Wróciliśmy do mieszkania po połowie godziny. Daehyuna jak nie było, tak wciąż nie widać po nim było śladu. Nieco przytłaczało mnie to, ponieważ zdecydowanie lepiej czuję się, kiedy jest gdzieś obok. Boo śmiało powędrował pod drzwi i zaczął okręcać się, czekając aż je otworzę. Z uśmiechem to uczyniłem, odwieszając bluzę na jej właściwe miejsce. Odpiąłem obrożę i smycz psa, po czym zacząłem zastanawiać się nad tym, w czym móglbym pomóc swoją osobą w tym mieszkaniu. Postanowiłem umyć naczynia, które znajdowały się w zlewie. Dae musiał rano widocznie się spieszyć, ponieważ zdążyłem zauważyć, że jest dość konsekwentną i schludną osobą.
Szukając miejsca na kubki wpadłem na szafkę z różnego rodzaju ziarnami spożywczymi. Pomyślałem, że to dobry pomysł, aby nakarmić Sevena. W końcu jego miseczka wyglądała na nietkniętą a pojemnik z wodą był niemal pusty. Zgarnąłem kilka rodzajów ziaren w niewielkiej ilości i wziąłem kawałek marchewki z lodówki, po czym pokroiłem ją w grubsze plastry. Zaniosłem ją Sevenowi, który od razu zaczął pałaszować.
Powróciłem do gabinetu zajmując swoje ulubione miejsce i układając Boo na swoich nogach. Chyba się polubiliśmy, nawet bardzo. Zawsze chciałem mieć psiaka, a ten był wyjątkowo kochany. Zresztą Seven też był uroczy.
Książkę skończyłem w niespełna pół godziny, gdy usłyszałem głos wsuwającego się klucza do zamka. Szybko wstałem i odłożyłem książkę na właściwe miejsce. Wyprzedził mnie jedynie Boo, który od razu ze szczekiem na pyszczku ruszył do właściciela.
- Cześć. - przywitałem się z uśmiechem, opierając się o ścianę. - Możemy się napić kawy, może nieco się ożywię. - oznajmiłem ziewając, jak gdyby miało to potwierdzić moje słowa.
Na kolejne słowa nie umiałem się nie uśmiechnąć.
- Seven jest już nakarmiony a z Boo byłem na spacerze. I tak nie miałem nic lepszego do roboty. - wzruszyłem ramionami. - Mam nadzieję, że się nie gniewasz, że pożyczyłem się bluzy, prawda..? - spytałem delikatnie. Na dźwięk krótkiego śmiechu znacznie mi ulżyło. Póki co nie zniósłbym, gdyby miał się na mnie gniewać.
- A-ale... - zacząłem niespokojnie. - I tak już dałeś mi za dużo, naprawdę nie potrzebuję jeszcze więcej. - wytłumaczyłem nieco zmieszany. - Mogę z tobą pojechać, bardzo chętnie. Ale naprawdę nie potrzebuję aż tak wiele... - uśmiechnąłem się lekko. Nie mogłem go wykorzystywać, ponieważ sam wiem jak czuje się osoba wykorzystywana. Wcale to nie jest przyjemne. - Hyung..? - zacząłem lekko, gdyż wpadło mi pewne pytanie do głowy. - Dużo opowiadałeś mi o swojej rodzinie, wiem, że jesteś z nimi bardzo blisko. Myślisz, że nie będą mieli nic przeciwko... mnie?-Dla mnie to nie problem YoungJae. Potrzebujesz chociażby zwykłych trampek. Że o tym nawet nie pomyślałem. Przepraszam cię. - Podparłem brodę o swoją rękę, patrząc na chłopca. Słysząc jak zwraca się do mnie hyung, posłałem mu zaciekawione spojrzenie. -Myślę, że nie. A nawet gdyby to jest tylko i wyłącznie moja sprawa. Jestem już dorosłym mężczyzną. Nie mam o kogo dbać też w sumie. Sądzę, że nasza współpraca opłaci się nam obojgu. - Zaśmiałem się i wstałem, by zrobić nam ciepłe napoje. - Ile pijesz? Z cukrem? Rozpuszczalna, prawda? Innej nie mam. - Odparłem i wyjąłem też kawę. - Chyba poinformuję najpierw siostrę. - Prędzej ona nie będzie aż tak analizować tego co zrobiłem. Nigdy nie mieliśmy ze sobą problemów. Byliśmy zgranym rodzeństwem i zawsze się dogadywaliśmy. -Chcesz o czymś konkretnym porozmawiać? Może jesteś czegoś ciekawy?- Zapytałem się i podałem mu zrobioną kawę w kubku. Usiadłem ze swoją herbatą, tylko czekając, aż herbata trochę ostygnie.- Chcesz zjeść coś słodkiego?- Zapytałem się i wyciągnąłem z którejś szafki Oreo z edycji limitowanej. Lekarz poinformował mnie, żeby chłopak od razu nie wpychał w siebie dużo jedzenia, zwłaszcza słodyczy. Zdążyłem zauważyć, że i tak mało jada. Myślę, że długo potrwa takie przestawienie się. Najważniejsze jest, że już poczuł w stosunku do mojej osoby pozytywne emocje.
- Nie przepraszaj mnie za takie rzeczy. Nie mam ci niczego za złe. - tu spojrzałem w jego oczy jak gdyby chcą podkreślić swoje słowa. W końcu taka była prawda. Na kolejne pytanie wyprostowałem się delikatnie. - Tak, poproszę. - uśmiechnąłem się lekko. Nasypałem cukru do kubka, po czym zacząłem leniwie mieszać w nim łyżeczką. - Nie sądzisz, że to zabawne? - zagaiłem nagle. - Jesteś młodym facetem, którym na pewno interesują się kobiety, a jak nie kobiety to mężczyźni, ja tam nie wiem... - przewróciłem oczami, aby upić łyk i znów spojrzeć w oczy Daehyuna, zataczając koła palcem na koronie kubka. - Bierzesz na siebie dużą odpowiedzialność i przyczynę przekreślenia w oczach innych. Chyba niewiele osób chce się wiązać z ludźmi z dziećmi. A zwłaszcza z takimi z odzysku. - skrzywiłem się lekko, aby przenieść wzrok na ciemny napój. - A przecież jesteś młody. Mógłbyś mieć swoje własne dziecko. - westchnąłem, opierając się o oparcie krzesła i przyglądając się twarzy mojego opiekuna, która nagle przybrała dziwnego wyrazu. Jak gdybym podjął niekoniecznie przyjemnego tematu. Miałem wrażenie, że nieświadomie przyznał mi rację, co wcale mnie nie zaskoczyło, a jedynie lekko zasmuciło. Polubiłem go a zwłaszcza dlatego, że jest jedyną osobą, która zna mnie nieco lepiej, niż tylko imię i nazwisko. Nie wiem, może się myliłem, ale jak na moje oko mężczyzna zamyślił się znacznie. Upiłem łyk, nie chcąc dodawać zbędnych rzeczy. Może powiedziałbym za dużo i oboje moglibyśmy mieć mi to za złe. W oczekiwaniu na jego odpowiedź nieśmiało sięgnąłem po ciastko, które o dziwo okazało się całkiem dobre. Nie przepadałem nigdy za słodkim. Jedyną moją dawką cukru na dzień był zawsze ten dodany do herbaty, czy też kawy i to też jedynie w zdawkowych ilościach. Nigdy nawet nie umiałem przełknąć kęsa torta urodzinowego, gdyż upierałem się, że jest za słodki. Ale przez ostatnie dwa lata nauczyłem się doceniać wszystko i nie miałem zamiaru już tak wybrzydzać, bo nikt nie wie kiedy jedynym marzeniem pozostanie zjedzenie czegokolwiek, nawet czegoś czego się przez całe życie nienawidziło.
CZYTASZ
Master DaeHyun /DaeJae
FanfictionYoungJae zostaje po dwóch latach uratowany i rozpoczyna wspólne życie z o dziesięć lat starszym DaeHyunem. NIE JEST WYMAGANA ZNAJOMOŚĆ POSTACI Z ŻYCIA REALNEGO Kursywa - YoungJae Zwykła czcionka - DaeHyun Role play pisany przeze mnie i koleżankę Ann...