Ova - czas na ,,relaks"

941 95 14
                                    

4 miesiące później

-łał! Niesamowite! Nigdy nie byłam w prawdziwych japońskich gorących źródłach! -Odkąd tylko dostali zaproszenie do gorących źródeł Ney cały czas zachowywała się jak dziecko. Najgorzej jednak jest teraz gdy dojechali.

-Zachowuj się!-Ryknął w końcu zirytowany Mikado, do Ney która z iskierkami w oczach oglądała wszystko na około.

Wszyscy uczestniczący w akcji uratowanie Ney... i świata, dostali zaproszenie od Sendegayi do gorących źródeł należących do jego rodziny. Pojawił się nawet Lavless i jego pan. Lavless podobnie jak jak Ney chyba nigdy nie był w takim miejscu, bo również skakał podziwiając wszystko.

-No dobra. Ney ty idziesz tam, a my tu. Do zobaczenia później.-Powiedział Mikado.

-Coooo?! Ale ja nie chcę! Będę tam sama, a wy będziecie się świetnie bawić beze mnie!

-Ech. Słuchaj! Tu jest damska łaźnia, a tu męska. Nie przeginaj.

-Ale ja nie chce!-tupnęła noga jak pięciolatka. Lily widząc jak Mikado prawie wybucha, postanowił się wtrąci.

-To może pójdziemy tam?-zapytał wskazując trzecie pomieszczenie.- To łaźnia mieszana. Ney nie będzie samotna, a Mikado nie wybuchnie. Co wy na to?

-Taaaak! Yeey!-Krzyknęła Ney wyrzucając ramiona w górę i kierując się w stronę fioletowej kotary.

-Wiesz.. każda dziewczyna na twoim miejscu zawstydziła by się i speszył, gdyby miała brać kąpiel z dziewiątka mężczyzn...-Po raz pierwszy do rozmowy wtrącił się Kuro

-Mężczyzn?-Spytała zdziwiona dziewczyna zatrzymując się i spoglądając na niego.- Jakich mężczyzn? Ja tu widzę same galaretki-Dodała wesoło.-Ale jakby jedna z takich galaretek spróbowała czegoś, skończyłaby z głową pod pachą!-Dopowiedziała dalej radośnie, w podskokach kierując się w stronę szatni. Po jej wypowiedzi reszta panów miała mieszane uczucia. Nie wiedzieli czy powinni być oburzeni, czy się bać.

***

Tak jak normalni ludzie siedzą w łaźni, tak Ney i Lawlles biegali, chlapali się i ogólnie wygłupiali. Kuro siedzący w wodzie po nos, patrzył na ich zabawy z dziwnym błyskiem w oku. Przysiadł się do niego Lily i zapytał:

-Co ci bracie? Nie bawisz się dobrze?-Kuro spojrzał na niego i wynurzył się trochę z ciepłej tafli wody.

-Skąd. Bawię się wyśmienicie. Tylko..-przerwał i znowu spojrzał na zabawę jej pani.

-Tylko?

-...tylko jak patrze na radosną Ney i Lawlessa mam takie dziwne uczucie. Jakby coś mnie zrzerało od środka i kuło w serce. A na dodatek mam ochotę zobaczyć zakrwawionego Lawlwssa na podłodze z połamanymi rękami.-Spojrzał poważny na Liliego.- Nie wiem co się ze mną dzieje. Wytłumaczysz mi to?-Lili popatrzył na brata zdziwiony, po czym parsknął śmiechem.

-Hahah! Braciszku kochany, już ci to tłumaczę. Jesteś najzwyczajniej w świecie zazdrosny.

-A wiesz jak temu zaradzić?-spytał dalej nierozumiący Kuro.

-Hmm..-Zastanowił się Lili przykładając palce do brody.-Możesz spróbować przyłączyć się do ich zabawy.-W odpowiedzi otrzymał spojrzenie mówiące dosłownie ,,Zgłupiałeś?-Albo zaprosić ją do na przykład gry w krążki, albo przynieś coś do picia i zagaić rozmowę.

Po chwilowym zastanowieniu Kuro wybrał napoje i rozmowę. Kupił po puszce zimnej coli i poszedł w stronę roześmianej pani.

-Ney! Mam coś do picia, chcesz?-Zawołał i uniósł puszkę wyżej.

Ney od razu zapomniała o wszystkim i podbiegła roześmiana do Kuro. Chwyciła puszkę i dotknęła opuszkiem jego ręki. Wydawać by się mogło, że to nić takiego. Niestety Ney nie umie panować jeszcze nad swoją przebudzoną siłą w wyniku czego takie nic nie znaczące muśnięcie w jej wykonaniu wysłało Kuro na bliskie spotkanie trzeciego stopnia ze ścianą. W wyniku czego stracił przytomność. Przerażona dziewczyna podbiegła do niego i stwierdzając, że to nic aż tak groźnego przy pomocy kilku osób przeniosła Kuro na kanapę, a jego głowę ułożyła na swoich nogach.

***

Trochę zajęło Kuro wybudzenie się. Gdy otworzył oczy wszystko miał rozmazane, i mało co do niego docierało. W pewnym momencie zauważył twarz pochylona nad niem i coś mówiącą ale on nie słyszał co. Zapytał tylko.

-Czy ja umarłem i jestem w niebe koło pięknej anielicy?-Zdołał usłyszeć śmiech, a jego wzrok się wyostrzył i ujrzał swoja panią.

-Hhahaha! Nie, nie umarłeś. -odpowiedziała i ucałowała do w usta.

-Masz racje, nie umarłem, ale dalej jestem koło pięknej anielicy. Wymruczał w jej usta i pogłębił początkowo nieśmiały pocałunek.

Nie martw się, to nie boli.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz