Rozdział 10

3.1K 133 11
                                    


(z góry przepraszam za suche poczucie humoru)


Bycie gejem ma swoje problemy, to prawda
Ale bycie hetero też może mieć te trudności
Spotkałem tę dziewczynę, jest po prostu wspaniała
Ale jest problem, jestem hetero
Zapytacie się mnie "Jak to możliwe?"
Słuchajcie, a się dowiecie...

Ma świetny styl
Piękny uśmiech
Porusza się z gracją
Ma gadane
Jest pełna wigoru
Lecz problem w tym
Że ma penisa


Wesoły śmiech Harry'ego uzupełniał dźwięki pianina. Z wielkimi rumieńcami na policzkach, sięgnęłam szybko po kolejny kieliszek z winem, chcąc zdążyć nim Charles z ojcem znów zaczną śpiewać. Wszyscy doskonale wiedzieli, że wieczory pełne alkoholu i erotycznych piosenek powrócą, całość była tylko kwestią czasu.

Jest sprytna
Wie co ubrać
Ma piękną twarz
Ta dziewczyna to cud
Jest energiczna
Tym bardziej szkoda
Że ma penisa

Zakryłam poduszką twarz Harry'ego, który dusił się śmiechem. Alkohol od zawsze robił z niego bardzo pociesznego człowieka, który każdemu pragnął okazać odrobinę miłości. Cóż, nie zawsze było do dobre, przynajmniej dla mnie.

Nikt nie jest idealny, muszę to przyznać
Powiedz, ile razy wszystkie części do siebie pasowały?
Jest wyjątkowa w porównaniu z innymi dziewczynami
Ups, zapomniałem o kulach...

Ale ona jest taka modna
Tracę przy tej dziewczynie zmysły
Jest wytworna
Ma styl

Jest prawdziwą damą
Czy to nie wstyd
Przestępstwo które jest ohydne

Te usta, te oczy
I wielka niespodzianka
Ten penis

Zawsze jest jakaś usterka
Zawsze jakaś skaza
Nie tak jak w tym, co nazywają prawem Murhphy'ego
Ale męskie genitalia to dla mnie przesada
Poza tym jej jest większy od mojego...

Patrzyłam na trójkę najważniejszych mężczyzn w moim życiu i byłam szczerze załamana. Twarze czerwone od śmiechu, łzy lśniły w kącikach oczu, a w dłoni każdego albo cygara, albo butelki z piwem. Spojrzałam na Mary Jo, która siedziała tuż obok mnie.

- Spójrz kochanie, tacy starzy, a jacy durni. - zaśmiała się, unosząc kieliszek w górę. - Za idiotów, których kochamy nad życie.

I zrobiło mi się smutno. Mój wzrok znów powędrował na rozbawionego mężczyznę, który szukał kolejnej piosenki do śpiewania. Był idiotą, to oczywiste, a uczucie, którym do darzyłam było dalekie od miłości. Stary Whitford również był idiotą, może największym jakiego świat widział, ale utrzymał przy sobie kobietę, która po tylu latach wciąż go kocha. I w tym wszystkim najbardziej smuci mnie fakt, że ja mogę kochać tego durnia, jakim jest Styles, przez następne dwadzieścia lat, a Mary Jo zostało kilka miesięcy.

- Wiem o czym myślisz, babeczko i w tej chwili zakazuję ci się zadręczać. - szturchnęła mnie łokciem, a na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech, na dźwięk mojego przezwiska. Zazwyczaj, gdy nie mogłam spać albo dręczyły mnie złe myśli, szłam do kuchni i piekłam babeczki. Wielokrotnie Mary Jo do mnie dołączała, twierdząc, że sama nie dam sobie rady, co oczywiście było bzdurą. Jestem mistrzem. - No dalej, rozchmurz się. Z tym wyrazem twarzy przypominasz mi matkę Harry'ego na waszym weselu.

Roześmiałam się. Moja teściowa nigdy mnie nie lubiła, ba nawet mnie nie tolerowała. Twierdziła, że niszczę przyszłość jej synowi, a córkę sprowadzam na złą drogę. Na wesele przyszła ubrana jak na stypę, nawet zachowywała się podobnie. Zaś po rozwodzie urządziła Harry'emu imprezę. Nigdy się jakoś specjalnie nie przejmowałam jej osobą, ale muszę przyznać, że chciałabym zobaczyć jej minę na wieść, że ja i Harry znów jesteśmy razem. Cholera, trzeba ją odwiedzić w najbliższym czasie.

-

Nie wiem skąd wzięłam w sobie siłę, ale udało mi się ułożyć nieprzytomnego mężczyznę na łóżku. No powiedzmy, bo był sztywny jak kłoda. W życiu nie sądziłam, że znów będę musiała trudzić się z zapitymi do nieprzytomności mężczyznami, ale nie od dziś wiadomo, że los ostatnio nie jest po mojej stronie. Luke nie pił, cóż, przynajmniej nie tak dużo, jak mój były mąż. Można się zorientować, że w danej chwili nie mogłam sobie przypisać żadnej, pozytywnej emocji. Żadnej, bo dosłownie każda wyrażała moją irytację i złość na Stylesa, choć może były nieuzasadnione.

- Powinieneś spać na podłodze. - mruknęłam rzucając butami po podłodze. Niech się męczy w niewygodnych ubraniach, ah tak mu usługiwać nie będę.

- Hmm? - mężczyzna jednak nie spał. I w dodatku wyglądał jak siedem nieszczęść.

- Nic. Zamknij się. - odparłam surowo, chwytając rzeczy do przebrania i już miałam kierować się do łazienki, ale chichot Harry'ego skutecznie mi to uniemożliwił. - Z czego rżysz?

Nie powinno mnie dziwić, że poszedł w ślady Charlesa i Larry'ego. Zdecydowanie nie powinna mnie dziwić kolejna erotyczna piosenka.

Usiądź na mej twarzy i powiedz, że mnie kochasz.
Ja usiądę na Twej twarzy i powiem Ci, że też Cię kocham.
Uwielbiam słuchać jak uprawiasz ze mną seks oralny.
Gdy jestem między Twymi udami,
sprawiasz, że odlatuję.

Powinnam być na tyle przyzwyczajona, by to zignorować, a jednak wazon sam nie poleciał w stronę Harry'ego.

Przepraszam raz jeszcze.

Piosenki lepiej brzmią po angielsku.


The Perfect Husband | Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz