41. Nasze miejsce

7.4K 674 87
                                    

---------------------------

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

---------------------------

Po dwóch godzinach naprawdę szybkiej jazdy dojechaliśmy na miejsce. Wyłączyłem silnik i wysiadłem z auta, równocześnie wyciągając kluczyk ze stacyjki.Obiegłem pojazd i otarłem drzwi Nathanowi. Zarumieniony wyszedł. Stanął naprzeciw mnie i marszcząc brwi, tupnął nogą o piaszczystą drogę.

-Dlaczego jesteśmy... na pisaku? - zapytał. Zaśmiałem się i złączyłem nasze dłonie.

-Mówiłem, że mam dla ciebie niespodziankę. - przypomniałem i pociągnąłem go wzdłuż ścieżki. Byliśmy mniej więcej w połowie drogi, na najwyższym poziomie gdzie auto nie mogło wjechać. - Uważaj. - powiedziałem, kiedy białowłosy potknął się i prawie upadł.

-Mam wrażenie, że chcesz mnie zabić, a zwłoki zakopać w lesie. - powiedział. - Niecodziennie chodzi się po... właściwie gdzie my dokładnie jesteśmy? - zapytał.

-Wdrapujemy się na jeden z klifów. I nie, nie powiem ci co tu robimy. - dodałem, kiedy dostrzegłem jak otwiera usta. Młodszy na moje słowa jęknął i naburmuszył się. Nie mogłem się powstrzymać i wybuchnąłem śmiechem, przepędzając ptaki siedzące na gałęzi drzewa nieopodal nas. Po kilku minutach znaleźliśmy się na trawie obok domku. Malutki, drewniany budynek, mieścił się pomiędzy drzewami, a skalnym klifem. Podniosłem dłoń chłopaka i dotknąłem nią szklanych drzwi. - Zgadnij co to.

-Ja się tak nie bawię! - westchnął. Jednak położył drugą dłoń na drzwiach. Ostrożnie wymacał klamkę i otworzył je, na co cicho skrzypnęły. Wszedł do pomieszczenia, które było sypialnią. Ściany były z drewna tak jak reszta mebli. Biały, puchaty dywan zakrywał podłogę. Przed nami stało ogromne, małżeński łoże o śnieżnobiałej pościeli, zajmujące prawie całe miejsce w małym pomieszczeniu, po lewej stała duża, pomalowana na biało szafa.

-Wiesz gdzie jesteśmy? - zapytałem.

-W domu. - odpowiedział z wahaniem. Odwrócił się do mnie przodem. - Dlaczego jesteśmy w domu?

-Chciałem, żebyśmy mieli wspólny kąt. Gdzieś na odludziu, gdzie nie musimy udawać, będziemy bezpieczni i sami. - położyłem mu dłoń na policzku. - Chciałem mieć miejsce, do którego możemy wracać, kiedy będę pokazywał ci świat.

-Przecież jestem ślepy. - szepnął cicho i odwrócił głowę, jakby chciał uciec ode mnie.

-Znajdę sposób, aby pokazać ci wszystko. - pocałowałem go namiętnie. Następnie zjechałem pocałunkami na jego szuję, aż do obojczyka. Potem ukląkłem przed niem i rozwiązałem mu buty, aby następnie je ściągnąć z jego nóg. Zrobiłem to samo i wstałem. - Pokażę ci cały świat. - musnąłem jego usta i złapałem za dłoń. Poprowadziłem do szafy i dotknąłem jej jego dłonią. - W tej szafie znajdą się nasze ubrania. - Przeszliśmy po dywanie i usiedliśmy na łóżku. - Tutaj będziemy spać i odpoczywać.

-Logan... - nie dałem mu skończyć. Wstałem ciągnąc go za sobą. podeszliśmy do wolnej ściany, na której wisiały puste ramki w zielonym, białym i czarnym kolorze. - Tutaj umieścimy nasze zdjęcia z podróż i wszystkich chwil, które spędzimy razem. - przeszliśmy pod łukiem i weszliśmy do salonu. Wszystkie ściany składały się z szyb, na których zawieszone były białe firany. Na środku pokoju stał mały, czarny stolik, wokół którego leżały szare pufy. - Nasz salon... - przerwał mi całując mocno. Zaskoczony oddałem pocałunek i położyłem dłonie na jego biodra.

-Daj mi coś powiedzieć. - wyszeptał w moje wargi. Odsunęliśmy się od siebie. Spojrzałem na niego wyczekująco. - Kocham cię, Logan i wiem, że chcesz dobrze. Z chęcią zobaczę z tobą świat, jednak musisz pamiętać, że nie wszystko mogę zrobić.

-Więc zrobimy wszystko co możesz, a resztę dostosujemy do ciebie. - powiedziałem pewnie. - A teraz powinniśmy ochrzcić ten dom jak należy. - zaśmiałem się i podniosłem go jak pannę młodą. Pisnął i wtulił twarz w moje ramię.

-To nie było zabawne Logan! - krzyknął i delikatnie uderzył mnie pięścią w klatkę piersiową. Pocałowałem go w czoło, kiedy przeszliśmy przez próg sypialni i położyłem delikatnie na poduszkach. Położyłem się nad nim, opierając się łokciami po oby stronach jego głowy. Pocałowałem go łapczywie. Nasze języki splotły się w wojnie o dominację, którą wygrałem ja. Przymknąłem oczy z rozkoszy, kiedy wplótł palce w moje włosy.

-Kocham cię. -wysapałem między pocałunkami.

-Ja ciebie też. - zjechałem pocałunkami na jego szyję i przygryzłem delikatnie skórę na obojczyku. Młodszy jęknął wijąc się pode mną z rozkoszy. Odchyliłem się do tyłu i spojrzałem na mój skarb, który zamienił się w bałagan. W mojej głowie uformowały się słowa, które musiałem mu zaśpiewać.

-Może nigdy nie będę twoim rycerzem w lśniącej zbroi. - zanuciłem, a on uchylił powieki i zdawał się na mnie patrzeć. -

Może nigdy nie będę tym, którego przedstawisz swojej matce
Może nigdy nie będę tym, który będzie przynosił ci kwiaty
Ale dzisiaj wieczorem mogę być tym jedynym, tym jedynym.

Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, po drugiej stronie pokoju
Mogłem powiedzieć, że jesteś ciekawy*, oj tak,
Chłopaku*, mam nadzieję, że jesteś pewny* tego, czego szukasz
Bo nie jestem dobry w składaniu obietnic

Ale jeśli lubisz sprawiać kłopoty w hotelowych pokojach
I jeśli lubisz sekretne spotkania
Jeśli lubisz robić rzeczy, których wiesz, że nie powinniśmy robić
Kochanie, jestem idealny
Kochanie jestem dla ciebie idealny

I jeśli lubisz jazdę samochodem z opuszczonymi szybami o północy
I jeśli lubisz podróżować do miejsc, których nazw nawet nie umiemy wymówić
Jeśli lubisz robić to, o czymkolwiek zawsze marzyłeś*
Kochanie, jesteś idealny*
Kochanie jesteś idealny*


Więc zaczynajmy właśnie teraz

Mogę nie być dłońmi, którym powierzysz swoje serce
Albo ramionami, które Cię obejmą, gdy tego zapragniesz
Ale to nie znaczy, że nie możemy żyć chwilą
Bo mogę być tym jedynym, którego kochasz od czasu do czasu

Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, po drugiej stronie pokoju
Mogłem powiedzieć, że jesteś ciekawy*, oj tak,
Chłopaku*, mam nadzieję, że jesteś pewny* tego, czego szukasz
Bo nie jestem dobry w składaniu obietnic

Ale jeśli lubisz sprawiać kłopoty w hotelowych pokojach
I jeśli lubisz sekretne spotkania
Jeśli lubisz robić rzeczy, których wiesz, że nie powinniśmy robić
Kochanie, jestem idealny
Kochanie jestem dla ciebie idealny


I jeśli lubisz jazdę samochodem z opuszczonymi szybami o północy
I jeśli lubisz podróżować do miejsc, których nazw nawet nie umiemy wymówić
Jeśli lubisz robić to, o czymkolwiek zawsze marzyłeś*
Kochanie, jesteś idealny*
Kochanie jesteś idealny*


Więc zaczynajmy właśnie teraz

I jeśli podoba ci się to, że kiedy tylko gdzieś wychodzimy, wszędzie widać błyski fleszy
I jeśli szukasz kogoś, o kim możesz pisać piosenki po zerwaniu
Kochanie, jestem idealny
Kochanie, jesteśmy idealni


Ale jeśli lubisz sprawiać kłopoty w hotelowych pokojach
I jeśli lubisz sekretne spotkania
Jeśli lubisz robić rzeczy, których wiesz, że nie powinniśmy robić
Kochanie, jestem idealny
Kochanie jestem dla ciebie idealny

I jeśli lubisz jazdę samochodem z opuszczonymi szybami o północy
I jeśli lubisz podróżować do miejsc, których nazw nawet nie umiemy wymówić
Jeśli lubisz robić to, o czymkolwiek zawsze marzyłeś*
Kochanie, jesteś idealny*
Kochanie jesteś idealny*


Więc zaczynajmy właśnie teraz**

-Więc zacznijmy właśnie teraz. - powtórzył po mnie z wielkim uśmiechem na ustach. - Mój, cudowny, złotousty chłopaku. - poczułem jak chwyta skrawek mojej bluzy.

----------------

*-zmiana dziewczyny na chłopaka.

**- One Direction - Perfect

*wychodzi na mównicę* ten rozdział od zawsze miał tak wyglądać, nawet przed powstaniem prologu *przekłada kartkę z przemową* zbliżamy się bardzoooo szybko do końca, jeszcze epilog *szepcze, zerka za kartkę* A potem nowe opowiadanie *tłum piszczy, wiwatuje i krzyczy*

Zobacz echo moich słówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz