Walentynkowy Special

466 44 13
                                    

UWAGA
Ten rozdział nie ma związku z fabułą.

~Konoha|Pov. Akira~

Wtorek, czternasty luty, dla większości Dzień Zakochanych, dla mnie jeden z gorszych dni w roku. Denerwują mnie ludzie którzy przy wszystkich się całują albo robią rzeczy, które na pewno nie powinny być widziane przez innych. Leżałam w łóżku przykryta zieloną kołdrą po czubek głowy i ani myślałam wychylić choćby czubka nosa poza nią. Musiałam przetrwać tak jeszcze 14 godzin. Leżałam tak gdy nagle usłyszałam otwierane z hukiem drzwi i głos Renaai.

-Aki! Wstawaj! Dziś TEN dzień i wiesz co to oznacza!

Mruknęłam i zwinęłam się w kulkę owijając się przy tym kołdrą tworząc kokon. Po chwili usłyszałam jak Renaai wbiega do mnie otwierając drzwi, jak większość to nazywa, z buta i podeszła do mojego łóżka,

-Nie ma hibernacji!

Mówiąc to, a raczej krzycząc, złapała za koniec kołdry i pociągnęła ją mocno powodując że spadłam z łóżka z głośnym jękiem jednak nie drgnęłam. Szatynka podeszła do mnie i dźgnęła mnie palcem w bok. Syknęłam coś jednak nadal nie zmieniłam pozycji. Usłyszałam jakiś pomruk po czym poczułam jak czekoladowooka łapie mnie za nogi i wyciąga z pokoju ciągnąć mnie po podłodze.

-Dobrze, dobrze... już wstaje...

Renaai puściła moje nogi a ja powoli się podniosłam mierząc ją wzrokiem pełnym znudzenia i mordu. Ona natomiast uśmiechnęła się zwycięsko i pociągnęła mnie za rękę na dół gdzie podała mi jakieś zawiniątko. Spojrzałam na nią pytająco.

-Dziś jest Bal Walentynkowy a ty na niego idziesz, więc postanowiłam ci kupić jakaś nie żałobną sukienkę!

-Moje sukienki nie są żałobne! -prychnęłam

-Owszem są, czarne jak noc a jedyne co je "rozwesela" to emblemat twojego klanu który i tak zasłaniasz swetrem!

Chciałam coś powiedzieć na swoją obronę ale szatynka zmierzyła mnie wzrokiem gorszym od wzroku niezadowolonych braci Uchiha. Zrezygnowana poszłam do łazienki rozpakować nową sukienkę i ubrać ją. Ostrożnie pozbyłam się papieru który przykrywał sukienkę i podniosłam ją by się jej przyjrzeć. Muszę przyznać że była przepiękna.

Uśmiechnęłam się szeroko. Renaai doskonale wiedziała jakie kolory lubię i uwzględniła moje kobaltowe oczy, których kolor również tam się znalazł. Po rozpracowaniu jak założyć tą sukienkę i ubraniu jej wyszłam z pokoju i skierowałam się do salonu gdzie przy oknie stała Renaai ubrana w czerwoną sukienkę ze złotymi elementami, wyglądała przez okno i dusiła się śmiech. Podeszłam do niej i skierowałam wzrok na rzecz która ją tak bawi. Właśnie teraz ulicę przemierzał szybkim krokiem niejaki Itachi Uchiha a za nim szło... chwila, biegło kilka osób. W końcu nie na codzień widzi się członka klanu Uchiha w garniturze zmierzającego na bal. Z wyrazu jego twarzy nie było dane wyczytać co czuje jednak można było się domyślić tego, że był zirytowany takim zachowaniem innych. W ten mężczyzna schował się za postacią ubraną w czarno-niebieską suknię.

Postacie które za nim podążały odrazu się zatrzymały i zawróciły. Dopiero teraz zauważyłam szczery uśmiech mojej siostry skierowany do Starszego Uchihy. "Para" po chwili skierowała się razem do budynku gdzie był rzekomy bal. Renaai uśmiechnęła się przebiegle po czym odwróciła się do mnie i przyjrzała mi się.

Ostatnia AkaikeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz