Chapter 3

87 20 1
                                    

  Mimowolnie uśmiechnąłem się lekko, choć nie byłem pewien, czy to dlatego, że ktoś choć próbuje mnie przekonać do wizji, że wszystko będzie dobrze, czy dlatego, że było to dla mnie kompletnie zabawne i równocześnie niewiarygodne.
Mężczyzna zaprowadził mnie do jednego ze sklepów. Czułem się niespokojnie. Widok munduru przyciągał uwagę, której z całych sił starałem się nie zwracać. Słyszałem śmiechy, niespokojne rozmowy. Starałem się przekonać samego siebie, może nawet i uspokoić, że to nie jest związane z moją osobą. Niestety, moja głowa nie chciała słuchać, a co za tym szło moje ręce drżały i każda część mojego ciała wręcz błagała abym stąd uciekł.
Na pytanie przytaknąłem lekko. Fakt, moim ulubionym kolorem od zawsze był szary.
Z cichym westchnieniem ruszyłem w stronę regałów, które rozciągały się niemal w nieskończoność. Z grymasem przyglądałem się coraz to ciekawszym t-shirtą. Nawet nie wiem jaki mam rozmiar, ani co się teraz zazwyczaj nosi.
Moją uwagę przykuły koszulki z długimi rękawami. Uznałem, że nie są zbyt grube, żeby było mi gorąco, ale idealnie zakryją siniaki i blizny.
Zerknąłem na Daehyuna. Ten skinął dłonią w ich stronę, jak gdyby zachęcając mnie, abym którąś wybrał.
Po jakiejś godzinie wyszliśmy ze sklepu z bielizną, dwiema parami spodni, bluzą, z kilkoma koszulkami z długim i krótkim rękawem. Co prawda było mi cholernie głupio, że za wszystko zapłaci Dae, ale sam to zasugerował. Nie chciałem nawet kupować aż tylu rzeczy, jednak to on wyszedł z inicjatywą większych zakupów, na które przystałem niekoniecznie dobrowolnie. Nie mogłem jednak narzekać. Facet starał się i było to widać. Ale czy warto starać się dla takiego zera jak ja? Tego nie umiałem pojąć. Póki co pozostało mi jedynie wierzyć w to, że Daehyun wie co robi. Najsmutniejszy w tym wszystkim będzie moment, w którym zrozumie, że nie było warto. Że ja nie jestem nic wart.
Gdy ponownie znaleźliśmy się w samochodzie, znów zebrałem w sobie całą odwagę.
- Jeszcze raz dziękuję. - wyrzuciłem szybko i cicho. Mówienie sprawiało mi dziwny ból, którego źródła nie umiałem wyczuć. Było to jak stara rana, którą drapało się tuż przez zagojeniem. Mimo to należały się mu choć te trzy słowa. Resztę drogi pozwoliłem sobie przemilczeć, nie wiedząc zupełnie co czeka mnie w moim nowym domu.  

  Widziałem, że chłopak czuje się niepewnie w takim towarzystwie. Był to rzadki widok, ponieważ właśnie między innymi w takich miejscach młodzież spędzała wolny czas. No i ja, ale to już inna sprawa. Błądziłem wzrokiem za tym chłopaka i gdy tylko zauważyłam, że spodobała mu się bluzka, ponagliłem go dłonią. Niech bierze co chce. Może nawet wybierać najdroższe z ciuchów. Dla mnie to nie problem. Inaczej by było gdyby robił to specjalnie, ale po nim nie spodziewałem się czegoś takiego. To jego pierwsze razy odkąd wyszedł z tej okropnej piwnicy. I w tym jestem też ja - osoba, która chce mu pomóc. Całe zakupy nie zajęły nam dużo czasu. Bowiem chłopak nie był wymagający. Przyznam się, że tego też się spodziewałem. Siedząc w samochodzie znów było mi dane usłyszeć jego głos. Uśmiechnąłem się do niego. - Mam nadzieję, że zakupy podobają Ci się. Jestem pewien, że jeszcze wybierzemy się na wspólne zakupy. Bardzo lubię na nie chodzić.- Włożyłem kluczyki do stacyjki i zacząłem wyjeżdżać z parkingu galerii. W moim mieszkaniu byliśmy już niespełna niecałe dwadzieścia minut później. Otworzyłem chłopakowi drzwi od samochodu i wziąłem jego zakupy. - Czuj się jak u siebie. Znaczy. Teraz to również twoje mieszkanie. Pokaże Ci pokój i oprowadzę po całym domu. - Odparłem i otworzyłem drzwi do klatki i potem mieszkania. Pokazałem mu salon, kuchnię i łazienkę. - Tutaj jest mój pokój. A obok jest moje biuro. Zawsze możesz do mnie przyjść. Właśnie w tych dwóch pomieszczeniach będę spędzał najwięcej czasu. A tutaj jest twój pokój. - Otworzyłem drzwi od ostatniego pomieszczenia w domu. - Możesz robić tutaj co tylko chcesz. Z czasem będzie pojawiać się tu coraz więcej rzeczy. Tak jak mówiłem, pomogę ci z twoimi zainteresowaniami. One pełną bardzo dużą rolę w życiu. - Oznajmiłem i wszedłem z nim do pokoju. - Korzystaj ze wszystkich szafek i czego tylko pragniesz. Jak będziesz potrzebował czegokolwiek, wiesz już gdzie mnie szukasz. Damy radę Jae. - Spojrzałem na niego i zobaczyłem w jego oku błysk. Czyżby to od tego jak go nazwałem?  Wiedziałem, że mój zapał i motywacja nie minie. A chociaż gdyby ugaśnie...będę miał czym i kim się motywować.

  Mieszkanie jak się spodziewałem było bardzo ładnie urządzone. W porównaniu z moim poprzednim miejscem pobytu było tu przestronnie. Nie byłem do tego przyzwyczajony, dlatego czułem się kompletnie zagubiony gdy mężczyzna oprowadzał mnie po swoim... naszym mieszkaniu. Wątpiłem w to, że będę się mu jakkolwiek narzucał, choć to miłe, że zaproponował swoją jeszcze szerzej rozumianą pomoc. Zdążyłem już zauważyć, że był dość nietypową osobą. Znaczy... Kto normalny dałby tak wiele przybłędzie, nastolatkowi z trudną przeszłością, który nawet nie potrafi z nim porozmawiać jak normalny, cywilizowany człowiek?
Z tą myślą ponownie tego dnia otworzyłem usta, ale szybko je zamknąłem. W zamian posłałem mu delikatny uśmiech, choć nie byłem pewien, czy przypadkiem nie wygląda jak grymas, w wyniku czego westchnąłem beznadziejnie. Chyba będę musiał nad tym poćwiczyć, pomimo, że część mnie rozpaczliwie błagała o to, aby tego nie robić. W końcu do tej pory nie odczuwałem takiej potrzeby, ponieważ więcej musiałem robić, ewentualnie znosić, niż mówić. Na samo wspomnienie przeszedł mnie po plecach dreszcz.
Daehyun pokazał mi również mój pokój. Nie miałem jakichkolwiek oczekiwań, więc średniej wielkości pokój z białymi ścianami i białymi meblami zrobił na mnie niemałe wrażenie. Był niezwykle schludny. Zupełnie, jakby czekał na mnie już od jakiegoś czasu a oczywistym było, że to nieprawda. Zachęcony wszedłem do środka, kierując się w stronę biurka, które stało pod oknem. Oparłem na nim dłoń, jak gdybym chciał sprawdzić, czy to wszystko jest prawdziwe. Takie historie zdarzają się jedynie w filmach, ewentualnie książkach. Nigdy nie przypuszczałbym, że ratunek przyjdzie tak niespodziewanie, że w ogóle przyjdzie a tym bardziej, że przyniesie takie efekty.
Z zamyślenia wyrwało mnie jedno krótkie słowo. Imię, którego od tak dawna nie słyszałem. Zdrobnienie mojego imienia. Do tej pory byłem "ty", ewentualnie "chodź tu".
Spojrzałem na policjanta z cieniem zaskoczenia i z miłym uczuciem w środku. W końcu będę traktowany jak człowiek. Jak jeden z nich. Coś, o czym marzyłem bardzo długo, a które to marzenie zostało brutalnie zdeptane przez mojego wuja.
Zaskakująco szybko poczucie jakiegoś rodzaju szczęścia zajął strach. A co jeśli pod przykrywką tego wszystkiego czai się jakaś paskudna prawda? Może to wszystko tylko dlatego, żeby uśpić moją czujność?
Jakaś część mnie była przygotowana na powrót do historii z przeszłości, ale jeszcze inna, choć znacznie mniejsza, miała cichą nadzieję, że to wszystko nie jest tylko chwilą.
Daehyun zaproponował, abym przebrał się w nowe ubrania, które od razu wyglądały na znacznie wygodniejsze niż te, które dostałem w szpitalu. Tak też zrobiłem.
Po chwili wyszedłem z pokoju, dopatrując się mojego nowego opiekuna. Dziwnym trafem nie chciałem być w tej chwili sam, co niezwykle kłóci się z moją osobowością sprzed zniewolenia. Przez uchylone drzwi od pokoju Dae zauważyłem, że mężczyzna się przebiera. Jak oparzony odwróciłem wzrok. Widok choćby półnagiego mężczyzny póki co przyprawiał mnie o mdłości. W końcu dość się napatrzyłem przez te dwa lata.
Młody policjant widocznie mnie zauważył, dlatego też wyszedł z pokoju z wpół założoną koszulką i oznajmił, że czas abym coś zjadł sensownego.
Nie patrzyłem w jego stronę, jedynie skinąłem niezauważalnie głową i szybkim krokiem ruszyłem do kuchni. Tam zająłem miejsce przy stole i uważanie przyglądałem się swojemu wybawicielowi. Ot tak, bez słowa. Skoro mamy żyć razem to fajnie byłoby go lepiej poznać, a póki nie umiem przekonać się do normalnej rozmowy - obserwacja powinna wystarczyć.  

Master DaeHyun /DaeJaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz