Chłopak zmienił minę na zaskoczoną. Trochę zmieszany przeniosłem z niego wzrok na okno. Zostało nam jeszcze dużo czasu do końca dnia. I tak dobre, że w galerii nie trafiliśmy na tłumy, jakie były już w godzinach popołudniowych; to znaczy po pracy i szkole. Wtedy najwięcej ludzi jest właśnie w takich miejscach jak galeria handlowa. Tam można pochodzić, popatrzeć na różne rzeczy, ludzi, zjeść coś, napić się i miło spędzić czas. Gdy znów na niego spojrzałem, ujrzałem już zupełnie inny wyraz twarzy. Żeby zastąpić go jakimś pozytywniejszym, zaproponowałem, by przebrał się w któreś z nowych ciuchów. Chłopak zgodził się na moje słowa, dlatego wyszedłem z już jego pokoju i gdy zamknąłem drzwi poszedłem do swojego. Wyjąłem swój telefon z kieszeni, patrząc czy dostałem jakąś wiadomość z komisariatu. I na całe szczęście nic takiego nie było. Chyba faktycznie będę mógł przez ten czas zająć się chłopakiem. Zawsze bywało tak, że nawet nie mogłem wyłączyć telefonu na pół godziny, bo już były ważne sprawy do mnie. Może byłem wysoko postawiony w całej naszej policji, ale też zasługiwałem na wolne. Byłem wręcz zdziwiony, że jeszcze nie było żadnej wiadomości czy przychodzącego połączenia. Położyłem telefon na stoliku i zacząłem ściągać z siebie ubranie służbowe. Uwielbiałem w nim chodzić. Czułem się wtedy jak ktoś trochę lepszy, co było trochę prawdą. Jednak uwielbiałem swoją pracę. Byłem policjantem z powołania. W końcu jestem policjantem i to ode mnie zależy czy komuś zwrócę uwagę czy też nie. Sciągałem z siebie spodnie, gdy usłyszałem głośne nabieranie powietrza. Zdjąłem je do końca i ubrałem na siebie ulubione dresy. Wyszedłem z pokoju, zakładając na siebie czarną bluzkę na krótki rękaw. Popatrzyłem na YoungJae. - Zrobię nam coś do jedzenia. Myślę, że chcesz zjeść coś dobrego. - Powiedziałem i ruszyłem za chłopakiem do kuchni. Dobrze, że już się orientował gdzie mniej więcej iść. Postanowiłem zrobić zwykły popularny w Korei Południowej bulion. Gdy wyjmowałem potrzebne warzywa, czułem na sobie jego wzrok. Nie przeszkadzało mi to. Czułem wtedy, że jednak interesuję kogoś. -Mam nadzieje, że zasmakuje Ci moja kuchnia. Jakoś nie siedzę w gotowaniu, ale lubię to robić. - Posłałem mu uśmiech i zacząłem myć warzywa. - Pomożesz mi? Chciałbym byś gotował ze mną. - Zapytałem go i położyłem przed nim na stole deskę i warzywa. - Umiesz obsługiwać się nożem, prawda? Zapewne robiłeś to wcześniej. A nawet jeśli nie, to chętnie ci pomogę. - Jak zwykle uśmiechnąłem się w jego stronę. Byłem człowiekiem, który nauczył się cieszyć z tego co ma. Dlatego też byłem prawie zawsze zadowolony. Godziłem się również na negatywne emocje. One są właśnie po to, by też je przeżywać.
Skinąłem głową. Kiedyś w domu to ja gotowałem, więc ani nóż, ani warzywa nie były dla mnie niczym nowym, choć dawno nie widzianym. Miałem tylko nadzieję nie widzieć zupy mlecznej z ryżem przez najbliższy czas. Chyba nie zniósłbym jej widoku po dwóch latach jedzenia tego w kółko i w kółko. Ująłem nóż w dłonie, po czym zacząłem spokojnie zajmować się warzywami. Co prawda już przy pierwszym cięciu przeciąłem sobie palce, choć nawet nie zwróciłem na to uwagi, póki Daehyun nie złapał mnie delikatnie za rękę, mówiąc, że zaraz znajdzie jakieś plastry. Widocznie nie zauważył, że dotknął mnie w ranę po linach, toteż syknąłem lekko. Zobaczyłem lekko panikę w jego oczach, przez co spojrzałem w jego oczy błagalnie i pokazałem dłońmi, że nic się nie dzieje. Widocznie uspokoiło go to, choć trochę, i już po chwili mogłem z plasterkami w misie dalej kroić warzywa. Tym razem nieco ostrożniej. Uznałem, że opatrunki są całkiem urocze. Kiedy byłem dzieckiem miałem cały stos misiów. Teraz nawet nie wiem gdzie one są. Pewnie zostały wyrzucone, albo spalone. Szkoda, bo może przydałyby się jakimś innym dzieciom, które takich misiów nigdy nie miały. Po przygotowaniu warzyw, posprzątałem stół, po czym na prośbę Dae wyciągnąłem nakrycie stołu i zacząłem spokojnie je układać. Zapadła dziwna cisza, która ciążyła zapewne nie tylko mi. Przełknąłem głośno ślinę. Jae, no dalej. - W-więc... Co lubisz robić w wolnej ch-chwili..? - Głos jak na złość załamywał mi się w najmniej oczekiwanych momentach, ale przynajmniej już nie dławiłem się własnymi słowami. Miałem tylko nadzieję, że nie przeszkadza do Daehyunowi, choć nie miałem siły o to spytać. W oczekiwaniu na odpowiedź zająłem miejsce przy stole, gdy mężczyzna zaczął podawać potrawę. Musiałem przyznać, że pachniało niesamowicie a i wyglądem zachęcało od razu. Poczekałem chwilę, aż i on zajmie swoje miejsce, po czym zacząłem jeść ciepłą zupę. Od dawna nie jadłem niczego przyzwoitego, dlatego już od pierwszej łyżki miałem ochotę się rozpłynąć. Widziałem, że Dae oczekuje na jakąkolwiek moją reakcję. Uśmiechnąłem się nieśmiało. - Świetnie gotujesz, hyung. - wybełkotałem, skupiając swój wzrok na talerzu. Mam nadzieję, że nie obrazi się za to, jak się do niego zwróciłem.
Chłopak skinął na moje słowa głową. Odszedłem kawałek od stołu i od razu uchwyciłem jak skaleczył się. Złapałem spokojnie jego dłoń. -Zaraz dam ci jakiś plaster. - Chłopak patrzył mi się w oczy i gestem pokazał, że wszystko jest okay. Nie wiedziałem co się stało, że chłopak syknął, gdy go złapałem. Może nie lubi dotyku? Wcale nie byłbym tym zdziwiony. Pokiwałem głową i zacząłem szukać plastrów. -Mam tylko takie dziecięce. Ostatnim razem był u mnie siostrzeniec i akurat coś się stało to kupiłem je. - Z uśmiechem podałem mu plaster i czekałem, aż da mi papierki po plasterku. Wyrzuciłem je. Zadowolony przygotowywałem wszystko przy kuchence. Chłopak sam zaczął sprzątać po warzywach. Przejąłem je od niego i wrzuciłem do wody w garnku. -Możesz wyciągnąć talerze, pałeczki i sztućce? Pierwsza szafka od prawej i pierwsza szuflada. - Powiedziałem, dłonią wskazując kuchenną szafkę. Chłopak od razu zaczął robić to co mu powiedziałem. Uległość to jest pewnie coś co musiał praktykować przez cały ten czas. Popatrzyłem na niego przez dłuższy moment, będąc zadowolonym, że mogę mu pomóc. I tak nie mam nic do roboty oprócz zajmowanie się pracą i ćwiczeniem na siłowni oraz bieganiem. Przyrządzanie zupy nie zajęło mi dużo czasu i akurat, gdy podawałem ją, chłopiec odezwał się do mnie. Uśmiechnąłem się, słysząc jego głos. Stanowczo przeszedł już mutację, ale jego struny głosowe i tak nie były przyzwyczajone do mowy. -W wolnej chwili mówisz.. Lubię swoją pracę, więc cały czas kształtuję się. Wyjeżdżam na jakieś kursy czy czytam różne książki. Mam ich pełno w swoim gabinecie. Bardzo lubię aktywność fizyczną. Dużo czasu spędzam, znaczy spędzałem na siłowni. Codziennie biegam dwa razy dziennie. Lubię o siebie dbać. Jak większość Koreańczyków. - Odparłem, śmiejąc się pod nosem. Męska płeć w Korei akurat dbała o swój wygląd i to nie pod względem siłowym, ale pielęgnacyjnym. Balsamy do ciała, maseczki czy krem do rak to była normalność. - Jeśli będziesz chciał... chociaż. Lepiej będzie jeśli nie będziesz jeszcze biegał. Za to będziemy mogli się przejść. Zobaczyłbyś gdzie teraz mieszkasz. - Powiedziałem, gdy zasiadłem do stołu. Byłem ciekaw czy smakowało mu. Gdy tylko się odezwał, prawie skoczyłem na swoim miejscu. Posłałem mu szeroki uśmiech. Nazwał mnie swoim hyungiem. Bardzo ciekawie było to słyszeć z jego ust.
CZYTASZ
Master DaeHyun /DaeJae
FanfictionYoungJae zostaje po dwóch latach uratowany i rozpoczyna wspólne życie z o dziesięć lat starszym DaeHyunem. NIE JEST WYMAGANA ZNAJOMOŚĆ POSTACI Z ŻYCIA REALNEGO Kursywa - YoungJae Zwykła czcionka - DaeHyun Role play pisany przeze mnie i koleżankę Ann...