- Napadniemy na bank - na jego twarzy zagościł szatański uśmiech, a ja upuściłam jagodowy shake na podłogę. Nie byłam w stanie wydusić z siebie choćby jednego słowa. Wzięłam parę głębokich wdechów, mrużąc przy tym oczy i mając nadzieję, że to tylko żarty. Głupie żarty. - To ja idę wziąć prysznic - przerwał ciszę i wszedł do łazienki. Po chwili podszedł do mnie Rafael, próbując zetrzeć fioletową plamę z wykładziny, w którą wbiłam pusty wzrok.
- On żartował, tak? - zdobyłam się na to by się odezwać, wydobywając z siebie cichy i o wiele wyższy niż zazwyczaj głos, a chłopak od razu przeniósł na mnie swój wzrok. Miał takie śliczne ciemne oczy, w których widziałam odrobinę współczucia.
- Nie, ale zobaczysz będzie fajnie - posłał mi pocieszający uśmiech.
- Fajnie? - jęknęłam. Jak w takiej sytuacji w ogóle można użyć tego słowa?
- Wiem, że to nie twój świat. Ty żyjesz sobie w idealnej bajce, a nasze życie wygląda odrobinę inaczej. Dam ci radę: nie bierz wszystkiego serio, a życie będzie prostsze. Daj się porwać, zabawić - wrócił na poprzednie miejsce.
- Ostatni raz gdy się zabawiłam... - na ostatnie słowo z obu dłoni zrobiłam "króliczki".
- Tak wiem. Ney mi o tym opowiadał. Swoją drogą nieźle się wkurzył, w ogóle jest jakiś drażliwy jeśli chodzi o ciebie, ale to nieważne... Po prostu nie przejmuj się tak wszystkim - puścił mi oczko.
***
- To co idziemy spać? - zapytał Rafael, gdy wyszedł z łazienki. - Ja po lewo - rzucił się na łóżko, nie czekając na odpowiedź.
- Chodź, idziemy spać - "przywołał" mnie Neymar.
- Mamy spać tu we trójkę? - zapytałam drżącym głosem i poczułam gęsią skórkę na całym ciele.
- Przecież spałaś już ze mną, a jeśli ten dureń choćby cię tknie...
- Ej tylko nie dureń! - jęknął nasz nowy kompan. Ociężale wstałam z krzesła i położyłam się między nimi.
- Rączka - Ney zagrzechotał kajdankami.
- Trzeba mi było powiedzieć, że będziemy się zabawiać, wziąłbym swoje - Raf zaśmiał się w sumie sam do siebie, w czasie kiedy zostałam przypięta do mojego porywacza.
- Dobranoc - Neymar odwrócił się do mnie plecami, ciągnąc ze sobą moją rękę, przez co na mojej twarzy pojawił się lekki grymas wywołany bólem.
- Dobranoc. Masz tutaj trochę kołderki, żebyś nie zmarzła - Rafael okrył mnie dość szczelnie i sam ułożył się do snu. Obaj zasnęli dość szybko, a leżałam cała spięta, gapiąc się w czarną otchłań i myśląc o tym, co wydarzy się jutro. Miałam ochotę się rozpłakać, ale obudziłabym ich, więc próbowałam trzymać wszystkie emocje w sobie. Tak panicznie się bałam... Zrobiłam kilka głębokich wdechów. "Dasz radę" powtarzałam w myślach, aż w końcu zasnęłam.
***
- Pobudka. Dziś wielki dzień! - obudził mnie radosny głos Neymara, na który zerwałam się jak poparzona. Usiadłam na łóżku i przetarłam zmęczone oczy. - Czas się szykować - spojrzałam na niego i po raz pierwszy zobaczyłam go w czymś innym niż stary t-shirt i wytarte szorty. Miał na sobie czyściutki biały i lekko opinający t-shirt, czarne spodnie, skórzaną kurtkę w tym samym kolorze oraz bandanę zawiązaną luźno wokół szyi. - No już wstawaj, nie mamy czasu - poklepał w materac i w tym momencie zorientowałam się, że się na niego zapatrzyłam. Wygramoliłam się z łóżka, dostałam swoje ubranie i poszłam do łazienki się przebrać oraz wykonać poranną toaletę.

CZYTASZ
Mine II Neymar Jr. II
FanfictionSpotkanie dwóch osobowości przypomina kontakt dwóch substancji chemicznych: jeżeli nastąpi jakakolwiek reakcja, obie ulegają zmianie - Carl Gustav Jung