Rozdział XVIII

364 31 3
                                    

Jak zawsze niewyspana i zmęczona musiałam wrócić do pracy. Każdego ranka zastanawiałam się czy to ma jakiś sens? Przecież mogłabym całe życie spędzić w łóżku, nigdzie nie wychodzić, tylko spać... Oczywiście po chwili ogarniam dupe i wstaje, żeby przypadkiem nie zacząć całkowicie żyć marzeniami.

~*~

Jakież życie byłoby piękne, gdybym się nie spóspóźniała do pracy i nie musiała biec. Niby mam dużo czasu jak sie ogarne, ale i tak potrafie sie spóźnić.

- Czemu się spóźniłaś? - zapytał zdziwiony szef.

- Bo wyszłam za późno z domu... - powiedziałam patrząc na swoje buty.

- Więc czemu nie wyszłaś wcześniej?

- Bo było za późno żeby wyjść wcześniej... *- powiedziałam z lekkim uśmieszkiem, gdyż zawsze chciałam powiedzieć to swojemu szefowi, nawet jak jeszcze nie miałam pracy.

- Ehh...Tym razem ci daruje...- powiedział cichym głosem- ALE! Jeśli następnym razem się spóźnisz tooo...- będziesz musiała cały dzień nosić wszystkim kawę! - a jako że tej groźby się nie wystraszyła, postanowił dorzucić jeszcze - jako darmowe praktyki! - i zaśmiał się diabelsko.

Nosić cały dzień kawę ludziom za darmo, no bez jaj. Na pewno się już nie spóźnię...

-Tak jest, szefie - powiedziałam z udawanym entuzjamem.

- No, a teraz pędź do 74 malować Jongina, już, już... - powiedział grzebiąc w jakiś papierach -...No chyba że chcesz zrobić mi kawę...

- Idę robić mejkap szefie! -powiedziałam po czym szybko uciekłam z gabinetu.

Pomimo, że malowanie Jongina jest gorsze niż noszenie kawy, bo kawa nie jest aż tak denerwujaca, to wolałam nie widzieć się za bardzo z szefem.

Gdy weszłam do sali Jongin był już 'na swoim miejscu' i wyglądał jakby czekał na mnie.

- Madam Lee, spóźniłaś się już 10 minut! - aktorsko wyrzucił ręce do góry -Jak tak można?! No no...Kara na pewno cię spotka - powiedział robiąc pedo-minę.

Szczerze, to w tym momencie poczułam zażenowanie.

- Ty? I karanie? Mnie? - w tym właśnie momencie wybuchłam głębokim śmiechem.

- A co? Nie wierzysz? - założył rękę za rękę - Chcesz się założyć? - podniósł jeden kącik swoich ust.

Popatrzyłam na niego z jednoczesnym zażenowaniem jak i zdezorientowaniem. Przez chwile tak się na niego patrzyłam, po czym się ogarnęłam i udałam jakby tego nie było. Wzięłam się za prace i cały czas widziałam jak chłopak ma lekko uniesiony kacik ust w dziwny uśmiech. Trochę mnie to przerażało, ale postanowiłam to olać, bo przynajmniej mnie nie denerowował.

- Hejka HyoSang, co tam? - zagadał tak zwany Chen, podjeżdżając krzesłem i opierając głowę na rękach, na stoliku obok mnie - Kai cię denerwuje? - zapytał robiąc dosyć śmieszny uśmiech.

Uśmiechnęłam się w jego stronę lekko kiwając głową na tak, bo akurat Jongin był tyłem do mnie.

- Niee, no coś ty - powiedziałam, jakby to była prawda.

- Ej! Widziałem jak kiwasz głową w lustrze! - krzyknął oburzony Kai.

Przewróciłam aktorsko oczami, na co Chen sie zaśmiał.

- To też widziałem! - udał obrażone dziecko.

Uśmiechnęłam się pod nosem, dalej wykonując swoją pracę.

- Masz piękny uśmiech Hyosang, wiesz? - powiedział robiąc słodki uśmieszek.

Już widziałam wzrok typu "wykastruje cię" w oczach Jongiego, ale wolałam to pogłębić, niech się trochę powkurza, pinda mała.

- Ty też Chen - powiedziałam puszczając mu oczko.

- Hej hej hej, ale przecież jesteś ode mnie młodsza...- powiedział zastanawiając się nad czymś - Powinnaś mówić do mnie Oppa - powiedział jakby normalnie

- Okej...Oppa - powiedziałam robiąc słodką minke.

Te słowa były na pewno warte zobaczenia miny Jongiego. Teraz wyglądał już na baaardzo wkurzonego w środku.

- W takim razie do mnie też powinnaś tak mówić - powiedział z triumfalnym uśmieszkiem, zakładając znowu rękę za rękę.

- Wiesz, Oppą nazywam tylko fajnych Oppów - powiedziałam lekko się uśmiechając.

Zauważyłam kątem oka uśmiech Chana i naburmuszona twarz Jongina. Miałam ochotę w tym momencie się zaśmiać, ale trzeba było zachować w końcu jako taką powagę.

- I już...Skooończyłam! - powiedziałam odsuwajac się od Jongiego.

- No, chodź już Kai, bo mamy sesje. - szturchnął go w ramie Chen, po czym oboje odeszli.

Odetchnęłam z ulgą, gdy przełożona powiedziała, że mam chwilę przerwy. Usiadłam na kanapie która znajdowała się na sali i się trochę rozciągnęłam.

Oczywiście gdy ma się chwilę spokoju, do głowy muszą przyjść myśli, których nie chcemy. A więc, gdzie będę mieszkać, gdy mama się wyprowadzi? Nie sprawdziłam jeszcze żadnych kawalerek, ani niczego. Aish, co ja zrobię...

^^^

Hejka hejka, witam po dłuższej przerwie ^^ Przepraszam, że musieliście tyle czekać z rozdziałem (o ile w ogóle ktoś czekał...), ale nie miałam siły na to, ani nic...
Pozdrawiam mojego kochanego korektora (xD) FuFuyuko

* - coś takiego usłyszałam rano w busie, nie wiem czy to nie był jakiś felieton czy coś XD

Ręcznik II KaiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz