Rozdział 11

523 50 2
                                    


~Konoha|Pov. Trzeciej Osoby~

Było już ciemno gdy czarnowłosa dotarła na miejsce. Stała w świetle księżyca i spoglądała pusto na miejsce, w którym spędziła większość swego życia. Dobrze pamięta jak na początku nie była skłonna do współpracy z ludźmi, którzy potem okazali się jej nierozłącznymi towarzyszami. To w tym miejscu dowiedziała się prawdy o swojej matce i zawarła nowe i wieczne przyjaźnie.

Dziewczyna skierowała się w stronę skalnej ściany i dotknęła jej środka wypowiadając jakieś słowa. Po chwili ujawniły się drzwi, otworzyła je powoli a z wnętrza powiał chłód, wkroczyła do środka nim one się zamknęły. W środku panował mrok, stworzyła mały płomyk który wirował dookoła niej dając światło. Ruszyła dalej korytarzem niby z horroru, którego ściany zdobiła krew. Zacisnęła pięści przypominając sobie na nowo wszystkie zdarzenia, jednak nie zatrzymała się. Po kilku minutach stanęła przed jakimiś drzwiami. Pchnęła je ostrożnie a one z mrożącym krew w żyłach skrzypem otworzyły się.

Znalazła się w dwuosobowym pokoju, minęły lata a go zdobił tylko kurz, wszystko było na swoim miejscu. Podeszła do jednego z łóżek i zajrzała pod nie. Wyjęła spod niego szkatułkę i schowała ją do swojego lekko potarganego plecaka. Odwróciła się na pięcie i chciała wyjść, jednak tego nie zrobiła. Poczuła jakby chłód przeszył ją od środka. Sięgnęła po swoje ostrze osiane fioletowym światłem, było podobne do tego zwanego jako Ostrze Yin. Szybko wybiegła z pokoju i skierowała się w stronę sali zgromadzeń.

Wpadła do niej i stanęła oko w oko z jakimś mężczyzną. Ciemność doskonale ukrywała jego tożsamość. Dziewczyna aktywowała swoje niezwykłe oczy tak samo jak jej "przyjaciel". Po chwili zaatakowała mężczyznę. Rozpoczęła się zacięta walka, walka możliwe że na śmierć i życie. Mijały godziny a ona nadal była wyrównana. W pewnym momencie dziewczyna zrobiła unik i pojawiła się na ścianie. Następnie odskoczyła w bok unikając ataku. Odwróciła się i jej ostrze skrzyżowało się z kunaiem przeciwnika który po chwili zniknął. Czarnowłosa poczuła coś na nogach i nim zdążyła zareagować rozległo się skwierczenie i wybuch. Uderzyła mocno w ścianę i osunęła się po niej. Spojrzała przed siebie i usłyszała ten głos... Głos z dzieciństwa.

-Przyszedłem po to, co moje.

Akira pojawiła się w swoim dawnym domu i uderzyła plecami w ścianę. Pióra na jej ciele nadal utrzymywały się a dodatkowo powoli pokrywały się jeszcze ciemniejszym kolorem, porównywalnym do koloru nocnego nieba, do nich dołączyły również ciemne łuski. Czuła ogromny ból. Walczyła w środku ze smoczą naturą, która coraz bardziej chciała się uwolnić. Nie chciała skrzywdzić Sakury... przynajmniej nie w taki sposób.

Dziewczyna osunęła się na podłogę i złapała za głowę, znów widziała czyjeś wspomnienia, nie były to jednak jej, w jej umyśle panował teraz wielki chaos. Zdrajca... To słowo kręciło się dookoła niej i dobijało wraz z tym, że nadal była ślepa i nie wiedziała gdzie dokładnie jest. Zebrało jej się na płacz, ale zdusiła go. Schowała głowę w kolanach, które oplotła rękami gdy zdjęła je z głowy. Chciałabym wszystko zmienić... Mogłam nigdy się nie ujawniać, mogłam nadal jak tchórz ukrywać się w cieniu... Coraz trudniej było jej powstrzymywać wylew łez. Westchnęła smętnie i wzięła głęboki oddech.

Trwała tak w bezruchu do momentu, gdy drzwi pokoju otworzyły się z hukiem. Akira poderwała się i zwróciła głowę w kierunku hałasu, nie wyczuwała czakry, nie wiedziała co się dzieje, kto tu wszedł. Usłyszała kroki w jej stronę więc zaczęła się cofać.

-Kim jesteś?!

W odpowiedzi otrzymała tylko ciszę. Cofała się nadal aż nie przeszkodził jej fotel w który wpadła. Postać oparła się rękoma po obu stronach głowy dziewczyny która pisnęła cicho i zakryła twarz. Była gotowa na wszystko, cios, śmierć, tortury... Ale zamiast tego ten ktoś po prostu ją do siebie przygarnął.

-Cco ty...

-Ślepa, głupia Akaike.

W tym momencie wszystkie jej emocje puściły, dorosła Shinobi znikła a na jej miejscu pojawiła się mała, zagubiona dziewczynka. Mocno ścisnęła Uchihę i wybuchła szlochem...

-Przepraszam, przepraszam! Ja naprawdę nie chciałam by do tego doszło, to wszystko wina tej pieczęci, nie potrafię już dłużej nad nią panować! Nie potrafię panować nad smokiem który chce się wyrwać ze mnie! Ja...

Czarnowłosy podniósł Akirę przez co ona ucichła całkowicie. Skierował się w stronę łóżka i odstawił ją na nim po czym usiadł obok.

-Nadal nie widzisz... Dodatkowo wyczuwam że jest coś o czym mi nie mówiłaś. - jego głos był nieco chłodny przez co dziewczyna wzdrygnęła się nieco

-Yhm...Od pewnego czasu... -wzięła głęboki oddech- Męczą mnie dziwne wspomnienia, ale nie są moje. Widzę rzeczy, których nie mogłam doświadczyć. Słyszę głosy, które wydają mi się tak znajome ale i tak odległe....

Sasuke spojrzał na nią swoimi ciemnymi oczami z których jak zawsze nie można było ustalić co czuje. Akira zamrugała kilkakrotnie a jej tęczówki lekko pociemniały. Podniosła rękę na wysokość oczu i zmrużyła je. Nagle Sasuke złapał dziewczynę za podbródek i zmusił by do odwrócenia głowy. Złapał z nią kontakt wzrokowy aktywując swoje niezwykłe oczy. Źrenice dziewczyny rozszerzyły się po czym straciła kontakt z rzeczywistością. Zamknęła oczy i opadła na łóżko. Była ślepa ale nie całkiem przez co jej oczy zareagowały normalnie. A może był tego inny powód? Uchiha nie zastanawiał się nad tym. Mógł teraz bez sprzeciwień pomóc jej, poczynając od uporządkowaniu jej wspomnień. Podniósł ją ostrożnie i wyszedł z ruiny, która niegdyś była jej domem. Skierował się w stronę dzielnicy Klanu Uchiha. Nie chciał zostawić jej ponownie w szpitalu, gdzie mógł się spodziewać Sakury. Różowowłosa mogłaby znów spróbować coś jej zrobić, jednak dzięki Akirze nie jest teraz pewny czy kiedyś ją jeszcze zobaczą.

••••••••••

Co się wydarzy? Czy Akira dojdzie do siebie? Czyje są wspomnienia które ją nawiedzają? Kim jest ten zdrajca? Czy Sakura odeszła i nie wróci?

Dowiemy się tego w następnych rozdziałach!

•••

Może...

Ostatnia AkaikeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz