Rozdział 1

5.7K 191 18
                                    

  Nie możesz zmienić przeszłości, ale przeszłość zawsze pow­ra­ca, żeby zmienić Ciebie. Zarówno twoją teraźniejszość jak i przyszłość. 

Kiedy byłam niedojrzałą nastolatką, szczerze nienawidziłam jesieni. Wiązała się z obowiązkiem szkolnym, za którym w zasadzie mało kto przepada, a ja w szczególności. Nie chodziło o denerwujących nauczycieli, którzy obrali sobie za cel wystawienie całej klasie jedynek na semestr, czy o postrachów z klasy maturalnej, którzy na każdym kroku musieli kogoś upokorzyć. Nie. To raczej ja byłam tą, której wszyscy się bali. Drobna, ale zadziorna. W końcu nigdy nie wiesz, czy przy rozmowie ze mną, twój nos nie zacznie krwawić. Ludzie na korytarzu patrzyli na mnie z szacunkiem, bo byłam kimś, komu nie można wcisnąć byle kitu. Zaś w oczach nauczycieli byłam grzeczną, cichą uczennicą - tylko na lekcjach. Gdy rozbrzmiewał dzwonek na przerwę przybierałam swoje drugie, prawdziwsze oblicze. Trudno hałasować na lekcjach, gdy twój ojciec jest dyrektorem szkoły, a ty jeszcze nie pozjadałaś wszystkich rozumów. Czemu nie przepadałam na szkołą? Może po prostu nie znosiłam, gdy byłam do czegoś zmuszana? Może chodziło konkretnie o daną sytuację lub osobę? 

Ludzie mówią, że szkolne lata są tymi najlepszymi, jakie możemy przeżyć w życiu. Ja niestety utwierdzam się w przekonaniu, że są tymi najgłupszymi, które niosą za sobą wiele źle podjętych decyzji. 

---

Siedzisz w salonie z butelką wina i jedną lampką, na którą pada nikłe światło z korytarza, powoli zatracasz się w smaku alkoholu i myślisz nad swoim życiem, licząc ile lampek już wypiłaś. I zazwyczaj udaje ci się doliczyć tylko do trzech, bo później porywa cię wir zabawnych sytuacji. W takim momencie śmieszna jest nawet noga od stolika, która stoi na dywanie, lekko go zaginając, a ty zamiast to poprawić, śmiejesz się do łez i czekasz, nie wiedząc na co. 

- Miałaś nie pić po drugiej w nocy. - wzdrygnęłam się na nagły dźwięk głosu mojej przyjaciółki, rozlewając przy tym kilka kropel czerwonego trunku na białym obiciu sofy. Naciągnęłam rękaw na dłoń z zamiarem roztarcia cieczy, ale dłoń blondynki mnie zatrzymała. - Co ty robisz? 

- Czekam na zbawienie? - odparłam po dłuższym zastanowieniu się

- W postaci kaca? Odłóż ten pieprzony kieliszek, Scilla. - cała Gemma, zawsze do wszystkiego się przypieprzy. Złapała mnie w nadgarstkach, zmuszając do spojrzenia w swoje oczy. - Pójdziesz teraz grzecznie się przespać, a gdy wstaniesz to się wykąpiesz i zjesz śniadanie, okej? 

Wyrwałam się. 

- Scilla, to nie jest prośba. 

- A tak właśnie zabrzmiało. - odburknęłam, zakrywając się kocem po sam czubek głowy. - A moja odpowiedź brzmi negatywnie, dobranoc. 

I cisza. Słyszałam tylko swój oddech, którym zdradzałam, że jeszcze nie postanowiłam odejść z tego świata. Nawet się nie poruszyła, chyba, że opanowała technikę latania i próbuje mnie przechytrzyć. Cwaniara. I szczerze nie mam pojęcia czy to ze względu na spożyty alkohol, czy fakt, że jestem pod kocem, ale nie zwróciłam uwagi na szmery i kroki, a być może powinnam. Po krótkiej chwili koc został brutalnie ściągnięty z mojej głowy, a światło zaczęło drażnić moje oczy. Nie wiem ile czasu upłynęło, gdy mój wzrok wyostrzył się na tyle, by zauważyć różnicę. Obok mojego łóżka wciąż stał Styles, ale zmienił między innymi płeć i wyraz twarzy. Ten durnowaty uśmieszek kiedyś zabierał mnie do gwiazd, teraz jest tylko jednym z wielu powód, dla których mam ochotę mu przywalić i powybijać te bieluśkie zęby. Najwidoczniej w głębi zawsze będziesz tym kimś, kim byłaś we wcześniejszym wcieleniu, niezależnie od tego, jak bardzo się starasz, by było inaczej. 

- Miło cię znowu widzieć, kochanie. 

A żebyś zdechł - dodała moja podświadomość. Ułożyłam się na kanapie, oczywiście tyłem do jego szanownej osoby. Naciągnęłam poduszkę na głowę i czekałam cierpliwie, aż życie przestanie sobie robić ze mnie jaja. I chyba się kurna nie doczekam. 


The Perfect Husband | Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz