Toby podniósł się z krzesła i podał mi rękę. Złapałam za dłoń, a on pociągnął mnie w swoją stronę dzięki czemu stanęłam obok niego.
- Kim jest ten ktoś? - Zapytałam kiedy wychodziliśmy z willi.
- Nie chcesz wiedzieć. - Odpowiedział Toby. - Zna się jednak na takich czarach i może ci pomóc.
- Skąd powność, że to zrobi?
- Powiedzmy, że ma u mnie dług. - Powiedział z powagą chłopak. Dalej szliśmy w milczeniu przez las. Drzewa rosły tutaj coraz gęstrze, a światła było bardzo mało. Nagle Toby niesopdziewanie się odezwał. - Jesteśmy na miejscu.
Rozejrzałam się do koła i nie zobaczyłam nic prócz drzew.
- A gdzie jest ten "ktoś"? - Spytałam.
- Chodź. - Toby złapał mnie za rękę i pociągnął do najbliższego drzewa. - Widzisz? To nie jest zwykłe drzewo. - Uśmiechnął się i pchnął mnie w stronę pnia. Zamknęłam oczy spodziewając się uderzenia, ale ono nie nastało. Otworzyłam oczy i zaparło mi dech w piersi. Znalazłam się w zupełnie innej krainie.
Niebo było tutaj czerwone, a ziemia i chmury czarne. Znajdowałam się w kotlinie między górami. Przede mną błyszczało srebrne jezioro, a po jego drugiej stronie był mały domek z bali. Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam Toby'ego.
- Podoba się? - Zapytał. - Wierz lub nie, ale jesteśmy w piekle. Do słownie.
Opadła mi szczęka. Toby ma kontakty w piekle?! Nie mogłam w to uwierzyć.
- Już na nas czeka w tamtym domku. - Mówięc to wskazał na budynek po drugiej stronie srebrnego jeziora. - Chodźmy już. Im szybciej tym lepiej. - Oznajmił.
Szliśmy mijając spalone pnie ściętych drzew. Pod nogami biegały przerażające, małe stworzenia o których nigdy nie śniłam nawet w koszmarach. Kiedy na chwilę wsłuchałam się lepiej w szum wiatru słyszałam jego mowę. Bluźnierczą i złowrogą. To miejsce przyprawiało mnie o dreszcze.
Kiedy dotarliśmy do małej chatki Toby energicznie zapukał pięścią w drzwi. Za nimi rozległy się zrzędliwe mamroty i obelgi pod naszym adresem. Drzwi otworzyła nam istota przypominająca demona. Miała ona czarną skórę i czerwone oczy. Z pod ciemnych włosów wyrastały demoniczne, ogromnie rogi. Postać spojrzała na nas i wytrzeszczyła oczy.
- Toby!? - Wykrzyknął demon z lekkim strachem.
- Mam do ciebie sprawę. - Powiedział Toby z powagą i przepchnął postać wchodząc do niewielkiej izdebki. Ja podążyłam za nim. - Dali ci już spokój? - Zapytał, tym razem mówiąc jak do starego przyjaciela.
- Pf! - Stwór prychnął z pogardą. - Oni?! Nigdy! Wersja oficjalna jest taka, że wyjechałem na wakacje. Widzisz przecież gdzie muszę mieszkać. - Powiedział.
- Ekhm, ekhm. - Odchrząknęłam. Stwór spojrzał się na mnie ze zdziwieniem. - Podobno znasz się na czarnej magi.
Demon roześmiał się upiornie.
- Toby! Nie odciąłeś jej jeszcze języka? - Trochę zdziwiła mnie ta odpowiedź.- Nie tym razem Zalgo. Mamy do ciebie sprawę. - Odrzekł Toby.
- A skąd pewność, że ja wam pomogę?
- Musisz. - Powiedział szatym. - Chyba, że wolisz, żeby zegareczek pocierpiał? Hm?
- Dobra. Gadaj o co chodzi. - Prychnął Zalgo.
- Abi chodź tu na chwilę. - Podeszłam do niego. - Odwróć się. - Posłusznie wykonałam zadanie. Poczułam zimną, kościstą rękę na moim karku.
- Pf. Łatwizna. - Powiedział potwór i wbił mi jeden ze swoich pazurów w szyję. Przeszył mnie ogromny ból. Zalgo wiercił szponem w mojej skórze. Upadłam na ziemię krzycząc z bólu, ale on nie przestawał.
- Przestań! - Krzyczałam, ale on tylko psychopatycznie się zaśmiał. Przed oczami miałam łzy. - Proszę... - Wyjąkałam. Nagle on wyciągnął ostrze z mojego karku, a ja straciłam przytomność.
CZYTASZ
Moja druga natura || Creepypasta
FanfictionZwykła dziewczyna, żyjąca na wsi dowiaduje się prawdy o swojej matce. Dziewczyna owładnięta instynktem zaczyna zabijać ludzi. Slenderman sklada jej więc propozycje dołączenia do willi, gdzie pozna chłopaka, który wprowadzi promień słońca w krwawe ży...