9. Pełnia

2K 134 52
                                    

Reflektory świeciły mi w oczy, a samochód zaczął zwalniać. Na szczęście. Nie miałam zamiaru wracać do domu piechotą. Przede mną zatrzymał się białe BMW. Przednie drzwi otworzył od środka jakiś chłopak. Mógł mieć co najwyżej siedemnaście lat. Był to blady brunet o dużych błękitnych oczach i miłym uśmiechu.

- Zgubiłaś się? - Zapytał.

- Tak. Czy jedziesz może do wsi nie daleko?

- Jasne. Wsiadaj. - Powiedział i otworzył szerzej drzwi. Wsiadłam pospiesznie do samochodu i zamknęłam drzwi z głośnym trzaskiem.

- Coś się stało? - Zapytał ze zmartwieniem.

- Nie, nic. Po prostu się trochę śpieszę. - Powiedziałam i postarałam się o jak najbardziej przekonujący uśmiech.

- Okej. - Powiedział obojętnie, choć wiem, że mi nie wierzy. Byłam mu wdzięczna, że nie chciał drążyć kłopotliwego dla mnie tematu. - To gdzie mieszkasz?

- Na Zadymowej 6. - Odpowiedziałam. Miałam dziwne wrażenie, że mogę mu zaufać. Spojrzałam na twarz chłopaka. Skądś ją znałam. Jakbym widziała ją już wiele razy. Nie potrafiłam sobie jednak nic o nim przypomnieć.

W skupieniu patrzyłam w las za szybą. Ciemny i tajemniczy. Nagle samochód zatrzymał się z piskiem opon. Dziwne, przecież jeszcze kawał drogi do miasta. Chłopak wysiadł z samochodu i otworzył drzwi od strony pasażera wyciągając mnie za ramie z pojazdu. Próbowałam się szarpać, ale on tylko wzmocnił chwyt powodując u mnie jęk bólu. Ciągnął mnie za sobą w stronę opuszczonego , drewnianego domu.

- Chce mnie zgwałcić... - Pomyślałam i zaczęłam się szarpać mocniej.

- Uspokój się maleńka. - Powiedział z psychopatycznym uśmiechem.

Otworzył przede mną drzwi domku i wepchnął do środka. Upadłam na kolana rozdzierając spodnie, o wystający gwóźdź. Podniósł mnie za kołnierz bluzki i przywiązał linami do krzesła. Wyciągnął noż i zaczął się do mnie zbliżać. Spojrzałam w drugą stronę byle by nie patrzeć na to co za chwilę zrobi mój morderca. Moje spojrzenie zatrzymało się na oknie. Z za szyby zaglądał do pomieszczenia idealnie okrągły księżyc. Była pełnia. Nagle poczułam potworny ból. Spojrzałam na chłopaka. On jeszcze nic nie zrobił. Ten ból czułam pod skórą. Obraz nagle zmienił się na czarno-biały. Czułam jak moje zęby się wydłużają, a paznokcie zastępują pazury. Rozerwałam więzy trzymające mnie wcześniej do krzesła. Czułam nagły przypływ adrenaliny. Ostatnie co pamiętam to przerażoną twarz chłopaka.

Otworzyłam oczy. Widziałam już w kolorach. Było już jasno, a ja leżałam na łące. Widziałam w oddali dom babci. Spojrzałam na siebie. Ubrania miałam podarte, w paru miejscach zaplamione szkarłatną cieczą. W ustach czułam metaliczny posmak krwi.

- Jestem potworem... - Powiedziałam sama do siebie. - Zabiłam człowieka...

Siedziałam tak chwilę analizując kolejny raz wydarzenia minionej nocy. Nie mogłam tam zostać. Ludzie nie mogli być przy mnie bezpieczni. Wstałam z trawy i udałam się w stronę lasu. Nie wiedziałam co ze sobą pocznę, co się ze mną stanie, ale im szybciej świat o mnie zapomni tym lepiej.

~

Elo ziomeczki!
Wróciłam już z obozu. Niestety nie miałam czasu na pisanie rozdziałów więc maratonu nie będzie. Smuteczek. Mam nadzieję, że rozdział się spodobał, jeśli tak to zostaw gwiazdkę. :)

Moja druga natura || CreepypastaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz