki?
- Na studiach. Byłam przecież tą słynną Fable Fox, która nie mogła popełnić żadnych błędów i dostanie oceny gorszej niż pięć z egzaminów czy sesji było niedopuszczalne. Kiedy brałam potrzebowałam mniej snu, jedzenia, towarzystwa, a mój umysł stawał się jeszcze bardziej otwarty i chłonny na widzę. Nikogo to nie obchodziło, że oczekiwania względem mnie są za duże, a ja nie daję rady i popadam w tarapaty. Nie jedno krotnie byłam u psychologa z uniwersytetu albo dzwoniłam do rodziców i mówiłam, że to mnie przerasta. Wszyscy wtedy mówili, że przesadzam i po prostu chcę zwrócić na siebie uwagę. I mieli rację, chciałam zwrócić na siebie uwagę, ale nie dlatego, że nie czułam się doceniona, lecz dlatego, że tonęła i teraz też tonę Danielu. A wokół nie ma żadnej ratunkowej deski tylko same brzytwy, a ja zbyt cenię moje ręce by pozwolić je zranić.
To co mówiła było za razem piękne i przerażające.Wiedziałem, że odsłania się przed mną i pokazuje jak na prawdę jest delikatna ikrucha. Do tego stopnia, że zacząłem się martwić czy przy mocniejszym dotykulub silniejszym wietrze się nie rozpadnie na maleńkie kawałeczki, których niebędę w stanie z powrotem złożyć w całość.
_Santa_
CZYTASZ
Fable
RomansSławny na całą Szkocję profiler Daniel Simmons jest człowiekiem często niemiłym i bezszczelnym, ale bardzo mądrym i spostrzegawczym. Jego jedynym słabym punktem jest pewna pani patolog. Choć nikomu tego nie pokazuje Fable Fox jest dla niego bardzo w...