55. Wybaczam

1K 58 16
                                    

Zaczęłam biec, a on za mną. Muszę odciągnąć go od pola walki. I nawet wiem gdzie. Weszłam do zamku i wdrapałam się na trzecie piętro. Znajdowało się tam dobrze mi znane tajne przejście.

Oczami Martina

Zobaczyłem jak Alex przechodzi przez tajne przejście. Zanim się zamknęły, przedostałem się przez nie. Było dosyć ciemno, nic prawie nie widziałem. Poczułem jak ziemia się trzęsie i jak mury ulegają zniszczeniu. To oznaczało jedno Hogwart się rozpada. Nie mamy dużo czasu.

Słyszałem oddalające się kroki Alex.

Nie miałem zielonego pojęcia, gdzie ten korytarz prowadzi, ale mam nadzieję, że nie będzie żadnego rozwidlenia.

W końcu znalazłem się w jakimś pomieszczeniu. Rozejrzałem się trochę i spostrzegłem, że jestem w jakimś opuszczonym domu. Chwila, to przecież Wrzeszcząca Chata! Znaczy nigdy nie byłem w środku, ale często zaglądałem przez okna, by sprawdzić czy rzeczywiście tam straszy. Ale taraz wszyscy wiedzą, że to bujda.

Wszedłem po zniszczonych schodach. Zobaczyłem otwarte drzwi do jakiegoś pokoju. Zajrzałem do środka. Po lewej było stare łóżko z rowalonym balkochimem. Po prawej... tracę równowagę, bo jakieś liny zwiazały się wokół moich nóg i rąk.

Oczami Alex

-Proszę, proszę kogo my tu mamy?

Martin wyglądał jak przestępca kleczacy przed królem.

-Alex, po...

-Morda! Nie będę cię słuchać tylko ty! Jak mogłeś mi to zrobić, co?! Ja ci ufała! Myślałam, że jesteś inny! Ale co ja sobie myślałam?! Że będę szczęśliwa w parze ze ślizgonem?! To było zbyt piękne, żeby było prawdziwe!

-Przepraszam...

-Przepraszam?!- zaczęłam się głośno śmiać- Wiesz te twoje przepraszam nic nie zmieni. Nie uleczy tego co mi zrobiłeś!

-Chcę ci wszystko wyjaśnić. Jeśli chcesz mnie zabić,  to proszę bardzo, ale wcześniej daj mi coś powiedzieć.

-Nie wierzę,  że to robię,  ale proszę mów, SŁUCHAM!

-Nie chciałem być śmierciożercą... zrobiłem to wbrew swojej woli. Matka mnie do tego namawiała, ale za każdym razem się sprzeciwiałem. Pewnego dnia znowu wyprowadziła mnie z równowagi. Chciałem wyjść z domu i schronić się u was, ale związała mnie i poprosiła o pomoc Sama-Wiesz-Kogo. On przyszedł i zaczął mi grozić,  że jeśli nie zostanę śmierciożercą to... to on cię zabiję.

-Pff... najwyraźniej cię oszukał, bo  nigdy by mnie nie zabił.

-Jak to?

-Przecież Harry mówił co działo się w ministerstwie.

-Mówił, że go broniłaś i
Sam-Wiesz-Kto chciał cię zabić, ale zjawił się Dumbledore.

To dziwne. Czemu Harry miałby zmyślać? Ale w tej chwili to mój najmniejszy broblem.

-Zrobiłem to, bo- ciągnął Martin- bo cię kocham, Alex. Nie mogłem pozwolić, by coś ci się stało. Jesteś jedyną osobą, dla której jeszcze żyję!

W jego piwnych oczach pojawiły się łzy. Również chciało mi się płakać. Jego słowa bardzo mnie zwruszyły. Ej, chwila stop... Alex opanuj się! Pamietasz co zrobili tacy jak on i co przyrzekłaś Filipowi? No właśnie. Czemu akurat teraz włączył mi się  wewnętrzny głos?

-Chciałeś zabić Dumbledore'a- powiedziałam powstrzymując łzy.

-By-by-byłaś na wieży astronomicznej tego dnia?

-Owszem. Chciałeś wyręczyć Malfoy'a w jego zadaniu.

-Powiedziałem tak, bo wiedziałem, że Malfoy nie da rady. Chciałem na chwilę zwrócić na siebię uwagę, żeby zyskać na czasie. No i wtedy pojawił się Snape...

-To wszystko co chciałeś powiedzieć?- kiwnął głową- w takim razie trzeba się pożegnać.

Powoli zamknął oczy, a ja wycelowałam w niego różdżkę.

Nie rób tego, córeczko. Usłyszałam znajomy, kobiecy głos.

Mama? Ale tu nikogo nie ma.

To nie rozwiąże twoich problemów. Jego śmierć nie da ci ukojenia.
Powiedział tym razem męski głos.

Tata? Czy ja słyszę ich w mojej głowie? Czy to możliwe?

Odłóż różdżkę, kochanie. Później będziesz tego żałować. Mówił głos taty.

Ale on mnie oszukał!

Wybacz mu. Wiem przebaczanie nie jest łatwe, córeczko. Mi było bardzo ciężko wybaczyć twojemu ojcu, ale kiedy to zrobiłam stałam się silniejsza. Z tobą będzie tak samo. Głos mamy był kojący, ale też smutny.

Obiecałam Filipowi... on mnie znienawidzi...

To mądry chłopak. Jeśli mu wyjaśnisz, to cię zrozumie i również przebaczy. Powiedział na koniec głos taty.

Nie wytrzymałam. Puściłam różdżkę. Padłam na kolana i zaczęłam wyć jak małe dziecko.

-A-Alex? Co się stało? -zapytał zdezorientowany chłopak i mocno zdziwiony tym, że jeszcze żyje.

Mocno go przytuliłam. Jak bardzo mi go brakowało. Nie potrafiłam go zabić. Nie da się zabić kogoś kogo się kocha.

-Przepraszam- powiedziałam drżącym głosem.

-Nie masz za co. Przecież nic się nie stało... Niedługo wszystko wróci do normy- szeptał mi do ucha.

Przyjaciółka Weasley'ów✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz