12. Czarne serce

11.3K 1.1K 176
                                    

Maraton 1/4

Tajemnicza postać odziana jedynie w czarną szatę. Materiał utkany z cieni, posiadający blask gwiazd. Chwyciłem jego bladą rękę. Obrócił się i spojrzał na mnie. Jego oczy przyćmiewały pięknem kamienie szlachetne, zielona, intensywna barwa. Uśmiechnął się i pokręcił głową, jego czerwone kosmyki zmierzwiły się jeszcze bardziej. Przyglądałem się w skupieniu jego twarzy, jednak mimo moich starań nie mogłem dostrzec rysów twarzy. Jedynie niewyraźne kontury.

-Kim jesteś? - zapytałem. Zaśmiał się melodyjnie.

-Obiecałeś, że nikomu nie powiesz o mnie... - zaczął przyćmionym głosem. Już nie pamiętałem jego brzmienia, teraz docierał do mnie jakby z pod wody.

-I dotrzymałem obietnicy. - przytaknąłem. Zrobiłem krok w jego stronę, jednak ten szybko się cofnął.

-Nie otwieraj okien i drzwi nieznajomym - przypomniał mi. Znów czułem się jakbym miał siedem lat. Rozejrzałem się i ujrzałem wnętrze mojego starego domu. Podniszczona, zielonkawa tapeta, starte jasne panele i sufit z zaciekami.

-Nie otwierałem. - przyznałem.

-Ale i tak pozwalasz zostawać u siebie na noc. - wiedziałem o kim była mowa jednak nie chciałem się do tego przyznawać. - Widzę tą zawiedzioną minę...

-Nie wiem czy dobrze robię.... - przerwałem mu.

-Ja też nie wiem Nat, jestem tylko i wyłącznie twoim wspomnieniem, które i tak coraz bardziej zanika. - powiedział posyłając mi szczery uśmiech.

-Minęło dziesięć lat. - westchnąłem. - Od jego śmieci.

-I od twojej utraty wzroku. - przypomniał mi. - Zapytaj o to wiem, że tego pragniesz.

-Czy... czy to ty go zabiłeś? - zaprałem uważnie skanując jego zamgloną twarz. Starałem wyłapać się jakieś szczegół, cokolwiek co przybliżył by mnie do jego prawdziwej osoby.

-Istnieje tylko w twoim umyśle, dobrze wiemy co sądzisz na ten temat....

-Ty go zabiłeś.... tylko dlaczego jedynie jego?

-Znajdź mnie, a się przekonasz... - szepnął, a otoczenie zaczęło się rozmazywać i zanikać. Teraz byłem na tej ulicy, cały we krwi mojego wujka, łzy ściekały z moich policzków. Kałuża krwi, błysk na jednym z budynków, krzyki ludzi. Ostatnie co zobaczyłem to zielone tęczówki gdzieś w oddali. Zamknąłem oczy pogrążając się w wiecznej ciemności.

*

Gwałtownie podniosłem się do siadu zbudzony przez krzyk mojego przyjaciela.

-Jasne cholera Nat! Wstawaj! - przetarłem ręką twarz.

-Która godzina? - zapytałem wciąż wspominając zamgloną postać z mojego snu.

-Za dwadzieścia dziewiąta! - krzyknął na co poderwałem się do pionu. Nagle odezwał się mój telefon. "Pani Crowley dzwoni". - Dobra walić to robimy sobie wolne... - westchnął.

-A co ja mam jej powiedzieć?

-Rozchorowałeś się nagle czy coś. - doradził mi.

-Jak jesteś taki mądry to sam jej to powiedz! - warknąłem w jego stronę.

-Dobra! - powiedział. Teraz przekonałem się jaki błąd popełniłem. - Halo? - odebrał.

- Halo, Alex? - usłyszałem zniekształcony głos mojej nauczycielki.

- Dzień dobry proszę pani. Tak to ja Alex.

-Powiedz gdzie jest Nathaniel? - zapytała. Pewnie martwiła się o mnie bo nieczęsto opuszczałem zajęcia.

Zobacz echo moich słówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz