Rozdzial 17

341 37 6
                                        

Przebywanie w Tower of London wśród kruków napełnia mnie chęcią do pisania, a zwłaszcza gdy nikt mi nie może tego zabronić! 😁

(03.05.) Pisanie w samolocie napełnia mnie determinacją! ✈️
•••••••••••

~Pov. Akiry~

Skierowałam się w stronę kuchni z zamiarem zaparzenia sobie herbaty. Czułam się o wiele lepiej, jakby całe brzemię pieczęci zniknęło razem z nią. Jednak ona nadal była, ale już mi nie zagrażała. Leniwym krokiem przekroczyłam drzwi kuchni zgarniając po drodze ciemny dziennik. Zaparzyła sobie herbatę, zasiadła przy stole i zaczęła uważnie analizować to, co przyniósł jej Naruto.

Minęło około pół godziny dopóki odważyłam się otworzyć przedmiot na pierwszej stronie, widziałam go w wspomnieniach przez mgłe. Trzymała go moja siostra i nigdy nie pozwalała mi do niego zajrzeć. Niepewnie go otworzyłam. Podpis mojej siostry i kilka rysunków przedstawiających jakieś zwierzęta. Zaczęłam przerzucać kartki z zamiarem spojrzenia tylko, co znajduje się w dzienniku. Raczej nie był wykorzystywany tak jak powinien, przynajmniej potem. Na pierwszych stronach znajdowały się notatki z misji, wstępne szkice raportów i tym podobne rzeczy. Natomiast potem zaczęły się ukazywać różne szkice, opisy dnia, przemyślenia i tym podobne rzeczy. Moją uwagę przykuł jeden dzień dziwnie zatytułowany jako ZNZJW - Zdrada nie zawsze jest wyrokiem.... Usiadłam wygodniej i skupiłam się na tekście.

ZNZJW
Zdrada nie zawsze jest wyrokiem...

Drogi, stary, ciemny dzienniku.
Jak zwykle jesteś jedyny, któremu mogę się wygadać, a raczej wypisać. Bo i tak nie masz innego wyboru a moje "wypociny" zostaną u ciebie na zawsze i żadne oko ich nie ujrzy bez mojej zgody.

Ten dzień zapowiadał się normalnie. Jak zwykle wstałam ze słońcem, wykonałam poranną rutynę a następnie przygotowałam młodemu śniadanie. Odruchowo chciałam przygotować dwie porcje, no ale cóż... moja kochana siostrzyczka zniknęła i nikt nie wie, gdzie ona jest.

Po tradycyjnym zapukaniu trzy razy w drzwi od pokoju młodego wyszłam z domu i skierowałam się w stronę Siedziby ANBU. Nie zdołałam nawet zasiąść na swoim krześle przy biurku do wypełniania raportów bo od razu wezwał mnie niejaki Danzo. Nie muszę ci przypominać, jak bardzo tego starca nienawidzę. Wiem, co on zrobił i gdybym mogła to ujawniłabym to. Niechętnie przeniosłam się przed siedzibę zakładając uprzednio maskę i dumnym krokiem wkroczyłam do środka. Stanęłam przed Starszyzną i lekko się ukłoniłam. Po kilku minutowej bezsensownej rozmowie, gdy chciałam opuścić sale usłyszałam coś, co sprawiło, że zatrzymałam się w połowie kroku

-Zabij GO.

Wyrównałam nogi i wyprostowałam się. Nigdy nie przyszło mi do głowy to, że musiałabym odmówić wykonania zadania. Zwróciłam głowę w ich kierunku

-Z całym szacunkiem, ale nie uczynię tego, odmawiam.

