54. W obronie Hogwartu

1.2K 68 4
                                    

No pięknie. Mamy towarzystwo. Podbiegłam do Hermiony.

-Zganij Harry'ego, Rona i uciekajcie!

Kiwnęła głową i zniknęła w tłumie ludzi. Goście zaczęli uciekać. Dostrzegłam tu i ówdzie zamaskowane postacie w czarnych pelerynach. Wyciągnęłam różdżkę i zaczęłam walczyć.

Kiedy pokonałam kolejnego przeciwnika, poczułam jak siła zaklęcia uderzyła mnie w plecy i upadam. Ktoś mnie podnosi i mówi:

-Już należysz do Czarnego Pana.

-Po moim prupie!- wydyszałam i kopnęłam go w czułe miejsce.

Śmierciożerca skulił się z bólu. Wybiegłam z namiotu, gdzie było jeszcze większe zamieszanie. Zaczęłam biec w kierunku Freda, by mu pomóc. Ale jakieś zaklecie urodziło mnie w nogi. Ponownie upadłam. Spojrzałam na postać w masce, która miała posturę kobiety.

-Avada...- nie dokończyła, bo jej różdżka wyleciała w powietrze.

-Layla! Zapomniałaś?! Mamy mieć ją żywą!

-A Ty zapomniałeś, że nie możesz wytrącać mi różdżki z ręki?!- warknęła- ile mam Ci to powtarzać?!

W tej samej chwili zostali trafieni zaklęciem. Spojrzałam na swoich wybawicieli. Byli to Fred i George.

-Nic Ci nie jest?- zapytał Fred pomagając mi wstać.

-Nie, wszystko w porządku.

Maska nieprzytomnej kobiety została zniszczona i mogłam się jej przyjrzeć. Miała czarne włosy, a jej rysy twarzy... jakbym je gdzieś widziała, lecz nie mogłam sobie przypomnieć u kogo.

-Chodź- Fred pociągnął mnie w stronę domu.

-Gdzie Filip?- przypomniałam sobie nagle.

-Spokojnie Ginny się nim zajęła- rzekł George.

Śmierciożerców już nie było. Nożna powiedzieć, że było "bezpiecznie". Dom otoczono nową barierą ochronną. Pan Weasley oznajmił, że powinniśmy iść się odświeżyć i odpocząć. To był świetny pomysł, bo byłam wyczerpana, a moje myśli były przy tej kobiecie. Gdyby nie została powstrzymana, byłabym... martwa.

Harry, Ron i Hermione ukrywają się nikt nie wie gdzie i szukają horkruksów. Wszyscy się o nich martwią i nikt nie myślał, że szybko wrócą. Dwa dni po ślubie Remus i Tonks oznajmili, że spodziewają się dziecka. To była szokująca i wspaniała wiadomość.
Nadchodził wrzesień, czyli kolejny rok Filipa w Hogwarcie. Wybuchnęła między nami wielka kłótnia o tym czy powinien jechać. Ja mu zabraniałam, ale był uparty jak osioł i niesłuchając mnie pakował swój kufer. Próbowałam go powstrzymać, ale on nie wytrzymał i powiedział: Gdyby ktoś zabraniałby ci jechać do Hogwartu, posłuchałabyś!? Odpowiedź była oczywista. I wtedy musiałam się poddać. Jest taki sam jak ja, uparty... jak każdy w tej rodzinie.

***
30 kwietnia
Siedziałam z bliźniakami i panem Weasleyem w salonie. Nagle ze schodów cały w skowronkach zszedł Remus.

-Mam dwie wiadomości- oznajmił.

-Dobrą i złą?- zapytałam.

-Nie, dobrą i dobrą!

-Tak? No to gadaj!

-Harry, Ron i Hermione są bezpieczni w Muszelce.

-Dzięki Bogu!- wrzasnął pan Weasley.

-A ta druga dobra wiadomość?- zapytał Fred.

-Tonks urodziła!

-Naprawdę!?- wstałam z miejsca.

-Tak, to chłopczyk, nazwaliśmy go Teddy po ojcu Tonks.

Przyjaciółka Weasley'ów✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz