Zamknęłam pośpiesznie drzwi w łazience, robiąc przy tym niewielki hałas. Podeszłam do lustra i nerwowo przeczesywałam swoje włosy. Dlaczego do jasnej cholery potrafię tylko uciekać? Uciekłam przed odpowiedzialnością, przed prawdą, przed wspomnieniami, a teraz uciekam przed powrotem do przeszłości. Toczę walkę sama z sobą, chcę Harry'ego, ale nie chcę Stylesa. Boże, ogarnij się. Zamknęłam klapę od toalety i na niej usiadłam, w tym samym czasie wybierając numer jedynej osoby, która potrafiła mnie zmotywować do dalszego działania, przywołać do porządku.
- Halo? - usłyszałam zaspany głos po trzecim sygnale oczekiwania. - Scilla, czego chcesz do cholery?
- Gemma, tak bardzo cię przepraszam! Nie spojrzałam na godzinę. - jęknęłam do słuchawki, oczekując reakcji po drugiej stronie.
- Jeżeli dzwonisz tylko po to, by mi jęczeć do ucha jak rasowa dziwka, to sobie odpuść i daj mi spać. - cóż, niewyspana Gemma to zła i szczera do bólu Gemma. - Mów o co chodzi.
- O Harry'ego. A może raczej o mnie, lub o nas. Cholera, Gems gubię się. Zachowuję się jakbym miała rozdwojenie jaźni. W jednej sekundzie mam ochotę uderzyć go w twarz, a w drugiej wybaczyć wszystko i ułożyć wspólne życie od nowa. Czuję w sobie jakąś blokadę, a ten osioł mi niczego nie ułatwia. Myślałam, ba, miałam nadzieję, że nasza wymiana zdań zakończy się wraz z momentem, gdy będziemy sami w pomieszczeniu. Uniknęłabym kłopotów, ale nie. Pierwszego dnia zabrał mnie... gdzieś... i dał do zrozumienia, że żałuje. Łazi za mną, gdy nie mogę w nocy spać i jest cholernie czuły. Patrzy na mnie swoimi ślepiami, a ja za każdym razem toczę walkę z samą sobą, bo nie wiem jak się zachować. Przeprasza, robi niepotrzebną nadzieję. Uciekam, gdy chce mnie pocałować. Uciekam, gdy to ja chcę posmakować jego ust. Peszę się w jego towarzystwie, jednocześnie czując się rozluźnioną. Gemma, czy ty chrapiesz?
- Co? Nie, nie. - jęknęła, a ja byłam pewna, że właśnie pociera swoją twarz, by trochę się rozbudzić. Przewróciłam oczami, gdy zdałam sobie sprawę, że cały mój potok słów mógł pójść w ciemny las. Cholera. Usłyszałam ciche piknięcie w słuchawce i spojrzałam na wyświetlacz, chcąc się upewnić, że moja przyjaciółka nie wcisnęła czerwonej słuchawki. Usłyszałam cichy chichot. - Wiesz co ci powiem, Priscilla? W życiu nie poznałam bardziej popierdolonej osoby od ciebie.
- Dzięki.
- A zaraz po tobie w rankingu jest mój brat. - odparła, wciąż roześmiana. - Gdybym była przy tobie, to nakopałabym ci do dupy, może coś dotarłoby do tego pustego łba. Chcesz go całować, to całuj. Nie myśl o przeszłości i o tym, co w waszym związku poszło nie tak.
- Ktoś mi kiedyś powiedział, żebym nie wchodziła dwa razy do tej samej rzeki. - westchnęłam, podkulając jedną nogę, opierając brodę na kolanie.
- Na całe szczęście Harry tak nie myśli, a to on w tym związku będzie wchodził do rzeki, jeżeli wiesz co mam na myśli.
- I to ja jestem tą popierdoloną? - odparłam, próbując powstrzymać cień uśmiechu.
- A to ja dzwonię w środku nocy do ciebie, w celu uzyskania porady na temat związku heteroseksualnego, z którym wiem, że nie masz nic wspólnego?
- Dzięki Gemma.
- Do usług, ale następnym razem zapoznaj się z godzinami, w ciągu których pracuję. Uwierz mi, nie ma tam czwartej nad ranem.
Rozłączyła się. Z cichym westchnieniem podeszłam do umywalki i przemyłam twarz zimną wodą, patrząc w lustro. Chwyciłam grzebień i rozczesałam włosy, starając się doprowadzić swoją osobę do jakiegokolwiek ładu. Przez fakt, że podczas pobytu tutaj prawie się nie maluję, moja cera się znacznie poprawiła, z czego byłam zadowolona. Wyglądałam zdrowo. Umyłam zęby, tak na wszelki wypadek i wyszłam z pomieszczenia, starając się nie myśleć o konsekwencjach. Chciałam zrobić to, na co miałam ochotę, z nadzieją, że wszystko zmieni się na lepsze.
xxx
CZYTASZ
The Perfect Husband | Harry Styles
FanfictionŻycie Priscilli wywraca się do góry nogami, gdy jej narzeczony ucieka sprzed ołtarza, po drodze czyszcząc konto bankowe i sprzedając wspólne mieszkanie bez jej wiedzy. Przepłakuje całe dnie, leżąc na kanapie w mieszkaniu najlepszej przyjaciółki. Jak...