Postanowiłam robić dłuższe rozdziały! Kto się cieszy? :D
Tamtego wieczoru jeszcze rozmawiałem z chłopakiem. Pytałem się go o najróżniejsze rzeczy. Wieczór skończyliśmy na tym, że obejrzeliśmy horror, a raczej thriller. Zaproponowałem mu mój jeden z ulubionych tych straszniejszych filmów - Gothika.
Pół roku później
Minęło już pół roku czasu, podczas którego dużo się działo. Cały czas poznawałem się z chłopakiem i zauważyłem, że zaczęło mi na nim zależeć trochę bardziej niż na swoim podopiecznym czy tak zwanym dzieckiem. Byłem na każde jego zawołanie. Zależało mi na tym, by żyło mu się ze mną jak najlepiej. Cały czas starałem się. YoungJae był dla mnie bardzo ważny. W końcu miałem kogoś kim mogłem się opiekować. I to już nie był tylko pies i królik. Był to Boo, Seven i YoungJae. Z czego ten ostatni to człowiek. Dodatkowo dzisiaj nad ranem, gdy tylko pojawiłem się w pracy, dostałem propozycję kolacji z może nie kolegą z pracy, gdyż znałem go tylko z widzenia, ale współpracownikiem. Ten jednak musiał się czegoś o mnie dowiedzieć, bo skąd mógł wiedzieć, że podobają mi się mężczyźni? Właśnie skąd on to wiedział, gdyż tylko moja rodzina, YoungJae i jedyny przyjaciel, który również pracuje w policji wiedzą o tym? To na pewno mój kumpel dał mu jakieś wskazówki. Może nie dosłowne, bo wiem, że ten lubi "zabawiać się ludźmi". Zawsze stara się tak robić, by człowiek sam użył swojego rozumu. Mój przyjaciel jest akurat na stanowisku tak zwanego "podstawianego człowieka". To właśnie on ma doczynienia na misjach z podejrzanymi. I to najczęściej swoim nietypowym zachowaniem otumania ludzi. Siedziałem w swoim gabinecie i zastanawiałem się czy dobrze zrobiłem zgadzając się na piątkową kolację. YoungJae był na spacerze z Boo. Dlatego też nie miałem jak oderwać się od tych myśli.
Minęło już prawie pół roku odkąd mieszkam razem z Daehyunem. Wyrosła między nami olbrzymia więź, którą śmiało mogliśmy nazwać przyjaźnią. Poznałem go lepiej niż ktokolwiek inny, mógłbym opowiadać o jego życiu godzinami i stale miałbym pewność, że każde moje słowo to prawda. Ale nigdy nie ma sielanki bez czegoś, co może wszystko spieprzyć. Problem był z pozoru błahy choć w gruncie rzeczy byłem w beznadziejnej sytuacji. Już jakiś miesiąc temu zrozumiałem, że to co czuję do Daehyuna to nie tylko miłość do ojca czy opiekuna. Nawet nie bezgraniczna przyjaźń. To było coś więcej. Coś, czego nie umiałem rozgryźć, przez co doskonale zdawałem sobie sprawę z tego uczucia. Zakochałem się bez opamiętania. Był dla mnie jedyną osobą, która jaśniała blaskiem tysiąca słońc, której ciepło ogrzewał mnie bardziej niż niejeden koc czy też grzejnik. Jednakże nic nie może być zupełnie kolorowe, jak to zresztą w moim szarym życiu bywa. Bałem się tego uczucia, dlatego nie okazywałem tego w żaden sposób. Po prostu nie mogłem mu o tym powiedzieć tym bardziej, że wcześniej powiedział mi, że jego znajomy zaprosił go na kolację. I to raczej jednoznaczną. Oczywiście z uśmiechem udałem entuzjazm, że niedługo Dae w końcu nie będzie sam. Prawda jednak była taka, że ugryzło mnie coś cholernie nieprzyjemnego. Zazdrość. Paskudne uczucie, które działało na mnie jak zimny i gorący prysznic równocześnie. Postanowiłem przejść się z Boo. Była właśnie zima, więc ubrałem się ciepło. Wreszcie nic nie wisiało na mnie, a zgrabnie przylegało, gdyż udało mi się unormować wagę. Moje zdrowie się polepszyło, po ranach pozostały jedynie blizny. Zacząłem też ćwiczyć, przez co zadbałem o swój wygląd. Nie sądziłem, że zostanie to zauważone, jednak niemal od razu spotkałem się z dziwnym zainteresowaniem płci przeciwnej. Nie czułem się z tym komfortowo, ale oczywiście nie dawałem tego po sobie poznać żeby nikogo nie urazić. W trakcie spaceru witałem się z sąsiadami, a Boo wesoło ganiał w śniegu, wpychając pyszczek w największe zaspy. Po drodze spotkałem Sookyung, która spacerowała razem ze swoim buldożkiem francuskim o imieniu Sefir. Od razu jak mnie zobaczyła, uśmiechnęła się szeroko i podbiegła do mnie. - Jae! Cześć. Właśnie chciałam do ciebie iść na chwilę. - oznajmiła rozentuzjazmowana. Była moją dobrą znajomą. Jako jedyna znała całą moją historię. Oczywiście nie licząc Dae, który wiedział o mnie jeszcze więcej. - Hej. Więc... Co by cię do mnie sprowadzało? - uśmiechnąłem się, puszczając wolno psa. Soo ewidentnie się zarumieniła. - Wiesz... Moi rodzice byli umówieni na kolację w restauracji, ale tata się rozchorował i nie chcą żeby rezerwacja się zmarnowała i... - mówiła coraz szybciej, bardziej nerwowo, aż wzięła głęboki oddech. - Chcesz iść ze mną? - padło. Zamurowało mnie. Czy ona... chce ze mną... wyjść? Wpierw chciałem odmówić mając w głowie postać Daehyuna. Ale potem dotarło do mnie, że... nie mam szans. Przecież idzie jutro na randkę. Jest duża możliwość, że coś z tego wyjdzie. Przełknąłem głośno ślinę i uśmiechnąłem się słabo. - Pewnie. Kiedy? - spytałem lekko drżącym głosem. Soo rozpromieniała. - Jutro o 18. Możesz przyjść wcześniej do mnie i... jakbyś chciał, to później też... jeśli byś chciał! - wytłumaczyła się zdenerwowana. Oczywiście zrozumiałem co miała na myśli, przez co poczułem mocny stres i dreszcz na kręgosłupie. Starałem się jednak zachować spokój. - Dobra, to o 18 u ciebie. - ponownie się uśmiechnąłem. Dziewczyna pożegnała się ze mną, a ja uznałem, że spaceruję jeszcze chwilę i wrócę do domu. Po 15 min tak też zrobiłem z chęcią pochwalenia się swoim "spotkaniem" Daehyunowi. Szczerze? Wcale nie miałem na nie ochoty.
CZYTASZ
Master DaeHyun /DaeJae
FanfictionYoungJae zostaje po dwóch latach uratowany i rozpoczyna wspólne życie z o dziesięć lat starszym DaeHyunem. NIE JEST WYMAGANA ZNAJOMOŚĆ POSTACI Z ŻYCIA REALNEGO Kursywa - YoungJae Zwykła czcionka - DaeHyun Role play pisany przeze mnie i koleżankę Ann...