- Zamierzałeś wyjść bez pożegnania? - zapytałam rozespana, wyłaniając się z sypialni w mojej różowej piżamie. Alvaro właśnie zakładał buty, a przy drzwiach wyjściowych leżała sporych rozmiarów granatowa torba. Wzdrygnął się na mój głos, który przerwał wszechobecną ciszę.
- Nie chciałem cię budzić - wyprostował się i podszedł do mnie, składając niewielki pocałunek na moich ustach.
- Wziąłeś wszystko? - oparłam się o ścianę jeszcze nie do końca rozbudzona.
- Oczywiście - uśmiechnął się pewnie i ruszył w kierunku drzwi.
- Szczoteczkę do zębów też? - zapytałam dla pewności i w tym momencie Alvaro się zatrzymał.
- Tak... - przeciągnął tak długo, aż zabrakło mu tchu i zaczął powoli się cofać.
- To dlaczego wracasz do łazienki? - nie potrafiłam ukryć uśmiechu zwycięstwa.
- Wiesz, chyba powinienem skorzystać z toalety przed podróżą - dobrze, że chce zostać lekarzem a nie aktorem, bo nie widziałabym dla niego przyszłości w tym zawodzie. Innymi słowami kłamca z niego marny. Wszedł do łazienki, zamykając za sobą drzwi, a ja grzecznie czekałam, nadal opierając się o ścianę i nieustannie ziewając. Po chwili wyszedł i szybkim krokiem ruszył w stronę swojej torby.
- Nie spuściłeś wody - zachichotałam, widząc zakłopotanie na jego twarzy, kiedy to usłyszał.
- Zmieniłem zdanie - podrapał się po brodzie. Chciałabym móc zrobić mu zdjęcie w tej chwili, gdyż jego mina była bezcenna, a wszystko dzięki niewinnej szczoteczce do zębów. Przez tę sytuację uśmiech nie schodził mi z twarzy przez cały poranek. Na przymiarkę byłam umówiona dopiero na 12:00, więc nie musiałam się spieszyć. W spokoju zrobiłam sobie śniadanie, ubrałam w coś przewiewnego, gdyż zapowiadał się kolejny upalny dzień i wykonałam poranną toaletę - jednym słowem nic specjalnego, ot zwykły początek dnia. Upewniwszy po raz setny, że wszystko wzięłam, wyszłam z mieszkania i zbiegłam po schodach, w sumie nie wiem dlaczego, w końcu miałam jeszcze dużo czasu. Opuściwszy budynek, rozejrzałam się po parkingu w poszukiwaniu swojego samochodu. Stał dumnie na swoim honorowym miejscu. Muszę przyznać, że nie wyglądał zbyt dobrze. Trochę okurzony z szybami, na których widniały zacieki od deszczu. Widać, że brakowało mu odrobiny miłości. Nie chodzi o to, że go nie lubiłam. Miętowy garbusek był spełnieniem marzeń i kiedy go dostałam, nie posiadałam się z radości. Wszystko przez to, że nie używałam go za często i zazwyczaj wybierałam rower lub spacer. Od jakiegoś czasu ekologiczne poruszanie się po mieście zaczęło do mnie przemawiać. Zabrałam kilka bezwiednie leżących listków z maski i położyłam torbę na tylnym siedzeniu, po czym ruszyłam spod parkingu. Nim się obejrzałam byłam już na miejscu. Niepewnym krokiem weszłam do salonu i od razu napotkałam szeroki uśmiech recepcjonistki.
- Dzień dobry! Jestem umówiona na przymiarkę na 12:00 - zaczęłam, gdy podeszłam do lady.
- Pani Rodríguez? - zapytała, zerkając na monitor komputera, na co jedynie skinęłam głową. - Proszę sobie usiąść, zaraz ktoś się panią zajmie. Herbaty? - znów olśniła mnie swoim firmowym uśmiechem.
- Nie, dziękuję - kąciki moich ust lekko się uniosły. Zajęłam miejsce na wygodnym fotelu i zaczęłam nerwowo rozglądać się po pomieszczeniu. Nie wiem czym się stresowałam, ale gdy tylko przekroczyłam próg salonu, poczułam dziwne uczucie w brzuchu, dosłownie jakby coś się w nim gotowało i wyglądało na to, że łatwo się tego nie pozbędę.
- Pani Rodríguez? - podeszła do mnie wysoka brunetka o ciemnych oczach. - Przepraszam, że musiała pani czekać. Zapraszam - wskazała ręką bym za niąpodążała. Zaprowadziła mnie do przymierzali, gdzie na wieszaku wisiała moja suknia. Prosta, balowa śnieżnobiała suknia z gdzieniegdzie widniejącymi maleńkimi świecącymi kamieniami.Tak dawno jej nie widziałam, ostatnia przymiarka była kilka miesięcy temu. Przemiła konsultantka pomogła mi ją nałożyć, po czym odwróciła mnie przodem do lustra. Kiedy zobaczyłam swoje odbicie po raz pierwszy, dotarło do mnie, co tak naprawdę się dzieje. WYCHODZĘ ZA MĄŻ! Do tej pory ta myśl była obecna w mojej głowie, ale tylko jako wydarzenie w niedalekiej przyszłości. W tej chwili zrozumiałam, że to już, że to dzieje się naprawdę.

CZYTASZ
Mine II Neymar Jr. II
FanficSpotkanie dwóch osobowości przypomina kontakt dwóch substancji chemicznych: jeżeli nastąpi jakakolwiek reakcja, obie ulegają zmianie - Carl Gustav Jung