Po tych słowach prostu zniknęłam. Przeniosłam się jak najdalej mogłam, na kamienne podobizny głów Hokage. Pisałam ci o tym miejscu. Usiadłam na Czwartym i ściągnęłam maskę czując na twarzy lekki wiaterek. Przeczesałam włosy. Starszyzna wie jak popsuć humor na cały dzień. Powoli położyłam się na nagrzanym kamieniu i rozkoszowałam się ciepłem, jak to ciepłolub. Zamknęłam oczy z zamiarem odpłynięcia chociaż na chwile do swojego świata, zdała od realistycznego ale ktoś musiał mi przeszkodzić, członek ANBU. Jeden z tych, za którymi mało przepadam. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego pytająco.

-"Czcigodny Danzo kazał mi przekazać, że jeśli nie wykonasz misji to zginie twoja rodzina a dzielnica zostanie zrównana z ziemią a ty zostaniesz uznana za zdrajcę wioski."

Podniosłam się wtedy powoli mierząc osobnika zimnym spojrzeniem. Zniknął w dymie a ja przeniosłam wzrok na horyzont. Ten człowiek jest nieprzewidywalny. Szantażem  próbował dopiąć swego, wyobrażasz to sobie?! Zaraz, jesteś tylko dziennikiem, nie możesz tego zrobić.

Mogłam to zignorować, nie miał takiego prawa, by to uczynić ale to jest Danzo. Nie wiadomo czy nie ma jakiegoś asa w rekawie. Po krótkiej chwili rozmyślań zdecydowałam uciec z wioski dzięki czemu zajmą się mną a moją rodzine zostawia w spokoju... Przynajmniej taką mam nadzieję.

Jak postanowiłam tak uczyniłam i przed powrotem młodego do domu wybyłam pakując kilka rzeczy. Stary cztery plecak z kilkoma rzeczami skryłam na drzewie by móc po niego wrócić, jak zgubię pościg. Wyczuwałam idealnie ich czakry, nie musiałam nawet używać smoczych oczu. Zgubiłam ich dość szybko więc mogłam spokojnie wziąć swój dobytek i zacząć pisać ci o moim dniu. Jednak, coś dziwnie łatwo ich zgubiłam... Czyżby coś plano

Nie dokończyła, czyli coś musiało się stać. Ale, z tego co widzę przeżyła ponieważ dalsze kartki są również popisane przez nią. Zaciekawiło mnie to, ale to nie czas na rozmyślanie. Trzeba wyjść na uliczki i kupić coś do jedzenia. Zamknęłam dziennik i schowałam go do leżącej na szafce torby. Udałam się przebrać, założyłam płaszcz i wyszłam z domu uprzednio ją zabierając.

Kierowałam się szybkim krokiem w stronę sklepów. Lekko zwolniłam gdy byłam już na miejscu, jakby z obawy przed ponownym wciągnięciem w zaułek. Szybko  kupiłam to, co jest mi do szczęścia potrzebne by następnie zacząć biec do straganu z owocami morza. Z tego co pamietam dziś powinna być dostawa, więc mam szansę na coś świeżego.

Gdy dobiegałam na miejsce stragan dopiero co się otwierał więc mogłam szybko zakupić to, na co miałam ochotę. Wracałam tą samą drogą jednak tym razem zatrzymałam się by spojrzeć, jak idą prace nad odbudową Dzielnicy Klanu Uchiha. Podeszłam bliżej, byli jeszcze w lesie. Dzielnica była całkowicie zniszczona a na chodnikach były jeszcze ślady krwi. Wzięłam głęboki oddech. Dzielnica mojego klanu była bliżej centrum i była podobna w stylu do tej... Muszę jak najszybciej porozmawiać z Naruto.

Biegiem kierowałam się w stronę Siedziby Hokage. Klan Uchiha powinien wrócić na swoje miejsce, a przynajmniej być bliżej centrum. Dodatkowo, tamto miejsce nadal wszystkim kojarzy się tylko z krwią i zdradą. Może dzięki temu jakoś odkupie swe "grzechy". Mam nadzieję, że jeśli się zgodzi... To Sasuke się ucieszy...

Ostatnia AkaikeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz