16. Wizyta

10.5K 1.1K 310
                                    

Zesztywniałem. Jak to policja? Czy to jest jakiś kiepski żart? Nabrałem powietrza w płuca, kiedy oblał mnie zimny pot. Trzęsącymi się rękoma odblokowałem drzwi i otwarłem je tak aby powstała niewielka szpara.

-Czy... coś się stało? - zapytałem niepewnie.

-Nie, nie... - zaprzeczył funkcjonariusz. Po głosie z wyczuwalną chrypką rozpoznałem, że to mężczyzna w średnim wieku. - Funkcjonariusz Alan Walker, a to moja partnerka Rita Mark. - przedstawił, kiedy usłyszałem dźwięk otwierania portfela. Zapewne pokazali odznaki, zrobiło mi się trochę głupio, w końcu nie każdy wie, że jestem niewidomy.

-Przepraszam ale nie widzę. - powiedziałem jednak szybko dodałem. - Jestem niewidomy. - bałem się, że pomyślą, że jestem typem nastolatka robiącego sobie żarty z policji i mogą moją wcześniejszą odpowiedź uznać za żart.

-Och. - tylko to usłyszałem. Po chwili ciszy postanowiłem się odezwać, najwyraźniej policjanci nigdy wcześniej nie spotkali się na patrolu z osobą niewidomą.

-Zatem jeśli nic się nie stało... to dlaczego państwo tu przyszli? - zapytałem pamiętając o odpowiedniej formułce grzecznościowej. Może i całowałem się przed chwilą z mordercą ale nie daje mi to pozwolenia na stanie się wielkim Bad Boyem i olewania wszystkiego co łączy się z prawem. Przed chwilą całowałem się z mordercą, teraz do do mnie dotarło. Moje policzki pokryły się czerwienią na to wspomnienie.

-Niedawno dostaliśmy zgłoszenie, że widziano cię niegdyś wychodzącego z domu z tajemniczym mężczyzną. - powiedział, a ja zbladłem. Kto mnie wtedy widział? Nie wiedziałem co mam robić.

-Nic ci nie jest? - usłyszałem po chwili nowy głosy, był kobiecy, młody, lekko powściągliwy, jednak z wyczuwalną troską.

-N-nie czemu n-niby? - zapytałem grając głupa. "Myśl Nat, myśl!"- krzyczałem w myślach. Czułem palący i podejrzliwy wzrok policjantów przed sobą. - To tylko przez niewyspanie, mam teraz dużo problemów związanych z... sprawami miłosnymi. - powiedziałem pierwszą lepszą wymówkę, która przyszła mi na język.

-Dobrze... mógłbyś wytłumaczyć nam kim był ten mężczyzna i pozwolić sprawdzić mieszkanie? - zapytał funkcjonariusz Walker.

-Oczywiście. - przytaknąłem. Odsunąłem się z przejścia dając policjantom wejść. Miałem nadzieję, że Logan zorientował się co się dzieję i ukrył gdzieś. Upewniwszy się, że przeszli przez próg zamknąłem drzwi. - Proszę za mną do salonu. -poleciłem i na kolanach z waty podtrzymując się ściany ruszyłem do pokoju. Usiadłem na jednej z kanap. - Kawy, herbaty? - zapytałem z uprzejmości.

-Nie dziękuję. - odpowiedzieli równocześnie.

-Powiedz najpierw kim on był. - polecił, a właściwie rozkazał policjant.

-On... to mój chłopak. - palnąłem rumieniąc się po uszy.

-A jak się nazywa? - zapytał, a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć. Nagle usłyszałem trzask drzwi od łazienki. Odwróciłem głowę w tamtą stronę.

-Kochanie chyba szampon się nam skończył! - usłyszałem krzyk Logana. Nie wiedziałem co on kombinował. "Chwila przecież to jest płatny morderca, człowiek zbrodni na pewno wie co robi. Chyba..." -pomyślałem. - O... witam państwo. - powiedział i poczułem jak zajmuje miejsce obok mnie. - Przepraszam, za mój wygląd ale nie spodziewałem się wizyty ps-policji. - poprawił się szybko. Dłonią spróbowałem odszukać tą jego, jednak zamiast tego natrafiłem na materiał szlafroku mojej matki.

-Niepierwszy raz zastajemy taki widok... - powiedziała Mark. - A więc to ty jesteś naszym podejrzanym nieznajomy? - zapytała.

-Nie wiem o co chodzi. - Logana grał głupa łapiąc mnie za dłoń.

-Zostaliśmy zawiadomieni, że przebywa ty podejrzany mężczyzna. - wyjaśniła szybko. - Moglibyście podać swoje dane?

-Nathaniel Rose.

-Louis Kaspar. - przedstawił się Logan. Wiedziałem, że zapiszą to, aby potem sprawdzić nasze dane. Bałem się trochę o Logana, w końcu człowiek taki jak Louis Kaspar chyba nie istniał?

-Moglibyście wytłumaczyć tamtą sytuację, przyznam, że tak nie zachowywałyby się pary. - odezwał się nagle Walker.

-Ach, tak! Tamta sytuacja. - westchnął i ścisnął delikatnie moją dłoń. Teraz nastąpiła moja kolej na kłamstwo.

-Byliśmy wtedy skłóceni, wie pan sprawy... łóżkowe. - powiedziałem cicho, wiedziałem, że nie podejmą się ciągnięcia tego tematu dlatego wybrałem te kłamstwo. - Ale teraz już wszystko dobrze się ułożyło.

-Dobrze jeszcze jedno pytanie, bo nie wyglądacie na pełnoletnich, a wy jesteście sami w domu, więc gdzie podziali się opiekunowie? - zapytał.

-Nat ma siedemnaście lat, a jego rodzice wyjechali w sprawach służbowych. - powiedział niepewnie ściskając moja dłoń co odwzajemniłem. - Ja przez ten czas opiekuję się Natem, jestem pełnoletni.

-Poproszę o dowód. - nie ustępował policjant.

-Zgłosiłem niedawno, że zostałem okradziony, a wraz z pieniędzmi zniknęły również moje dokumenty. - powiedział. Wyczułem w jego głosie rosnący gniew i zirytowanie.

-Dobrze w takim wypadku przeszukanie nie jest potrzebne, do widzenia panom. - zakończył szybko.

-Do wiedzenia. - odpowiedzieliśmy jednocześnie.

-Odprowadzę państwo. - powiedziałem, jednak Logan mi nie pozwolił.

-Zostań kochanie ja się tym zajmę. - wstał i pocałował mój policzek.

* * *

Wstałem i poszedłem za pasami do drzwi. Uśmiechnąłem się sztucznie.

-Do widzenia. - powiedziałem. Oni tylko spojrzeli na mnie sceptycznie i odeszli. Zamknąłem drzwi i odetchnąłem z ulgą. Kiedy tylko usłyszałem, że przyszła do nas policja moje serce pracowało kilka razy szybciej. Wróciłem do białowłosego i usiadłem obok niego.

-Coś ty wykombinował Logan? - zapytał od razu. - Dlaczego ciebie nie poznali? - westchnąłem.

-Ubrałem szlafrok twojej matki, tak podejrzewam... - skinął mi głową. - na głowę narzuciłem ręcznik, dodatkowo chyba zużyłem maseczkę. - Natan cicho zaśmiał się z moich słów. Ściągnąłem puchaty ręcznik i zacząłem wycierać nim twarz.

-A kim jest Louis Kaspar? - zapytał.

-Od dziś tak się nazywam. - powiedziałem. - Przez ten czas co z nimi rozmawiałeś, ja zadzwoniłem do kumpla, a on wszystko pozałatwiał... jak ja się cieszę, że tu jest stacjonarny...

-A jest? - zapytał z głupią miną.

-Tak, obok telewizora. - zaśmiałem się. - A więc kochanie trzeba rozwiązać ten nasz problem łóżkowy? -zaśmiałem się. Złapałem go za biodra i ułożyłem na swoich kolanach bokiem. Nat cicho pisnął i zarumienił się.

-Logan!

-Przecież, żartuję. - uśmiechnąłem się szeroko. Ponownie go pocałowałem. Miał smakowite usta, a jego nie pewność w ruchach była strasznie urocza. - Wiem, że to trochę za szybko... - zacząłem kiedy oderwaliśmy się od siebie - ...ale. - urwałem ob za raz kontynuować. - Zostaniesz moim chłopakiem, Nathanielu? - nakierował na mnie swoje oczu. Mimo tego, że nie widział czułem jakby się we mnie wpatrywał.

-Oczywiście! - pisnął i wtulił się we mnie. Odetchnąłem z ulgą. "Już nic nam nie przeszkodzi" - pomyślałem.

"Nie chwal dnia przed zachodem słońca, Logan. Pamiętaj życie to podła suka"

_____________________________________

I jak się podoba? Wiem, że trochę za szybko zostali parą ale musiało to się stać.

Chciałam jeszcze podziękować za Wasze komentarze i gwiazdki bardzo motywują.

Koffffam Was!

Zobacz echo moich słówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz