Rozdział 14

1.3K 111 22
                                    

Wiozłem, ją na ręce, a jako, że sam byłem nieźle poturbowany musiałem się udać tam gdzie otrzymamy pomoc i będziemy bezpieczni. Wiec udałem się w stronę rezydencji Mikunich i Lili. Całą drogę czułem czyjś wzrok na sobie, więc musiałem pozostać czujny, co jeszcze bardziej mnie wyczerpało. Bez krwi pana nie mogłem się zregenerować, a ona i tak straciła dużo krwi. Ostatkiem sił zadzwoniłem do bramy, a później nastała ciemność.


Poczułem jakąś ciecz na ustach. Poznałem ten smak i zapach. To krew. Szybko się podniosłem i otworzyłem oczy. Nade mną stał Lili. Szybko rozejrzałem się po pomieszczeniu, przypominając sobie co  i jak.

-W końcu bracie. Nawet jak na wampira byłeś nieźle poturbowany. dobrze, że w końcu się zregenerowałeś i ocknąłeś.-powiedział z uśmiechem.

-Hime! Gdzie jest Hime? o z nią?!-Szybko zapytałem, a jego uśmiech zbladł.*Nie. Nie chce stracić osoby którą...kocham? Zaakceptowała mnie od początku. Nic nie... Nie odtrąciła mnie, śmiała się..*

-Jeszcze się nie obudziła. Normalny człowiek z takimi obrażeniami by nie przeżył. Dodatkowo utrzymuje się bardzo wysoka gorączka. z każdą godziną jej skóra blednie, a dłonie od koniuszków palców czarnieją. Nie wiemy co...-nie dałem mu dokończyć.

-Zabierz mnie bo niej!-Poszliśmy na drugi koniec korytarza. W pokoju na środku stało łóżko, a na nim moja księżniczka. Do o koła kręciły się pokojówki i podklasa liliego. Widać próbowali jej zniżyć temperaturę ciała.- Lili. Moja pani mówiła że pobiera energię życiową od zabijanych wampirów, więc możliwe, ze ich krew podziała podobnie. Dam jej mojej krwi, ale nie wiem jak może zareagować, więc potrzebne jest kilka silnych osób.-mój brat przytaknął i już po chwili stałem nad moją panią, a na około łóżka Lili i kilka jego starszych subklas.

Naciąłem nadgarstek i kilka kropel mojej krwi skąpała do jej ust. Nic się ne stało więc pogłębiłem nacięcie i spora ilość krwi spłynęła na jej wargi. Nagle dało się słyszeć jakby jej głośne uderzenie serca. Otwarła powieki, ale jej wzrok byl nieobecny. Zaczęła się rzucać. Wszyscy staraliśmy się utrzymać ją na łóżku. Na chwilę wyrwała się z uścisku i to co zobaczyłem mnie zaskoczyło. Miała kły oraz resztę zębów ostrych jakby chciała się na mnie rzucić. Na szczęście w pore została przygwożdżona do łóżka. Szarpaliśmy się z nią jeszcze kilka minut, aż się uspokoiła. Ale nie odzyskała przytomności. Spała.

Nagle na wszyscy usłyszeli złowrogi chichot dochodzący ze strony okna.  Jak jeden mąż spojrzeliśmy w te stronę. Na parapecie kucał blond-włosy elf. Miał jadowicie zielone oczy i tak jak Hime teraz szpiczaste zęby. Po czym zniknął. Zdziwiłem się bardzo, bo myślałem, że ta rasa wyginęła. Poprawka. To ja ją wybiłem, wiec jak?

 To ja ją wybiłem, wiec jak?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Nie martw się, to nie boli.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz