15. Wyznanie

12.6K 1.1K 388
                                    

Maraton 4/4

Najdłuższy 1831 słów. Chyba tego rekordy już nie nie pobiję....


Zamarłem. Jak to wiedział, że tu jestem? Przeskanowałem jego sylwetkę. Miał przymknięte powieki, a jego mięśnie napięte w oczekiwaniu na moją reakcję. Podszedłem do niego, a echo moich kroków przecięło niczym sztylet ciszę panującą w domu. Złapałem go za przód koszulki i podniosłem tak aby się ze mną zrównał.

-Kiedy to odkryłeś? - warknąłem przy jego uchu. Czułem jak zaczyna drżeć przestraszony. Miałem ochotę go przeprosić, pocałować i przytulić, za to jaki jestem ostry. Jednak musiałem pozostać twardy, mimo tego, że moje serce krwawiło.

-Od samego początku wiedziałem... - szepnął cicho podnosząc głowę i kierując ja w stronę mojego głosu.

-Co zrobiłeś z tym fantem? - zapytałem starając się utrzymać zimny ton głosu, co przychodziło mi z trudem patrząc na jego przestraszoną twarz.

-Nic, j-ja... - zaczął się jąkać. Moje sumienie nie dawało mi spokoju, nie mogłem uwierzyć, że to ja jestem powodem jego strachu. Obiecałem, że będę go bronić i nie pozwolę skrzywdzić, a co teraz robię? Westchnąłem głęboko przeklinając siebie w myślach. Podniosłem go wyżej i usadowiłem na blacie wchodząc między jego nogi.

-Powiedz spokojnie. - poleciłem. Złapałem delikatnie jego drżącą dłoń. Spłonął rumieńcem, tak, że piwonia zazdrościłaby mu koloru.

"Słodki, mały pomidorek"

Skomentował głos, a ja bardzo chętnie się z nim zgodziłem.

-Ja n-nic nie zrobiłem, w-wiedziałem, że t-tu jesteś i r-robiłem te rzeczy aby ci pomóc. - zaczął jąkając się co chwile. - I chciałem.. - zawahał się, jednak szybko kontynuował. - ...podziękować, za to, że pomogłeś mi wtedy z Andym i Denisem, wtedy przy zaułku. - wyznał na jednym oddechu. - Nie wiem co bym bez ciebie wtedy zrobił... - dodał po chwili niepewnie. Zdziwiłem się mocno.

-Dla mnie było to przyjemnością. - westchnąłem z uśmiechem. - Poznałeś, że to ja jestem Louisem? - zapytałem po chwili, kiedy tak informacja do mnie dotarła.

-Tak, poznałem po tonie głosu, właściwie głos masz świetny i pięknie śpiewasz. - szepnął czerwieniąc się jeszcze bardziej, chodź nie przypuszczałem, że da się jeszcze bardziej.

-Dziękuję. - powiedziałem zakłopotany. Czy on mnie właśnie skomplementował? (Nie, no skąd... wydaje ci się *ironia* -Dop. Aut) - Skąd wiesz jak śpiewam? - zapytałem.

-Kiedyś usłyszałem jak śpiewałeś przez sen... - szepnął cicho. Między nami zapadła niezręczna cisza. Ponownie westchnąłem i zacząłem kreślić palcami szlaczki na udach białowłosego.

-Jedno pytanie nie daje mi spokoju... dlaczego nie zgłosiłeś tego na policję? - zapytałem po chwili.

-Nie wiem ja po prostu... zaufałem ci po tej akcji z nożem. - odpowiedział drapiąc się ręką po karku. Teraz to ja się zarumieniłem na wspomnienie tamtego dnia.

-Chcesz, żebym... wyszedł? - chyba dobrze dobrałem słowa, coś nie widziało mi się powiedzieć "Czy mam się wyprowadzić?"

-Właściwie to nie chcę abyś mnie opuszczał. Przyzwyczaiłem się do twojej obecności, a nawet polubiłem. - uśmiechnął się, sprawiając, że w jego policzkach ukazały się słodkie dołeczki. - Logan? Czy... mógłbyś... e... czy mógłbym zejść?

-Tak, jasne! - powiedziałem szybko i odsunąłem się od niego. Nathaniel niepewnie zeszedł z blatu i ruszył do salonu. Nie wiedziałem jak mam się zachować, byłem zagubiony jak nigdy. Niepewnie ruszyłem w ślady nastolatka i usiadłem na kanapie. Czułem jak bardzo Natan jest spięty oczekiwaniem na mój ruch. Westchnąłem.

Zobacz echo moich słówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz