21. Dima

9.6K 954 156
                                    

Leżałem na kanapie z głową na kolanach Logana. Blondyn bawił się moimi włosami cicho podśpiewując. Miał naprawdę piękny głos, którego mogłem słuchać całymi dniami i nocami.

-Nat... - zaczął i pogładził drugą ręką mój policzek. Obróciłem się na plecy i odwróciłem ku niemu twarz. - Czasami myślę, że... fajnie by było gdzieś wyjść. - zmarszczyłem brwi. "O co mu chodzi?" -pomyślałem.

-Nie uważasz, że to trochę niebezpieczne? - zapytałem. Wystarczając najadłem się strachu podczas odwiedzin funkcjonariuszy, aby teraz spokojnie wyjść na miasto z Loganem.

-Ale jeśli zafarbuje włosy, założę soczewki i zmienię styl ubierania... - westchnął. Nachylił się i złożył czuły pocałunek na moich ustach. Uśmiechnąłem się i dotknąłem ręka jego policzek.

-No to co powiesz na małe zakupy? - zaśmiałem się. - Skoczę do góry po portfel...

-O nie! - przerwał mi. - Nie pozwolę, żebyś za mnie płacił. - sprzeciwił się.

-Ale na pewno nie pozwolę ci kraść. - zawołałem prostując się.

-Właśnie mnie uraziłeś, Nat. - powiedział. Spłonąłem rumieńcem.

-Przepraszam... ja po prostu nie wiem, co masz na myśli. - szepnąłem. Logan przygarnął mnie do uścisku i złożył pocałunek moim czole.

-Mam tajne konto bankowe z kliku zerową sumą, która zapewni mi dobrobyt do końca życia. - zaśmiałem się. - Teraz zapewni je nam, a nie tylko mi. - dodał po chwili.

-Jeszcze powiedz, że masz wile gdzieś w środku lasu, a tam stoi zaparkowane ferrari. - zaśmiałem się. Odpowiedział mi cisza. - Logan...?

-Miałem kiedyś, ale sprzedałem wszystkie cztery auta wraz z domem. Właściwie to mogę je odkupić... - powiedział cicho jakby się zastanawiał.

-Może najpierw zadbajmy o twoje bezpieczeństwo? - zapytałem i wplotłem ręce w jego włosy. - Zacznijmy od tego jaki chcesz mieć kolory tych kłaków? Oczywiście bierz pod uwagę, że sam farbujesz...

-Nie tak szybko księżniczko... - zaśmiał się. "Jak kurwa księżniczko?" -pomyślałem. Czyżby znalazł się drugi Alex? Jeszcze niech zafarbuje włosy na różowo. - Za moich przestępczych czasów, miałem dwóch przyjaciół. Jeden odszedł i ślad po nim zaginą, a drugi mieszka w centrum i prowadzi salon fryzjerki.

-Już mi się nie podoba... - westchnąłem i ukryłem twarz w klatce piersiowej Logana.

-Pojadę do niego. On nikomu nie powie, że mnie widział. Nie musisz się bać. - pogłaskał mnie po plecach.

-Ciebie chyba pokurwiło, Logan... - wymamrotałem odsuwając się od niego. - Czy ty myślisz, że pozwolę ci samemu wyjść, kiedy ja będę sobie czekał w domku i popijał kakałko?! - Powiedziałem i pokręciłem głową.

-Jeśli zostaniesz w domu będziesz bezpieczny. - powiedział z wyraźnym zdziwieniem w głosie.

-Logan ja nie chcę być bezpieczny, ja chcę być z tobą. - powiedziałem i go pocałowałem.

-Zgoda. Jednak musisz trzymać się mnie, a jeśli powiem uciekaj to uciekasz. - położył rękę na moim policzku i pocałował mnie w nos, a następnie w czoło.

-Dobrze. - przytaknąłem głowa. "Oczywiście, że tego nie zrobię, Logan. Nigdy cię nie zostawię." -pomyślałem.

* * *

Pomogłem wysiąść Natowi z taksówki i zapłaciłem taksówkarzowi. Rozejrzałem się po okolicy. Wszędzie wokół znajdowały się nowoczesne i wysokie budynki. Ulica za naszymi plecami tętniła życiem, co chwila przejeżdżały po mniej żółte taksówki, busy, motory, skutery oraz auta najróżniejszej marki. Gdzieś w oddali usłyszanemu dźwięki kasyna, klubowych piosenek, rozmowy pijanych ludzi oraz krzyki prostytutek i dilerów zachęcający do najlepszych towarów w mieście. Tak właśnie zapamiętałem miasto: dziwki, narkotyki, kasyna, używki, jednym słowem złe przyjemności. Po chwili zorientowałem się, że Nat ściska zaniepokojony moją rękę. Momentalnie pożałowałem tego, że go tu zabrałem, mogłem nie ulegać.

-Spokojnie jestem tu. - szepnąłem mu na ucho. - Chodź. - powiedziałem. Ruszyłem wzdłuż chodnika uważnie rozglądając się po otoczeniu. Nat niepewnie stawiał kroki, podpierając się laską. W centrum było zbyt tłocznie aby mógł swobodnie jej używać. Kilka minut później stanęliśmy przed witryną salonu fryzjerskiego. Antywłamaniowe rolety były w połowie spuszczone sugerując, że właściciel już zamknął, a neonowy, zielony napis "Diwa" rzucał się w oczy. - Uważaj na głową. Roleta jest w połowie opuszczona. - poinformowałem Nata i położyłem jego rękę na srebrnej blasze.

-Ok. - przytaknął cicho, pochylił się i przeszedł pod nią. Po chwili zrobiłem to samo i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Podłoga wyłożona czarnymi płytkami, ściany jasnoróżowe z neonowymi dodatkami. Przed nami stało kilka foteli, a przed nimi ogromne lustro. Po prawej czarne kanapy i szklany stoliczek z kobiecymi gazetami jako poczekalnia. Po lewej zaś czarna myjka, tam też znajdowała się kotara z różowych koralików zasłaniając korytarz.

-Jest zamknięte! Nie widać?! - odezwał się męski głos. Wysoki mężczyzna wyszedł za kotary i zmierzyła nas gniewnym wzrokiem brązowych oczu. Nic się nie zmienił przez te lata. Arystokratyczne, ostre rysy twarzy, prosty nos i ostry kształt brwi. Jego twarz pełna kolczyków, dwa w dolnej wardze tworzące sneka, septun w nosie oraz twister w brwi. Zielone, proste, długie włosy upięte w wysoką kitkę, po bokach ścięte na krótko, a kilka pośrednik kosmyków opadało na twarz. - Co stoicie jak słupy? - warknął w naszą stronę. Zimny głos, który może wywołać śnieżyce w środku lata. Nat cofnął się przestraszony i wpadł na moją klatkę piersiową.

-Nie ładnie tak Dmitrij. - pokręciłem głową. - Odstraszasz klientów, a przecież wystarczy do tego jedynie twoja morda. - zaśmiałem się. Na bladej twarzy mężczyzny pokazało się zdziwienie, które szybko przeszło w radość i niedowierzania. Rozciągnął ramiona, a rękawy jego szarej koszuli podniosły się ukazując przedramiona okryte tatuażami.

-Logan. - szepnął podchodząc do mnie. Przystaną jednak szybko i zeskanował wzrokiem Nata. W kilku krokach znalazł się przy drzwiach, które zamknął na klucz, wcześniej opuszczając roletę do końca. - Skąd tu tu się wiozłeś? - zapytał. Wyszedłem za białowłosego i podszedłem do przyjaciela. Przygarnąłem go do braterskiego uścisku.

-Zwiałem z pierdla, to raczej oczywiste. - zaśmiałem się. Nagle przypomniało nam się o obecności nastolatka. Dmitrij zmierzył go morderczym wzrokiem.

-Zluzuj Dima. - powiedziałem podchodząc do młodszego i złapałem go za rękę. - Nat to jest Dmitrij. - ustawiłem chłopaka naprzeciwko zielonowłosego. - Dima to jest Nathaniel, mój chłopak. - przedstawiłem białowłosego. Starszy wyciągnął rękę, jednak nie zostało uściśnięta przez Nata.

-Jestem niewidomy. - powiedział wyprzedając mnie. Twarz Dmitrija od razu złagodniała, a oczy przybrały opiekuńczego błysku. Uśmiechnął się lekko w moją stronę, następnie złapał dłoń Nata, którą puściłem i dotknął ją swojej twarzy.

-Spokojnie możesz mnie zobaczyć. - zaśmiał się cicho. Spojrzałem na niego zdziwiony, po chwili przypomniałem sobie o jego mani na punkcie pomagania niepełnosprawnym. Poczułem w sercu pieczenie, kiedy białowłosy odwzajemnił uśmiech.

"Brawo stary! Właśnie jesteś zazdrosny o swojego najlepszego kumpla!"

-----------------------------------------

Dziś ostatni dzień moich ferii... możecie mnie zabić. A dla tych, którzy dopiero rozpoczynają życzę miłej zabawy

Jak myślicie, czy Logan ma się o co martwić?

Jak Dmitrij zmieni wygląd naszego bohatera?

Czy coś pójdzie nie tak?

Zobacz echo moich słówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz