12. Nie rozumiem ludzi

2.2K 140 101
                                    

    - A może obejrzymy jakiś film. - Powiedziała dziewczyna w fioletowej bluzie i czarnej spódnicy. - Prawda Jeffuś? - Zrobiła szczenięce oczka w stronę chłopaka.

    - Maria! Tandem adepto eam!  - Krzyknął wkurzony brunet.

    - On tak lubi się ze mną droczyć. - Powiedziała do mnie dziewczyna. - Jeff to mój chłopak! - Głośno szepnęła w moją stronę.

    - Im 'non vestra boyfriend! - Powiedział już mocno wkurzony Jeff. Zrozumiałam to nawet bez znajomości Łaciny. Czyli jednak nje jest jej chłopakiem. - Nunquam fuit, nec postea futurus!!

    - Czy to przez nią jesteś dla mnie taki nie miły?! - Powiedziała z wyrzutem, wskazując na mnje ręką. - Podoba ci się bardziej, dlatego nie chcesz już być ze mną! - Wykrzyczała. Jeff spojrzał na nią jak na wariatkę, którą najwyraźniej była, a potem na mnie. Chyba tak samo jak ja nie wiedział o co jej chodzi.

    - Nie! Nie mieszaj w to Abi! Ty po prostu jesteś brzydka, wkurzająca i jakaś chora umysłowo! - Wykrzyczał. Cyba już mu się przestawiło. Dziewczyna pobiegła do swojego pokoju i zatrzasnęła drzwi, których dźwięk usłyszeliśmy aż w salonie. Za nią pobiegło też większość innych dziewczyn, najpewniej, po to żeby ją pocieszyć. W salonie zostałam tylko ja, Jeff, Jane, i chłopak w pomarańczowych goglach.

    - A tak właściwie to Toby jestem. - Powiedział chłopak i podszegł do mnie. Uścisneliśmy sobie ręce. Chciałam wysilić się na uśmiech, ale przez przysięgę miałam tylko martwy wyraz twarzy.

    - Abi. - Przedstawiłam się, choć dobrze wiedziałam, że zna on moje imię.
   
    - Może obejrzymy jakiś horror? - Zapytał już nas wszystkich.

    - Obecność. - Powiedział Jeff straszliwym głosem. Słyszałam o tym filmie. Podobno wyżera psychikę.

    - No dobra. - Zgodziłam się. Raz kozie śmierć. Co najwyżej będą się śmiali, że się boję.

    - Jeff, - krzyknęła Jane. - leć po płytę! Toby, popcorn! Abi, dobre wrażenie! - Wszyscy wybuchneliśmy śmiechem. - A ja ogarnę poduszki!

    Wszyscy rozbiegli się w swoje strony. Słyszałam trzaski, krzyki i dźwięki prażonego popcornu. Po chwili wszyscy wrócili i razem oglądaliśmy film. W pewnym momęcie tak się wystraszyłam, że poczułam jak znowu wyrastają mi pazury. Postanowiłam więc iść już do pokoju. Wstałam z kanapy i już miałam odchodzić, kiedy usłyszałam głos Toby'ego.

    - Gdzie idziesz? Dopiero się rozkręca. - Powiedziałz. Uśmiechem.

    - Po prostu muszę już iść. - Odparłam. Nie widziałam go rano, więc nie chciałam mu mówić o mojej "przypadłości". Chłopak nie odpuścił jednak i pociągnął mnje za rękę. Straciłam równowagę, w skutek czego wylądowałam na nim.

    - Uuuu... - Usłyszałam zza siebie. Odwróciłam głowę, a tam stał chłopak w stroju kolorowego klauna z niebieskimi włosami. I robił nam zdjęcia. - Ciekawe, co się stanie jak Clocky to zobaczy? - Powiedział ironicznie z wrednym uśmieszkiem.

    - Już za późno. - Odparła damska wersja niego i spojrzałam na drugi koniec pokoju. W drzwiach stała dziewczyna z zegarkiem zamiast oka.

    - Jak mogłaś jędzo! - Wydarła się na mnie. - Najpierw Jeff, teraz mój Toby tak?!

    Nie mogłam już dłużej wytrzymać.

    - Posłuchaj mnie zegarze naścienny! Nie mam pojęcia o co chodzi tobie i tej świrusce! To, że wam się nie układa w miłości to już nie mój problem! Więc zluzuj trybiki i wal z tym do swojego kochasia! A teraz żegnam ozięble. - Wyżuciłam z siebie wszyskto co mi leżało na sercu. Wyminęłam dziewczynę w drzwiach i poszłam do mojego pokoju. Zakluczułam drzwi i usiadłam na łożku. Spojrzałam na swoje ręce. Moje pazury miały już dobre pięć centymetrów, a językiem wuczuwałam długie i ostre kły, zamiast zębów. Podeszłam do lustra, aby sprawdzić, czy nic więcej się nie zmieniło. Spojrzałam w taflę i ujrzałam zupełnie inną siebie. Moje źrenice zajmowały większą cząść oka, a otoczone były tylko cieńką linią zielonej teńczówki. Skórę moałam ciemniejszą niż zazwyczaj, wyglądała jak lekko opalona. Co dziwne była bez żadnych njedoskonałości. Dotknęłam ręką swojego polika, poczyłam na nim włoski, długości dziesiętnej milimetra, które powoli znikały. Wtedy zauważyłam też, że końcówki moich jasnych plont własów są w kolorze mahoniu, ale to również powoli znikało.

    - Kim ja jestem? - Pomyślałam na głos.

    Sama nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Czy jestem człowiekiem? Czy zwierzęciem? A może jednym i drugim? Położyłam się spowrotem na łóżku. Patrzyłam w sufit. Biały jak większość rzeczy w moim pokoju. Pomyślałam jeszcze raz o tym naburmuszonym zagarku i tej pseudo dziewczynie Jeffa. Czy one naprawde są aż takie głupie żeby myśleć, że ja im odbije chłopaków?! I to dwóch na raz?!

    - Nie rozumiem ludzi. - Wystchnęłam głośno.
   

   

Moja druga natura || CreepypastaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz