36. W złym miejscu o złym czasie

6.6K 700 145
                                    

Alex i jego drużyna

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alex i jego drużyna

@Silio11 świetnie się z Tobą pisze!

--------------------

Złapałem mocniej przedramię Alexa, gdy wychodziliśmy z terenu szkoły. Gwar rozmów powoli cichł. Wolnymi krokami zbliżaliśmy się do mojego domu.

-Wiesz Nat... tak się zastanawiam, czy nie chciałbyś pójść ze mną na imprezę? - usłyszałem przyciszony głos.

-Czy ty sobie żartujesz? - zapytałem. Nie wyobrażałem sobie na imprezie pełnej rozwrzeszczanych, pijanych nastolatków.

-Nie rób takiej miny. To nie będzie wielka impra tylko... kilkuosobowa. - uprzedził zmieszany. - Nie daj się prosić! Obiecuję, że będę zawsze przy tobie i wyjdziemy kiedy będziesz chciał. - nie musiał mi o tym mówić, dobrze wiedziałem, że zrobiłby to bez wahania.

-Wciąż nie jestem pewny... - jęknąłem stając w miejscy. - To dziwnie będzie wyglądać, poza tym ja nie nadaję się do takich wypadów...

-Nat... - zaczął, a ja miałem wrażenie, że zrobił gniewną minę. - Nie możesz siedzieć w domu przez cały czas, pamiętasz? Masz cieszyć się życiem, jesteś młody!

-Zapomniałeś dodać, że ślepy, słaby i zakochany. - dodałem. - Jednak zgadzam się pójść na tą "nie daj boże wielką" - zrobiłem cudzysłów z palców. - imprezę. Usłyszałem wtedy jego okrzyk radości.

* *

Lekko zestresowany zgnoiłem rąbek mojej koszulki. Staliśmy przed wejściem klubu, w którym miała się odbyć wspomniana impreza. Głośna muzyka była słyszalna już kilka ulic dalej, a zapach alkoholu, spoconych ciał, męskich i damskich perfum doskonale było czuć przy wejściu. Stojąc w kolejce nabrałem pewności, że to nie będzie zwyczajne wyjście lecz potocznie zwana "popijawa". Westchnąłem czując w kościach, że będę tego żałować.

-Nareszcie! - krzyknął mój towarzysz, gdy kolejka przesunęła się, a ochroniarz nas wpuścił do budynku. Buchnęło we mnie ciepłym powietrzem ze środka lokalu. Skrzywiłem się przez natłok zapachów i dźwięków. Złapałem mocniej ramię Alexa. - Spokojnie. - zaśmiał się.

-Ja ci kiedyś pokażę... - wymamrotałem pod nosem.

-O! Tam są! - krzyknął i przyśpieszył kroku. Przepchaliśmy się, a raczej on się przepchał ciągnąc mnie za sobą i dostaliśmy do spokojniejszej sekcji klubu. - Cześć chłopaki! - przywitał się.

-Hej! - krzyknąłem aby mnie usłyszeli, co było trudne przez muzykę dochodzącą z głośników.

-Alex, Nat! Nareszcie! - głos Jamesa przebił się przez panujący gwar.

-Boże Natusiek! - nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć Charlie rzucił mi się na szyję. - Tak dawno cie nie widziałem białasie! Schudłeś wiesz?!

Zobacz echo moich słówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz