Przez kolejne dwa dni stale byliśmy w drodze. Robiliśmy postoje tylko aby coś szybko zjeść i skorzystać z toalety. Nie mogłam nawet wziąć prysznica, co przy wysokich temperaturach jakie panowały nie było najprzyjemniejszym uczuciem na świecie. Z drugiej jednak strony po tym wszystkim, co wydarzyło się przez ostatnie dni można powiedzieć, że przyzwyczaiłam się do takiego stanu. Chłopaki wymieniali się na zmianę kierownicą tak by obaj mogli zdrzemnąć się choć na chwilę. Cały tył był dla mnie i choć fotele były całkiem wygodne to po jakimś czasie i tysiącu zmienionych pozycjach bycie tutaj stawało się koszmarem. Nie byłam do końca pewna jaki mamy dzień, szczerze mówiąc już dawno straciłam rachubę czasu, ale myśl że jestem bliżej niż dalej końca utrzymywała mnie przy życiu i dodawała odrobiny otuchy. W końcu nadszedł dzień, w którym mogłam uwolnić się z tej jeżdżącej metalowej puszki. Podjechaliśmy na sporych rozmiarów podjazd i przejechaliśmy przez mosiężną bramę ostatecznie zatrzymując się pod robiącą wrażenie posiadłością.
- Jesteśmy na miejscu. Gotowa poznać rodzinkę? - Neymar odwrócił się do mnie, zadając pytanie z dziwnym uśmieszkiem. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do środka.
- Chłopcy! - nagle w korytarzu pojawiła się kobieta w średnim wieku. - Gdzie się podziewaliście? Już myślałam, że nie przyjedzie na bal - uściskała ich obu z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Mamo, daj spokój... - Neymar próbował wyrwać się z jej objęć. A więc naprawdę jesteśmy w jego rodzinnym domu.
- Stęskniłam się za tobą synku - ucałowała go w policzek. - Przedstawisz mnie koleżance? - uwolniła go z uścisku.
- Nina - podeszłam do niej i uścisnęłam jej dłoń, kiedy uderzyła we mnie myśl, czy powinnam podawać swoje prawdziwe imię. Zerknęłam na Neymara, ale nie wyglądał na zaniepokojonego.
- Nadine - posłała mi ciepły uśmiech. - Dobrze wychowana - dźgnęła syna łokciem w bok.
- Too... ja idę do kuchni. Umieram z głodu - nagle odezwał się Rafael i zniknął.
- Na pewno jesteście zmęczeni. Pokaż Ninie jedną z sypialni dla gości, za jakąś godzinkę będzie kolacja - znów się uśmiechnęła, a chłopak gestem ręki pokazał bym za nim podążała. Weszliśmy po schodach i zaczęliśmy kierować się do jednych z wielu par drzwi. Z tych konkretnych drzwi dochodziła głośna muzyka, więc nie do końca rozumiałam dlaczego zmierzamy w ich kierunku. Neymar otworzył drzwi i zastaliśmy w nich tańczącą po całym pokoju dziewczynę.
- Co ci mówiłam o pukaniu?! - dziewczyna ściszyła muzykę, a na jej twarzy malowała się złość zmieszana z zażenowaniem.
- Ciebie też miło widzieć siostrzyczko - uśmiechnął się do niej trochę przerysowanie. A więc to jego siostra. - Daj jej jakieś ubrania i pokaż pokój. Ja muszę iść - odwrócił się na pięcie i skierował z powrotem na korytarz.
- Nie mam zamiaru zabawiać twojej kolejnej panienki! - krzyknęła za nim, ale on nic sobie z tego nie zrobił i wyszedł, zostawiając nas same.
- Chodź, dam ci jakieś ciuchy - westchnęła głośno.
- Nie musisz tego robić, nie chcę ci sprawiać kłopotu. Proszę pokaż mi tylko mój pokój i zejdę ci z drogi - widziałam, że była mocno niezadowolona z sytuacji w jakiej postawił ją jej brat, a ja nie chciałam się jej naprzykrzać.
- Co powiedziałaś? - skamieniała na moment.
- Że nie chcę sprawiać kłopotu - zastanowiłam się przez chwilę, co złego powiedziałam. Przecież chciałam być miła.
- Ty jesteś jakaś inna... - dziewczyna zaczęła mi się przyglądać.
- Przepraszam... - spuściłam głowę.
![](https://img.wattpad.com/cover/94002817-288-k508126.jpg)
CZYTASZ
Mine II Neymar Jr. II
FanficSpotkanie dwóch osobowości przypomina kontakt dwóch substancji chemicznych: jeżeli nastąpi jakakolwiek reakcja, obie ulegają zmianie - Carl Gustav Jung