Rozdział 9

571 53 12
                                    

~Konoha|Pov. Akiry~

  Spokojnym krokiem przemierzałam dobrze znane mi uliczki, które teraz były popękane, jak moje serce. Nie wiem co bardziej sprawiało mi ból, to że nikt nie powiedział mi o tym, co się stało z moim klanem i z tym miejscem czy to, że przez moją decyzję uciekłam przed wojną, śmiercią i skryłam się w cieniu. Wszystko co udało mi się choć na chwile zapomnieć wróciło.
Zacisnęłam pięści, kroczyłam dalej co jakiś czas zerkając na zniszczone budowle ozdobione gdzieniegdzie szkarłatem. Nie słyszałam nic oprócz wiatru i skrzeczenia jakiś ptaków.

Dotarłam do dobrze znanego mi budynku, jako jeden z niewielu zachował się w miarę dobrze. Wszędzie rozpoznałabym te kremowe ściany obrośnięte winoroślą i ciemno-wiśniowy dach, mój dom. Powoli otworzyłam drzwi, zaskrzypiały głośno. Weszłam do środka, wszystko wokół było porozrzucane, zniszczone, zapomniane. Rozejrzałam się i skierowałam na piętro gdzie były pokoje sypialne. Drzwi do mojego pokoju leżały na ziemi wśród kilku obrazów, minęłam je i zajrzałam do zielonego pomieszczenia. Tak samo jak w reszcie domu panował w nim bałagan, w niektórych miejscach zauważyłam popalone kartki i rośliny. Zrobiłam krok do przodu po czym kucnęłam i podniosłam dwie pluszowe zabawki, białego i czarnego smoka. Przytuliłam je mocno do serca, biała zabawka należała do mojej siostry, natomiast czarna do mnie. Doskonale pamietam jak wszędzie ją ze sobą nosiłam, a moja siostra zawsze, nawet jak była już w ANBU, swoją miała w torbie. Wstałam i odłożyłam je na szafkę obok wejścia.

Po chwili zastanowienia postanowiłam poszukać czegoś, co mogłoby "przeżyć" to, co tu się stało. Moja pamięć nadal była w strzępach, nie mogłam sobie przypomnieć kiedy mogło to się stać, czy widziałam kogoś z mego klanu w mieście? Kolejne pytania i kolejne odpowiedzi do znalezienia. Pokręciłam głowa starając się wygonić resztę pytań, które chciały powstać w moim umyśle. Wyrzuciłam przez dziurę po oknie kilka desek odsłaniając przy tym kilka ramek po zdjęciach. Wszystkie puste. Wzdychnęłam cicho i odgarnęłam je ostrożnie na bok by zobaczyć co jeszcze skrywa się pod spodem. Zauważyłam dziwnie odstającą deskę pod którą wyraźnie widać było dziurę. Złapałam jeden z jej końców i bez problemu ją usunęłam, nie była przymocowana jak reszta, czyżby nie było to przypadkowe? Zajrzałam do wgłębienia i od razu wrzuciła mi się w oczy szkatułka zdobiona złotem. Wyjęłam ją i postawiłam na ziemie, była dość sporawa jak na zwykłą szkatułkę, w których zazwyczaj przechowywano biżuterię, w przypadku mojego klanu. Mi nie była potrzebna bo ja nigdy nie przepadałam za jakimiś ozdobami więc oddałam ją.

Uchyliłam ją i moim oczom ukazało się zdjęcie i jakiś mały zwój. Na zdjęciu były cztery osoby, poznałam siebie, moją siostrę i czarnookiego, ale kim była ta trzecia osoba, nie mogłam sobie przypomnieć co napełniało mnie złością. Może to Itachi? Zamknęłam szkatułkę, wzięłam ją i wyszłam z pokoju, z budynku mijając trzy osoby bez słowa.

Szybko dotarłam do swojego domu, weszłam do niego zamykając drzwi na klucz i odstawiłam szkatułkę na stole w salonie. Zasłoniłam okna, usiadłam przy szkatułce i znów ją otworzyłam.

~Pov. Trzeciej Osoby~

Dziewczyna wyjęła ze środka zdjęcie by przyjrzeć mu się dokładnie. W czasie gdy je robiono wyglądała na nim na zaledwie kilka lat, czarne, długie włosy związane w luźny warkocz i świecące, kobaltowe oczy śmiejące się do aparatu. Za nią stała jej siostra. Jej włosy, również czarne, powiewały lekko na wietrze a jej błękitne oczy patrzyły przed siebie. Obdarowywała osobę robiącą zdjęcie ciepłym, nieśmiałym uśmiechem. A może nie ją tylko chłopaka stojącego obok? Oczy czarne, tak samo jak włosy, które związane były w bardzo luźnego kucyka, brat Sasuke. Młody stał przed nim obok Akiry. Tak samo jak reszta Uchihów można było zauważyć czarne oczy i włosy. Uśmiechał się do aparatu. Brunetka skupiła się na bracie swojego przyjaciela, nie mogła sobie przypomnieć jego imienia. Odłożyła zdjęcie i przeczesała włosy.

-Itachi... Itachi Uchiha...

Nagle poczuła ból, z jej lewego oka popłynęła szkarłatna strużka . Starła ją i zakryła oko dłonią zamykając je uprzednio. Po chwili do jej głowy napłynęło kilka wspomnień, nadal lekko zamglonych. Ból minął szybko więc dziewczyna mogła zbadać ostatnią rzecz, zwój. Wzięła go, rozwinęła i zaczyna czytać. Z każdym zdaniem na jej twarzy gościł co raz większy niepokój i niepewność.

~Kilka dni później~

Młoda Akaike od kilku dni nie wychodziła z domu. Ktokolwiek przychodził pod jej drzwi dowiedzieć się co z kobaltowooką dostawał tylko głuchą ciszę. Młody Uchiha z dnia na dzień był coraz bardziej podirytowany, ilekroć wraz z resztą Drużyny 7 przychodził sprawdzić co u brunetki również dostawali to samo co inni. Tym razem postanowił pójść do niej sam. Stanął pod drzwiami i zapukał głośno

-Oi! Akira! Otwieraj!

Cisza, zero odzewu ze środka. Brunet wzdychnął i zapukał ponownie, głośniej i mocniej:

-Akira! Jak nie otworzysz to sam to zrobię!

Stanął w ciszy i nasłuchiwał, zza drzwi dało się usłyszeć kroki. Po chwili uchyliły się lekko i wyjrzała zza nich Akira. Jej włosy zasłaniały większość twarzy, w tym oczy, jednak dało się zauważyć że jest blada, nie spała. Chwilę tak trwała aż dotarło do niej przed kim stoi. Chciała zamknąć drzwi jednak Uchiha był szybszy i bez ostrzeżenia wszedł do środka powodując że ona wycofała się i podparła ściany. Podniosła lekko głowę jakby chciała na niego spojrzeć.

-Chcesz czegoś? -spytała

-Wiedzy czy żyjesz

-Jak widać żyję, możesz już iść -mruknęła

-Po twoim wyglądzie można stwierdzić co innego -zmierzył ją swoimi czarnymi oczami

Dziewczyna prychnęła, machnęła na niego ręką i skierowała się do pokoju obok. W tym czasie on zdjął swoją czarną narzutkę, złożył i odłożył na szafkę. W pewnym momencie z pokoju obok dało się usłyszeć hałas świadczący o tym, że Akaike potknęła się o coś i runęła na ziemię powodując przy tym lawinę. Brunet skierował się do pokoju i zapalił światło, dziewczyna siedziała na środku wśród książek i zwojów. Podniosła na niego wzrok, dopiero teraz dało się zauważyć że jej niegdyś kobaltowe oczy są teraz błękitne i zamglone.

Zrozumiał teraz co się stało, jego przyjaciółka nie widzi. Dowiedział się kiedyś od pewnej osoby, że dwójka najsilniejszych ludzi z klanu w pewnym momencie swego życia ślepnie. Jest to efekt przyjmowania niezwykłych oczów, które występują tylko wśród ludzi z tego klanu. Jednak nikt jeszcze nie widział ich, ponieważ było niewielu, którzy je posiadali a dodatkowo rzadko kiedy ich używali. Słyszał że były zaledwie trzy osoby, które je otrzymały. Po kilku dniach powinno jej przejść. Dziewczyna wstała chwiejnie nadal "patrząc" się na niego.

-Mogłaś powiedzieć że oślepłaś -powiedział z lekki zawodem(?)

-Myślałam że to chwilowe ale zapomniałam że nikt mi nie powiedział że mój klan zginął i mi przyjdzie ten zaszczyt oślepnięcia -mruknęła pod nosem nadal zła

-To czemu nie dawałaś znaku życia?

-... N-nie mogłam trafić do drzwi -powiedziała lekko zawstydzona i spuściła głowę

Brunet podszedł do niej i złapał ją za rękę by pomóc spokojnie przejść na kanapę.

-Mówiłem Ci kilkakrotnie, na mnie zawsze możesz liczyć.

Dziewczyna milczała ale na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.

-To akurat pamietam..

••••••••••••••••••••••••••••••••

Zbliżamy się do 500 wyświetleń! Nawet nie wiedzie jak bardzo się cieszę ^^ Dziękuję bardzo JuriDekashi i Renaai oraz polecam gorąco ich opowieści!

Nie chciało mi się sprawdzać rozdziału, lenistwo wzięło w górę x-x

Ostatnia AkaikeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz