Było już ciemno, gdy zatrzymaliśmy się na niewielkim parkingu przed nie najpiękniejszym hostelem. Mój oprawca otworzył schowek znajdujący się na wysokości moich kolan i wyjął coś z niego.
- To jest twój dowód - podał mi plastikową płytkę, której zaczęłam przyglądać się z niebywałą uwagą. Dokument wyglądał jak prawdziwy, nawet moje zdjęcie złudnie przypominało to zrobione u fotografa. W życiu nie pomyślałabym, że to podróbka.
- Inez Fernandez - przeczytałam półgłosem.
- Tak się teraz nazywasz. Podoba ci się? - zapytał z udawana ciekawością. - Zapamiętaj te dane i nigdy publicznie nie używaj swojego prawdziwego imienia - powiedział poważnie, a ja starałam się przyswoić, co do mnie mówił. - Idziemy - zerwał się gwałtownie, wyszedł z samochodu i wyjął torbę z bagażnika. - No chodź - machnął głową, gdy otworzył drzwi z mojej strony. - Pamiętaj, zachowuj się naturalnie. A i jeszcze jedno, jesteśmy parą - na jego twarzy zagościł diaboliczny uśmieszek. Skołowana powoli opuściłam auto i skierowaliśmy się w stronę wejścia. Cała się trzęsłam, a to nijak miało się do naturalnego zachowywania się, ale nie potrafiłam tego powstrzymać. Gdy tylko weszliśmy do środka, od progu powitał nas szeroki uśmiech recepcjonistki.
- Dobry wieczór - podeszła do wysokiej drewnianej lady.
- Znalazłby się dla nas jakiś pokój? - zapytał najzwyczajniej w świecie. Po prostu, luźno, jak gdyby bylibyśmy zwyczajnymi turystami.
-Oczywiście - uśmiechnęła się pogodnie i zaczęła wystukiwać coś na klawiaturze komputera. - Na jak długo chcieliby państwo tu zostać? - zerknęła na nas, odrywając wzrok od monitora.
- Tylko tę noc - odpowiedział, opierając się o drewniany blat.
- W porządku - znów zaczęła sprawnie przesuwać palcami po klawiszach. - Mogę prosić o państwa dowody? - oboje położyliśmy dokumenty na blacie.
- Pan Mateo - przeczytała i spojrzała na niego, na co on objął mnie w pasie jedną ręką, słodko się uśmiechając, a ja poczułam, jak przez moje ciało przeszedł ogromny dreszcz. - i pani Inez - tym razem spojrzała na mnie, ale mnie mimo starań było stać jedynie na krzywy uśmiech, którego najwyraźniej nie zauważyła. Recepcjonistka wpisała coś do komputera i oddała nasze dowody. - Miło nam gościć taką uroczą parę. Życzę udanego pobytu - uśmiechnęła się radośnie, wręczając nam klucze.
- Na pewno taki będzie - mówiąc, to pomiział mój policzek swoim nosem, na co kobieta zachichotała, a ja miałam wrażenie, że zaraz zemdleje. Naprawdę nie zauważyła, że coś było nie tak? On może i był przekonujący, ale ja? Udaliśmy się po schodach w wyznaczone miejsce. Pokój znajdował się na drugim piętrze. Mój oprawca otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą. Nie był to najpiękniejszy pokój jaki widziałam, ale widok łóżka sprawiał, że cała reszta nie miała większego znaczenia. Najważniejszy był fakt, że w końcu mogłam położyć się spać jak normalny człowiek i nie martwić się o bolące plecy.
- W końcu - chłopak rzucił się na łóżko, nie ruszając się przez dłuższą chwilę. Ja w tym czasie nie poruszyłam się choćby na milimetr, stojąc jakiś metr od drzwi. - Zamierzasz tu tak stać całą noc? - uniósł lekko głowę, patrząc w moją stronę, jednak nie uzyskał ode mnie odpowiedzi. - Zadałem ci pytanie. Ach z resztą... - westchnął i znów zanurzył głowę w pościeli. - No usiądź sobie! - chyba nie wytrzymał, bo podniósł lekko głos. Od razu posłusznie zajęłam miejsce na zielonkawym fotelu w rogu pokoju obok okna i niewielkiego stoliczka. Podkuliłam nogi, oplatając wokół nich ręce i patrząc na widok za oknem. Nie mam pojęcia, ile tak siedziałam. Z jednej strony wydawało się, że trwało to zaledwie chwilkę, z drugiej całą wieczność.

CZYTASZ
Mine II Neymar Jr. II
FanfictionSpotkanie dwóch osobowości przypomina kontakt dwóch substancji chemicznych: jeżeli nastąpi jakakolwiek reakcja, obie ulegają zmianie - Carl Gustav Jung