Rozdział 7

758 63 4
                                    

Uwaga•
Rozdział jest pisany późno w nocy(jak kogoś to interesuje choć, nie podejrzewam, to gdzieś o 3) więc może być trochę inny.

••••••••••••••••

Gdzieś niedaleko wioski rozciągał się mały strumień. Można go było wtedy spokojnie przejść jednym, małym krokiem. Wyznaczał on drogę do jednego z dwóch wejść dzielnicy Klanu Akaike. Nad tym właśnie małym strumieniem, który mógł zostać zasypany przypadkowo przez podróżników siedziała pewna dziewczyna. Jej włosy były czarne jak bezgwiezdna, spokojna noc która jej towarzyszyła a oczy, choć kobaltowe, były błyszczące jak tafla wody. Mimo iż ta pora dnia była zimna brunetka miała na sobie tylko niebieską, zwiewną sukienkę która odsłaniała ręce, ramiona i szyję pokryte bandażami.

Dziewczyna patrzyła się jak strumyk z "dużym wysiłkiem" niesie drobne kamyczki po swoim dnie. Nie przeszkadzał jej chłód, nie przeszkadzały jej bandaże które przesiąkały krwią, nie dobijała ją samotność, której tak bardzo nienawidziła. Po tym dniu było jej juz wszystko obojętne, byle by jej siostra była bezpieczna.

Dzień ten, przez jej rodaków, był zwany Dniem Daru. Niby zwykły dzień w którym wszyscy z jej klanu zbierali się razem, świętowali i obdarowywali się. Jednak ten dzień ukrywał coś, czego darem nie nazywała większość ludzi. W tym dniu dwójka dzieci zostaje naznaczonych specjalną Pieczęcią. Umieszcza się ją zazwyczaj w oczach jednak nie w tym dniu. W nim właśnie przywódca Klanu Akaike, Hyruogi Akaike postanowił że u dwóch sióstr pieczęć umieści... w ich sercach. Rodzina nie miała nic do powiedzenia. Siłą zabrali im dzieci i naznaczyli nie tylko na ich oczach, ale również na oczach innych. Młodsza z nich nadal się nie obudziła, natomiast starsza czym prędzej po wybudzeniu uciekła.

To właśnie ona siedziała teraz nad strumieniem. To ona czuła teraz ogromny ból w klatce piersiowej. To z jej lewego oka ciekła mała strużka szkarłatnej cieczy a z drugiego płynęła również mała jednak błękitna stróżka, która tak samo jak tamta była krwią. Dziewczyna była wycieńczona po naznaczeniu a szybki bieg dodatkowo spowodował że jej organizm miał dość. Gdyby tylko wiedziała o tym, uciekłaby zabierając ze sobą jej siostrę, która nie będzie pamiętać tego, co im uczynili.

Dziewczyna zaczęła gubić łzy a te zaczęły się mieszać wraz ze krwią, która powoli przestawała lecieć. Zapewne opadłaby teraz bez siły na trawę gdyby nie czyjeś ręce, które bez słowa przygarnęły ją do siebie. Brunetka odrazu poczuła kto przy niej jest i bezsilnie wtuliła się w niego czując coraz większy ból. Chłopak nie odzywając się gładził ją lekko wpatrując się w nią. Ona jednak po chwili odsunęła się z cichym jękiem.
Wiedziała co pieczęć może spowodować, nie darowałaby sobie gdyby coś mu zrobiła. Spojrzała na niego smutnym wzrokiem gdy ten znów się do niej powoli przysunął. Chciała się cofnąć jednak on jej nie pozwolił...

-Nie boję się. - rzekł do niej. Ona poczuła jak coraz więcej łez chce ujrzeć blask księżyca.

-Ale ja się boję...

Opowiedziała cicho. On znów ją przytulił jednak tym razem ona nie odepchnęła go, tylko oddała jego gest z większą siłą. Czuła coraz większe zmęczenie ale nie zamierzała zemdleć lub usnąć, nie w takiej chwili.

-Zostanę sama...

-Nie zostaniesz... Ja zawsze będę przy tobie...

-A co będzie z nią?..

-Mój brat będzie się nią opiekować...

-Obiecujesz?..

-Obiecuję..."

Po chwili dziewczyna padła z wycieńczenia. Chłopak podniósł ją ostrożnie i ruszył w kierunku swojego domu. Kobaltowooka uśmiechała się, jej lekko rozchylone usta pokazywały już pierwszy skutek pieczęci, ostre, śnieżnobiałe kły.

~Konoha|Perspektywa Trzeciej Osoby~

Dziewczyna leżała w łóżku szpitalnym już od kilku dni. Jej ciało było pokryte bandażami, które zakrywały rany powstałe z wycieńczenia i walki a te na głowie dodatkowo osłabiały jej oczy przed światłem dnia. Brunetka miała dziwny sen, w którym widziała dwójkę osób, wydawały się jej bliskie. Jednak potem nastąpił koszmar. Akira zaczęła się pocić przez sen a po chwili miotać jakby od tego zależało jej życie. Pewna osoba przyglądał się jej, czuwała nad nią całe te dni gdy była w szpitalu. Pilnowała by żaden koszmar jej nie nękał. Tak było i teraz. Postać powoli wstała i skierowała się w stronę jej łóżka, usiadła na nim i już chciała ją uspokoić gdy ta się poderwała z krzykiem. Dziewczyna wyraźnie była spanikowana, nie tylko snem ale i zapewne tym, że nic nie widziała i nie wiedziała co się z nią dzieje, gdzie jest.

Chciała poderwać się z łóżka jednak uniemożliwiła jej to ręka która przygarnęła ją do siebie. Dziewczyna wstrzymała oddech by po chwili wypuścić go z odgłosem ulgi. Dobrze wiedziała kto ją uspokaja, kogo obdarowywuje mocnym, czułym uściskiem. Jedną z kilku osób które naprawdę ją rozumieją, która wie o wszystkim, nawet o tym czego ona nie wie. Tę osobę nie mogła już nazywać przyjacielem, ani rodzeństwem. Był to ktoś o wiele bliższy jednak wiedziała że nie tylko jej ta osoba była tak bliska. Po chwili postać pomogła dziewczynie znów się położyć a ona nie miała siły nawet by coś powiedzieć. Po chwili jednak otworzyła usta i cichym, schrypiałym głosem powiedziała

-Dziękuje, że jesteś...

Nie spodziewała się odpowiedzi przez to, że powiedziała to bardzo cicho. Jednak po chwili usłyszała.

-Zawsze byłem i będę przy robię Akira

Dziewczyna lekko się uśmiechnęła jednak po chwili znów straciła przytomność. W tym samym czasie do sali wpadli pozostali, w tym Renaai, Naruto, Sakura i kilku medyków. Zastali dziewczynę nieprzytomną z lekkim uśmiechem ukazującym spokój i ulgę.

-Co się stało? -spytał Uzumaki

-Miała koszmar i się ocknęła. -odpadł tylko i wstał z zamiarem wyjścia, jednak zatrzymał go blondyn

-Wiemy jak jej pomóc.

••••••••••••••••
Stwierdzam iż jak publikuje ten rozdział jest 4 nad ranem 🤗
🐲🐲🐲
Mam nadzieje że aż tak złe nie wyszedł😁

Ostatnia AkaikeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz