Rozdział 21

8.7K 244 803
                                    

Ostateczna bitwa. Dwóch największych wrogów staje na przeciw siebie, rozpoczynając walkę, której celem miało być zakończenie tego wszystkiego. Wszyscy myślą, że już znają finał...

Tyle, że wszyscy są w błędzie...
Bitwa zakończy się śmiercią jednego z nich... Nie ma co do tego wątpliwości...

Ale nie tego, którego powinna...
Wyciągasz przed siebie różdżkę, nie zważając na to, jakie mogą być konsekwencje tego czynu.

***Kilka godzin wcześniej.***

- Zapewne się dziwicie dlaczego was tu zebrałem o tej porze. - zaczął swoją przemowę Snape. - Podobno dzisiejszego wieczora Harry Potter pojawił się w Hogsmeade. -  uczniowie zaczęli szeptać. - Jeśli ktokolwiek tutaj wesprze Harry'ego Potter'a zostanie za to ukarany z największą surowością. Jeśli ktoś z tutaj obecnych wie coś o miejscu aktualnego pobytu pana Potter'a niech wystąpi z szeregu. - Snape zaczął poruszać się między rzędami stojących uczniów. Ty wciąż stałaś w tym samym miejscu, nie wiedząc co robić. - Teraz.

Zapanowała cisza. Nikt nie ważył się odezwać. Wszyscy spuścili głowy na dół, dając tym do zrozumienia, że nie mają pojęcia na temat miejsca pobytu Harry'ego. Albo nie chcą nic powiedzieć...

Nie tylko ciebie, ale chyba większość zebranych zaskoczyło to, gdy nikt inny, jak Harry Potter, wyszedł z szeregu. Jednak na tym się nie skończyło. Nie minęła długa chwila, a drzwi Wielkiej Sali otworzyły się i wszedł przez nie Zakon Feniksa.
A więc wciąż jest nadzieja - pomyślałaś i na twoich ustach pojawił się delikatny, ledwo zauważalny uśmiech.

Potter zaczął wypominać Snape'owi śmierć Dumbledore'a, na co ten wycelował w niego różdżką. Wszyscy zebrani przeżyli kolejne zaskoczenie, kiedy w obronie gryffona stanęła profesor McGonagall. Uczniowie się odsunęli, a między tymi dwoma nauczycielami rozpoczęła się walka. Nie chcąc stać tak w środku tego wszystkiego odsunęłaś się na bok. Nie żeby w tym momencie ktoś zwracał na ciebie jakąkolwiek uwagę... Nie trzeba było długo czekać, gdy pojedynek się zakończył, a Snape zrobił coś, czego na pewno byś się po nim nie spodziewała.

Uciekł. Wyskoczył przez okno i po prostu uciekł, zostawiając cię tam całkiem samą! No może nie do końca... Byli jeszcze Carrow'owie. Ale nie minęła długa chwila, gdy zostali oni powaleni na ziemię. Wszyscy zaczęli wiwatować.

Dopiero po chwili przypomnieli sobie, że w pomieszczeniu znajduje się jeszcze jedna osoba, na którą powinni uważać.

Kochana córeczka Czarnego Pana.
W Wielkiej Sali ponownie zrobiło się cicho, a McGonagall wycelowała w ciebie różdżką. Podniosłaś ręce do góry, chcąc w ten sposób pokazać, że nie jesteś zagrożeniem. Wzrok wszystkich uczniów, jak i nauczycieli skupił się wyłącznie na tobie. A ty? Ty nie potrafiłaś się odezwać.

- Profesor McGonagall. - odezwał się cicho Harry, ale i tak go wszyscy słyszeli. - Niech pani opuści różdżkę. - powiedział, nie odwracając od ciebie wzroku.

Ale kobieta go zignorowała.

- Czas zdecydować po której stronie stoisz, Riddle. - przemówiła.
Obadałaś wzrokiem całą Wielką Salę. Widziałaś swoich przyjaciół wpatrzonych wprost w ciebie. Wszyscy wiedzieli kim jesteś i czekali na odpowiedź. Nikt nawet nie śmiał się odezwać.

- Czy to nie oczywiste? - spytałaś, przyjmując na twarz uśmiech, ten bardzo dobrze znany wszystkim osobom, które miały chociaż najmniejszą styczność z tobą. - Gwardia Dumbledore'a! Zawsze! - na te słowa Harry natychmiast podbiegł do ciebie i mocno cię przytulił. Oplotłaś ramiona wokół jego szyi, a on podniósł cię i okręcił wokół. Tłum ponownie zaczął wiwatować.
Nie minęła długa chwila, gdy podbiegło do ciebie jeszcze kilku twoich przyjaciół i także mocno cię przytulili. McGonagall nie celowała dłużej w ciebie różdżką, a nawet delikatnie się uśmiechała. Odwzajemniłaś ten gest.

Twoja Przygoda z Draco Malfoy'em ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz