22. Podróż do piekła

1.8K 105 28
                                    

    Toby podniósł się z krzesła i podał mi rękę. Złapałam za dłoń, a on pociągnął mnie w swoją stronę dzięki czemu stanęłam obok niego.

    - Kim jest ten ktoś? - Zapytałam kiedy wychodziliśmy z willi.

    - Nie chcesz wiedzieć. - Odpowiedział Toby. - Zna się jednak na takich czarach i może ci pomóc.

    - Skąd powność, że to zrobi?

    - Powiedzmy, że ma u mnie dług. - Powiedział z powagą chłopak. Dalej szliśmy w milczeniu przez las. Drzewa rosły tutaj coraz gęstrze, a światła było bardzo mało. Nagle Toby niesopdziewanie się odezwał. - Jesteśmy na miejscu.

    Rozejrzałam się do koła i nie zobaczyłam nic prócz drzew.

    - A gdzie jest ten "ktoś"? - Spytałam.

    - Chodź. - Toby złapał mnie za rękę i pociągnął do najbliższego drzewa. - Widzisz? To nie jest zwykłe drzewo. - Uśmiechnął się i pchnął mnie w stronę pnia. Zamknęłam oczy spodziewając się uderzenia, ale ono nie nastało. Otworzyłam oczy i zaparło mi dech w piersi. Znalazłam się w zupełnie innej krainie.

    Niebo było tutaj czerwone, a ziemia i chmury czarne. Znajdowałam się w kotlinie między górami. Przede mną błyszczało srebrne jezioro, a po jego drugiej stronie był mały domek z bali. Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam Toby'ego.

    - Podoba się? - Zapytał. - Wierz lub nie, ale jesteśmy w piekle. Do słownie.

    Opadła mi szczęka. Toby ma kontakty w piekle?! Nie mogłam w to uwierzyć.

    - Już na nas czeka w tamtym domku. - Mówięc to wskazał na budynek po drugiej stronie srebrnego jeziora. - Chodźmy już. Im szybciej tym lepiej. - Oznajmił.

    Szliśmy mijając spalone pnie ściętych drzew. Pod nogami biegały przerażające, małe stworzenia o których nigdy nie śniłam nawet w koszmarach. Kiedy na chwilę wsłuchałam się lepiej w szum wiatru słyszałam jego mowę. Bluźnierczą i złowrogą. To miejsce przyprawiało mnie o dreszcze.

    Kiedy dotarliśmy do małej chatki Toby energicznie zapukał pięścią w drzwi. Za nimi rozległy się zrzędliwe mamroty i obelgi pod naszym adresem. Drzwi otworzyła nam istota przypominająca demona. Miała ona czarną skórę i czerwone oczy. Z pod ciemnych włosów wyrastały demoniczne, ogromnie rogi. Postać spojrzała na nas i wytrzeszczyła oczy.

    - Toby!? - Wykrzyknął demon z lekkim strachem.

    - Mam do ciebie sprawę. - Powiedział Toby z powagą i przepchnął postać wchodząc do niewielkiej izdebki. Ja podążyłam za nim. - Dali ci już spokój? - Zapytał, tym razem mówiąc jak do starego przyjaciela.

    - Pf! - Stwór prychnął z pogardą. - Oni?! Nigdy! Wersja oficjalna jest taka, że wyjechałem na wakacje. Widzisz przecież gdzie muszę mieszkać. - Powiedział.

    - Ekhm, ekhm. - Odchrząknęłam. Stwór spojrzał się na mnie ze zdziwieniem. - Podobno znasz się na czarnej magi.

    Demon roześmiał się upiornie.
   
    - Toby! Nie odciąłeś jej jeszcze języka? - Trochę zdziwiła mnie ta odpowiedź.

    - Nie tym razem Zalgo. Mamy do ciebie sprawę. - Odrzekł Toby.

    - A skąd pewność, że ja wam pomogę?

    - Musisz. - Powiedział szatym. - Chyba, że wolisz, żeby zegareczek pocierpiał? Hm?

    - Dobra. Gadaj o co chodzi. - Prychnął Zalgo.

    - Abi chodź tu na chwilę. - Podeszłam do niego. - Odwróć się. - Posłusznie wykonałam zadanie. Poczułam zimną, kościstą rękę na moim karku.

    - Pf. Łatwizna. - Powiedział potwór i wbił mi jeden ze swoich pazurów w szyję. Przeszył mnie ogromny ból. Zalgo wiercił szponem w mojej skórze. Upadłam na ziemię krzycząc z bólu, ale on nie przestawał.

    - Przestań! - Krzyczałam, ale on tylko psychopatycznie się zaśmiał. Przed oczami miałam łzy. - Proszę... - Wyjąkałam. Nagle on wyciągnął ostrze z mojego karku, a ja straciłam przytomność.

Moja druga natura || CreepypastaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz