Rozdział 32

2.5K 102 26
                                    

Przynajmniej raz w życiu kobiecie należy się szczęśliwe małżeństwo.


Pogładziłam dłonią materiał bladoróżowej sukni i rozejrzałam się po sali, szukając kelnera z tacą pełnej szampana. Może to głupie, żeby schlać się na własnym weselu, ale tego właśnie potrzebował mój organizm. Alkoholu.

Wszystko było w porządku. Harry i ja powiedzieliśmy sobie "tak" po raz drugi, Mary Jo i Larry płakali w ramiona Charlesa, który próbował ukryć łzy w oczach za skupionym wyrazem twarzy. Dolores uśmiechała się dumnie przez cały ten czas. Gemma i Niall stresowali się bardziej ode mnie i Harry'ego. Rhodney nie mógł usiedzieć w miejscu od czasu, gdy James opowiadało weselnych tortach. Mały był uzależniony od słodyczy. Miny wszystkich zgromadzonych pokazywały, że bardzo chcą, żeby tym razem nam się udało. Nikt nie wniósł sprzeciwu, nawet matka Harry'ego, na którą w tamtym momencie zgromadziły się spojrzenia przynajmniej połowy gości. 

Potknęłam się o próg, gdy wszystkie pary oczu skierowane były na moją osobę i gdyby nie mój tata, pewnie zaliczyłabym glebę. Już wtedy wyszłam na pijaną, także nikt nie zauważy różnicy, gdy teraz trochę wypiję.

Nie jest to typowe wesele. Nie mam śnieżnobiałej sukni i welonu do samej ziemi. Uroczystość liczy tylko najważniejszych i tych, których wypadało zaprosić. Nie jest to wesele, o jakim marzy niejedna dziewczyna. Nie chciałam po raz trzeci robić z tego przedstawienia. Myślę, że skoro tym razem będzie skromniej, małżeństwo nie runie po jakimś czasie.

Dorwałam go i zabrałam z tacy dwa kieliszki.

- Oh, jak uroczo, pamiętasz o mnie. - blondynka zabrała z mojej dłoni jedną lampkę szampana. Życzę wam, żebyście nie mieli takiej upierdliwej przyjaciółki, która na każdym kroku was kontroluje. - Myślałam, że zginę. Scilla, obiecaj mi, że to ostatni raz, gdy wychodzisz za mąż.

- Do trzech razy sztuka, co? - zaśmiałam się, opierając się o jej ramię. - Nie boli cię głowa? Sporo wczoraj wypiłaś.

- Ciebie powinnam zapytać. Wypiłaś dwie butelki wytrawnego wina. Wieczór panieński, wieczorem panieńskim, ale wytrawne wino jest największym cholerstwem, jakie istnieje na tym rynku.

- Tequila jest gorsza. Kazałaś mi wypić shota z tym gównem, za każdy fałsz, jaki wyszedł z moich ust.

- Spokojnie, Niall i James robili to samo z Harry'm. Trzeba was jakoś oduczyć kłamstwa.

Zaśmiałam się, przykładając kieliszek do ust.

- To dlatego Harry jest taki niewyraźny. Zawsze miał słabszą głowę ode mnie. Smutne, nie?

Gemma skinęła głową, dopijając szampana, po czym wyrwała mi puste naczynie z rąk i pociągnęła na parkiet.

- Trzeba rozruszać tą bandę.

----

Chwyciłam dłoń Harry'ego, uśmiechając się delikatnie i łapiąc kontakt wzrokowy. On odwzajemnił gest, lekko poruszając naszymi ciałami w rytm muzyki. Tym razem zespół nie pomylił piosenek i zaczął grać tę, którą wybrałam. Zmieszanie pojawiło się na twarzy Harry'ego i w chwili, w której chciał coś powiedzieć, pokręciłam głową, a on wiedział, że ma słuchać.

Za każdy raz kiedy stałeś przy mnie
Za całą prawdę, którą mi odsłoniłeś
Za całą radość, którą wniosłeś do mojego życia
Za całe zło, które przemieniłeś w dobro
Za każde marzenie, które dzięki Tobie się spełniło
Za całą miłość, którą znalazłam w Tobie
Będę wdzięczna na zawsze
Byłeś tym, który zawsze mnie podtrzymywał
Nie pozwalał mi upaść
Byłeś tym kto wypatrzył mnie w tym wszystkim


Byłeś moją siłą kiedy byłam słaba
Byłeś moim głosem kiedy nie mogłam mówić
Byłeś moim wzrokiem kiedy nie widziałam
Zobaczyłeś to, co we mnie najlepsze
Podniosłeś mnie, kiedy nie mogłam dosięgnąć
Dałeś mi wiarę, bo sam wierzyłeś
Jestem tym, czym jestem
Bo mnie kochałeś


Dałeś mi skrzydła i sprawiłeś że latałam
Dotknąłeś mojej dłoni, mogłam dotknąć nieba
Straciłam wiarę, przywróciłeś mi ją
Powiedziałeś, że każdej gwiazdy można dosięgnąć
Wspierałeś mnie, więc stałam pewnie
Miałam Twoją miłość, więc miałam wszystko
Jestem wdzięczna za każdy dzień, który mi dałeś
Może nie wiem za wiele
Ale wiem, że prawdą jest, że
Zostałam pobłogosławiona, bo byłam przez Ciebie kochana


Byłeś moją siłą kiedy byłam słaba
Byłeś moim głosem kiedy nie mogłam mówić
Byłeś moim wzrokiem kiedy nie widziałam
Zobaczyłeś to, co we mnie najlepsze
Podniosłeś mnie, kiedy nie mogłam dosięgnąć
Dałeś mi wiarę, bo sam wierzyłeś
Jestem tym czym jestem
Bo mnie kochałeś


Zawsze byłeś blisko mnie
Łagodnym wiatrem, który unosił mnie
Światłem w ciemnościach, który oświetlał miłością moje życie
Byłeś moim natchnieniem
Pośród kłamstw Ty byłeś prawdą
Mój świat jest lepszym miejscem dzięki Tobie


Byłeś moją siłą kiedy byłam słaba
Byłeś moim głosem kiedy nie mogłam mówić
Byłeś moim wzrokiem kiedy nie widziałam
Zobaczyłeś to, co we mnie najlepsze
Podniosłeś mnie, kiedy nie mogłam dosięgnąć
Dałeś mi wiarę, bo sam wierzyłeś
Jestem tym czym jestem
Bo mnie pokochałeś

Widziałam łzy w jego oczach, których nie chciał ukrywać.  Sądzę, że nie miał siły, by się ich wstydzić, nie tylko za sprawą kaca, ale też tego, co było między nami. Harry miał dosyć. Ja miałam dosyć. Oboje byliśmy zmęczeni, a dzisiejszy dzień ma być szansą na lepsze życie i początkiem.

- Po tym wszystkim wciąż mnie kochasz? - wyszeptał przez łzy.

- Zawsze lubiłam wyzwania, pakowałam się w kłopoty, ale dzielnie z nich wychodziłam. Sprawiałeś, że byłam szczęśliwa. Pogubiłeś się, jak każdy. Zaufanie ci jest ryzykiem, ale się go podejmę. Ponieważ mnie pokochałeś, a ja pokochałam ciebie.

Uśmiechnęłam się i położyłam głowę na jego ramieniu. Łzy lśniły w moich oczach, ale mimo to widziałam wszystko dookoła. Wszyscy stali i kołysali się w rytm piosenki, patrząc na nas rozczulonym wzrokiem. Dolores i Larry tańczyli gdzieś z boku, płacząc sobie w ramiona. Mary Jo czule obejmowała Charlesa, który mocno trzymał jej dłoń. Oni zawsze byli dla mnie przykładem prawdziwej miłości. Zawsze marzyłam, by przeżyć coś takiego. Bezproblemowy związek z osobą, którą kocham i która kocha mnie, a zamiast tego dostałam osła, który nie myśli co robi. Przyznam szczerze, że w tej chwili nie zamieniłabym tego osła nawet na Ryana Goslinga. Harry Styles, mężczyzna, który wywołał u mnie łzy nie jeden, raz jest tym samym, który pokazał mi, że miłość nie jest na chwilę, tylko na długie lata. Może dopiero teraz do tego dorosłam. Nie wierzyłam, że będzie lepiej. Byłam o tym przekonana. Bo kochanie kogoś to nie miłe słówka na dobranoc, prezenty i słodzenie sobie na każdym kroku. Czasem trzeba rzucić talerzem i podnieść głos tylko po to, żeby zrozumieć, że kocha się nad życie tego idiotę, który stoi naprzeciwko ciebie.

xx

The Perfect Husband | Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz