No pięknie. Mamy towarzystwo. Podbiegłam do Hermiony.
-Zganij Harry'ego, Rona i uciekajcie!
Kiwnęła głową i zniknęła w tłumie ludzi. Goście zaczęli uciekać. Dostrzegłam tu i ówdzie zamaskowane postacie w czarnych pelerynach. Wyciągnęłam różdżkę i zaczęłam walczyć.
Kiedy pokonałam kolejnego przeciwnika, poczułam jak siła zaklęcia uderzyła mnie w plecy i upadam. Ktoś mnie podnosi i mówi:
-Już należysz do Czarnego Pana.
-Po moim prupie!- wydyszałam i kopnęłam go w czułe miejsce.
Śmierciożerca skulił się z bólu. Wybiegłam z namiotu, gdzie było jeszcze większe zamieszanie. Zaczęłam biec w kierunku Freda, by mu pomóc. Ale jakieś zaklecie urodziło mnie w nogi. Ponownie upadłam. Spojrzałam na postać w masce, która miała posturę kobiety.
-Avada...- nie dokończyła, bo jej różdżka wyleciała w powietrze.
-Layla! Zapomniałaś?! Mamy mieć ją żywą!
-A Ty zapomniałeś, że nie możesz wytrącać mi różdżki z ręki?!- warknęła- ile mam Ci to powtarzać?!
W tej samej chwili zostali trafieni zaklęciem. Spojrzałam na swoich wybawicieli. Byli to Fred i George.
-Nic Ci nie jest?- zapytał Fred pomagając mi wstać.
-Nie, wszystko w porządku.
Maska nieprzytomnej kobiety została zniszczona i mogłam się jej przyjrzeć. Miała czarne włosy, a jej rysy twarzy... jakbym je gdzieś widziała, lecz nie mogłam sobie przypomnieć u kogo.
-Chodź- Fred pociągnął mnie w stronę domu.
-Gdzie Filip?- przypomniałam sobie nagle.
-Spokojnie Ginny się nim zajęła- rzekł George.
Śmierciożerców już nie było. Nożna powiedzieć, że było "bezpiecznie". Dom otoczono nową barierą ochronną. Pan Weasley oznajmił, że powinniśmy iść się odświeżyć i odpocząć. To był świetny pomysł, bo byłam wyczerpana, a moje myśli były przy tej kobiecie. Gdyby nie została powstrzymana, byłabym... martwa.
Harry, Ron i Hermione ukrywają się nikt nie wie gdzie i szukają horkruksów. Wszyscy się o nich martwią i nikt nie myślał, że szybko wrócą. Dwa dni po ślubie Remus i Tonks oznajmili, że spodziewają się dziecka. To była szokująca i wspaniała wiadomość.
Nadchodził wrzesień, czyli kolejny rok Filipa w Hogwarcie. Wybuchnęła między nami wielka kłótnia o tym czy powinien jechać. Ja mu zabraniałam, ale był uparty jak osioł i niesłuchając mnie pakował swój kufer. Próbowałam go powstrzymać, ale on nie wytrzymał i powiedział: Gdyby ktoś zabraniałby ci jechać do Hogwartu, posłuchałabyś!? Odpowiedź była oczywista. I wtedy musiałam się poddać. Jest taki sam jak ja, uparty... jak każdy w tej rodzinie.***
30 kwietnia
Siedziałam z bliźniakami i panem Weasleyem w salonie. Nagle ze schodów cały w skowronkach zszedł Remus.-Mam dwie wiadomości- oznajmił.
-Dobrą i złą?- zapytałam.
-Nie, dobrą i dobrą!
-Tak? No to gadaj!
-Harry, Ron i Hermione są bezpieczni w Muszelce.
-Dzięki Bogu!- wrzasnął pan Weasley.
-A ta druga dobra wiadomość?- zapytał Fred.
-Tonks urodziła!
-Naprawdę!?- wstałam z miejsca.
-Tak, to chłopczyk, nazwaliśmy go Teddy po ojcu Tonks.
CZYTASZ
Przyjaciółka Weasley'ów✔
FanfictionAlex ma 16 lat. Jest czarownicą czystej krwi i chodzi do niezwykłej szkoły, a mianowicie do Hogwatu. Ma kochających rodziców i brata, wspaniałych przyjaciół przy których nigdy się nie nudzi. Idealne życie, prawda? Ale w jej życiu przychodzi taki cza...