19. Tylko przyjaciel

9.9K 975 380
                                    

Reszta weekendu upłynęła miło. W dzień skradaliśmy sobie czułe pocałunki, przytulaliśmy i rozmawialiśmy o głupotach, zaś noc spędzaliśmy w swoich objęciach opowiadając zabawne historie z naszego życia. Nathaniel cały czas się uśmiechał, chichotał. Niestety nastał poniedziałek, a co za tym idzie rozstanie. Może i nie było to długo, jednak dla mnie godzina bez uśmiechu białowłosego to męczarnia, a co dopiero pół dnia.

-Musisz iść...? - jęknąłem po raz setny tego poranka. Nat zachichotał i pokręcił rozbawiony głową.

-Tak, Logan muszę. - odpowiedział. Zrobił dzióbek i położył na nim palce. - Buzi. - powiedział głosem przedszkolaka. Nachyliłem się nad nim i delikatnie dotknąłem jego warg. Młodszy mruknął zadowolony. Pogłębiłem pocałunek z chytrym uśmieszkiem. Bez problemu wdarłem się językiem do środka ust Nata. Ostrożnie przyparłem go do białej ściany w korytarzu. Ściągnąłem mu torbę z ramienia i położyłem na podłodze. Złapałem go za biodra i podniosłem. Oplótł mnie nogami w pasie i wplątał dłonie w moje włosy mierzwiąc je jeszcze bardziej. Przygryzłem jego wargę i lekko za nią pozaciągałem. Jęknął i zacisnął palce na kosmykach, lekko za nie ciągnąc. Nagle poczułem jak kąsa mnie delikatnie w język. - Nie przeciągaj...

-Proszę Nat... - zaskomlałem i zacząłem całować jego szyję. Białowłosy odchylił głowę powiększając mi miejsce do popisu. Przejechałem nosem po bladej skórze i musnąłem ustami obojczyk. Kierowany podnieceniem zacząłem mu robić malinkę na ramieniu, które odsłonił dekolt za dużej czerwonej koszulki. Odsunąłem się po chwili lekko, aby zobaczyć moje dzieło. Intensywnie czerwony ślad odznaczał się na jasnej skórze ramienia siedemnastolatka. Oznaczyłem go, chciałem aby każdy wiedział, że Nat jest mój.

-Czy ty mi zrobiłeś właśnie malinkę? - zapytał na co mruknąłem cicho. Zabierałem się do zrobienia drugiej malinki, kiedy przerwał mi dzwonek.

-Kurwa! - warknąłem.

-Teraz to już naprawdę muszę iść! - powiedział na co jęknąłem niezadowolony. Z ogromną niechęcią postawiłem go na ziemi. - Gdzie moja laska?

-Nie powiem. - założyłem ręce na piersi i spojrzałem w stronę poszukiwanej rzeczy, która leżała pod stolikiem w salonie.

-Cóż... najwyżej Alex poprowadzi mnie za rękę. - wzruszyła ramionami podnosząc torbę z ziemi.

-Po moim trupie! - warknąłem i szybko pobiegłem po laskę. Schyliłem się i zabrałem ją spod stołu. W kilku krokach znalazłem się z powrotem przy białowłosym. Podałem mu laskę wprost do ręki.

-Nat! - krzyknął zniecierpliwiony Alex za drzwi.

-Uważaj na siebie, nie rozmawiaj z nieznajomymi, jak ktoś będzie cię zaczepiać to daj mu w mordę, nie podrywaj innych, nie pij alkoholu, nie bierz narkotyków, słuchaj nauczycieli i... wracaj do mnie prędko. - powiedziałem szybko.

-Dobrze tato. - uśmiechnął się i mnie pocałował. - Ty również uważaj na siebie. - cmoknąłem go w czubek głowy i ukryłem się w salonie.

-Idź już. Pa. - pożegnałem się.

-Pa.

* * *

Otworzyłem drzwi niemal od razu lądując w żelaznym uścisku Alexa.

-Co. Ty. Tam. Tak. Długo. Robiłeś?! - zapytał złym tonem odsuwając mnie od siebie.

-Laski szukałem. - skłamałem. Przecież nie mogłem powiedzieć mu, że Logan zatrzymał mnie i zrobił malinkę  w niewidocznym miejscu, przynajmniej mam taką nadziej.

-A myślałem, że gejem jesteś. - dogryzł mi. Zarumieniłem się cały.

-Alex ty pacanie! - krzyknąłem piskliwym głosem.

-No już się nie oburzaj. - zaśmiał się. - Chodź bo się spóźnimy.

-Jak ma się twoja siostra? - zapytałem po chwili.

-Dobrze, złamanie nie okazał się aż tak poważnie, na jakie wyglądało. - poinformował mnie. Przez resztę drogi rozmawialiśmy o nieważnych sprawach. Czereśniowowłosy odprowadził mnie pod same drzwi biblioteki równo z dzwonkiem. - Przyjdę do ciebie na przerwie. Do zobaczenia. - powiedział kiedy otwarłem drzwi biblioteki.

-Ok, do zobaczenia. - pożegnałem go całusem w policzek. - Dzień dobry, proszę panią.

*

Po skończonych lekcjach udałem się z Alexem do parku. Wiem, że powinienem wrócić do Logana, pewnie zacznie się martwić, jednak Alex poprosił mnie o to. Nie mogłem mu odmówić. Usiedliśmy na ławce nad jeziorem sądząc po morskiej bryzie oraz gdakaniu kaczek.

-O co chodzi Alex?- zacząłem. Wyczułem jak mój przyjaciel niespokojnie kręci się w miejscu. Obróciłem ku niemu głowę. - Spokojnie, jesteśmy przecież przyjaciółmi, tak? 

-Właśnie jesteśmy przyjaciółmi.... - westchnął.

-Dlatego ja ciebie nie wyśmieje, możesz mi w pełni zaufać. -  obróciłem się i uśmiechałem się szczerze do niego. 

-Właśnie mi chodzi o to, że jesteśmy TYLKO przyjaciółmi. - powiedział akcentując wyraźnie słowo "tylko" - Już wcześniej zbierałem się, żeby ci o tym powiedzieć. Wtedy w kawiarni... pierwszy raz się odważyłem to powiedzieć ale przerwała mi mama. - mówił coraz bardziej plątając się w słowach. Słuchałem go uważnie podejrzewając o co chodzi. - Ja. Wtedy na dachu coś  poczułem, z czasem odkryłem co to było... Ja po prostu zakochałem się w tobie, Nat! - mimo, że spodziewałem się takiego wyznania nie potrafiłem wykrztusić słowa. 

-A-Alex...

-Nie wiem kiedy to do mnie to dotarło... Chyba na początku drugiej klasy, ale nie wiedziałem jak ci to powiedzieć. - wyznał łapią mnie za rękę. Nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć. Do Alexa czułem miłość braterską, był i zawsze będzie jedną z najważniejszych osób w moim życiu, dodatkowo ja mam chłopaka. - Kocham cię, Nat. - powtórzył. 

-Alex, ja... - wtedy usłyszałem jak czereśniowowłosy gwałtownie nabiera wdechu. Poczułem jak łapie mnie za ramię i odkrywa ramię na którym znajdowała się malinka.

-Co to jest? - zapytał. -Chwila, czy to malinka?

-Tak. Alex to jest malinka, która jest dziełem mojego chłopaka. - wyznałem spokojnie. Czułem jak Alex sztywnieje. - Chciałem ci o nim powiedzieć...

-Masz chłopaka? - zapytał jakby chciał się upewnić czy się nie przesłyszał.

-Tak i bardzo go kocham, a ty zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem i bratem, kocham cię, ale nie tak, jak ty byś chciał. - powiedziałem na jednym wydechu. Alex poruszył się niespokojnie.

-Nat... proszę, ja będę lepszy niż jakiś obcy koleś! Znamy się od gimnazjum, wiemy o sobie wszystko, nie mamy przed sobą tajemnic! - mówił lekko podniesionym głosem. Uśmiechnąłem się do niego ciepło. Wdziałem, że nie jego podwyższony ton głosu nie jest oznaką gniewu lecz zdesperowania. Bardzo musiał mnie kochać, jednak ja już miałem swoją połówkę.

-Alex... - nagle czereśniowowłosy przysunął się do mnie i pocałował. Nie minęła sekunda, a ja go odepchnąłem. To nie były usta Logana, to nie jego kochałem. Miałem już coś powiedzieć,  kiedy wyprzedził mnie zdenerwowany, znajomy głos.


---------------------------------------

Jak myślicie co teraz się stanie? 

Czy będzie wejście smoka?

Zobacz echo moich słówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz