Quince

427 22 7
                                        

Biegłam, nie wiedziałam gdzie, po co, dlaczego, ale biegłam. W ostatniej chwili zatrzymałam się na końcu urwiska, kołysząc się na jego krawędzi i głośno oddychając. Spojrzałam w dół z przerażeniem, zakryłam twarz dłońmi i zaczęłam wrzeszczeć, tak bez powodu, albo i nie... Przecież miałam powód, miałam tysiące powodów, które trzymałam zamknięte w małych skrzyneczkach swojej głowy. Nie wytrzymałam, bo kto by wytrzymał? Dałam upust emocjom, musiałam je wykrzyczeć. Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy wielkości grochu, kiedy mój krzyk roznosił się między wzgórzami. Jakby tego było mało, zaczął padać deszcz, zupełnie jakby ktoś chciał mi powiedzieć "rozumiem cię, mi też jest bardzo źle". Nagle poczułam czyjeś ręce na swojej talii. Neymar złapał mnie w pasie od tyłu i odciągnął kilka metrów od urwiska. 

- Zabierz mnie do domu, zabierz mnie do domu! - wyrwałam mu się i zaczęłam okładać jego klatkę piersiową swoimi piąstkami. 

- Nie mogę - odpowiedział beznamiętnie, jakby w ogóle nie odczuwał bólu.

- Proszę do domu, zabierz mnie do domu, do mojego domku, domeczku, proszę - powoli opadałam z sił, ale nie dawałam za wygraną. - Do domku... - w końcu oparłam swoją głowę o jego białą koszulkę i ostatnie kilka razy uderzyłam go bezsilnie swoją pięścią. On nic nie mówiąc, objął mnie jedną ręką, a drugą pogładził mokre włosy i pocałował czubek głowy. 

- Chodź, Raf na nas czeka - chwycił moją dłoń i zaprowadził z powrotem w stronę motocyklu. Po chwili ruszyliśmy w dalszą drogę. 

***

- Hej! Gdzie się podziewaliście? Nie było was tak długo, że zacząłem się martwić. Coś się stało? - zeszliśmy z motocyklu, gdy powitał nas Raf. Na jego ostatnie pytanie spojrzeliśmy na siebie. - Nieważne, jesteście cali mokrzy idźcie się przebrać - wręczył Neymarowi skórzaną torbę. Zapomniałam wspomnieć, że byliśmy w miejscu przypominającym złomowisko. Dookoła pełno było starych samochodów oraz ich części.  - No już nie mamy czasu - wskazał ręką coś w rodzaju komórki. Weszliśmy do środka, a Ney wyciągnął ubrania z torby. Wzięłam swoje i stałam czekając, aż wyjdzie. 

- Możesz się przebierać - on zaczął rozkładać już swoje nowe rzeczy i dopiero po chwili zauważył, że stoję, patrząc się na niego.

- Przy tobie? - moje oczy powiększyły się dwukrotnie. 

- Widziałem nie jedno nagie ciało w swoim życiu, poza tym nie mamy czasu - spojrzał na mnie, po czym zaczął ściągać kurtkę, ukazujące swoje idealnie wyrzeźbione ciało pod mokrą koszulką. 

- W to nie wątpię... - mruknęłam pod nosem, jednak wyglądało na to, że usłyszał. 

- No już przebieraj się, nie będę patrzeć - mrugnął do mnie z cwaniackim uśmieszkiem. 

- Obiecaj - powiedziałam stanowczo.

- Obiecuję - uśmiechnął się i pokręcił głową. 

- Odwróć się - machnęłam ręką, na co on zaśmiał się pod nosem i wykonał moje polecenie, w międzyczasie ściągając koszulkę. Ja też odwróciłam się i przeniosłam na drugi koniec komórki. Z szybkością światła ściągnęłam z siebie mokre ubrania i wcisnęłam się w te nowe i suche. To było naprawdę miłe uczucie. Na koniec wycisnęłam włosy by pozbyć się z nich wody. - Gotowe - wrzuciłam mokre ubrania do torby.

- No i widzisz, nie było tak źle - uśmiechnął się przerysowanie. - poza tym masz niezły tyłek - dodał półgłosem, stojąc tuż za mną, w momencie gdy otworzyłam drzwi komórki. Chciałam mu coś powiedzieć i było naprawdę blisko, jednak posłałam mu tylko mordercze spojrzenie. 

Mine II Neymar Jr. IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz