Weekend się skończył, a wraz z nim wolne.
- Bo sama pójdziesz do tej szkoły. - poganiała matka.
W sumie wolę iść chyba sama na nogach niż jechać z nią autem.
Była na mnie wkurzona za to, że w sobotę wróciłam po północy do domu.
Ale młodość jest jedna. Powinna o tym wiedzieć.
Szybko rozczesałam długie włosy i zarzuciłam torbę na ramię.
Spojrzałam jeszcze szybko na siebie w lustrze i się uśmiechnęłam.
Miałam na sobie krótką, białą koszulkę do pępka na ramiączkach i jeansy z wysokim stanem.
- Już idę. - rzuciłam.
Wsiadłam do auta, a matka zamknęła drzwi na klucz.
- Pytam po raz ostatni. - wsiadła do auta i włożyła kluczyki do stacyjki.- Jak ma na imię ten chłopak?
Prychnęłam pod nosem.
- Sofokles. - zbyłam matkę . - Tak na prawdę cię to nie obchodzi. Tylko chcesz zacząć temat. Mamo, nie zamarzesz tych osiemnastu lat.
Matka spochmurniała i już nie odezwała się do mnie do końca drogi.
Wyjrzałam przez okno. Zauważyłam, że do naszego auta zbliżają się trzy motocykle, a wśród nich Zack.
Oparłam się wygodnie i zamknęłam oczy. W głębi duszy prosiłam, aby matka ich nie zauważyła.
Odgłosy silnika zbliżały się do nas i na czerwonym świetle wyprzedzili.
- Co za debile! - matka uderzyła rękoma o kierownicę. - Możesz zginąć, jeśli będziesz dalej się z takimi umawiać! Dlatego nie chce, żebyś dalej pakowała sie w to gówno.
Pokręciłam tylko głową nie słuchając jej. Miałam jej dość. Chciałam szybko wysiąść już koło szkoły.
- Spóźnię się. Jedź szybciej. - poganiałam ją.
Gdy już dojechałyśmy, wysiadłam z auta nawet się z nią nie żegnając.
Szukałam wzrokiem jego, ale bałam się, że znów widok, jak zabawia się z innymi dziewczynami mnie zaboli.
Tym razem stał sam, podczas gdy jego przyjaciele rozmawiali z pustymi laskami.
Miał na sobie okulary i swoją ulubioną kurtkę. Jeszcze mnie nie zauważył. I pewnie nie zauważy.
Przyspieszyłam, gdy zauważyłam Dianę.
- Cześć, dziewczyno Willa. - przytuliłam ją na powitanie. - O matko, dla kogo tak się wystroiłaś?
Zmierzyłam ją od góry do dołu. Znałam moją przyjaciółkę bardzo dobrze i jeśli chłopak tak bardzo wpłynął na jej styl ubioru, to musi być dla niej ważny.
Zawsze hejtowała dziewczyny skąpo ubrane, a teraz to ona niczym nie wyróżniała się spośród nich.
Miała krótką spódniczkę, ledwo zakrywającą tyłek i top, który mógłby funkcjonować jako biustonosz.
- Dzisiaj tak gorąco. - uśmiechnęła się i oparła o swojego chłopaka. - Nie zauważyłaś chyba kogoś. - wskazała oczami na niego, a ja momentalnie złapałam się za głowę.
- cześć, Will. Nie zauważyłam cię.
Chłopak dumnie obejmował swoją zdobycz. Nie powiem, też był przystojny.
- Jak po sobocie? - spytał. - Nieźle się bawiłaś.
Uśmiechnęłam się szeroko na wspomnienie tego dnia.
CZYTASZ
Przekorny los (1,2)
Подростковая литератураPrzecisnął się przez ludzi i dotarł do mnie. Bez słowa wtulił się, a ja go odepchnęłam. Chciał mnie pocałować, ale obróciłam głowę w inną stronę i zła wykrzyczałam. - Tu! - wskazałam palcem czoło. - Tu się jebnij, chuju! Nie chciałam, żeby mnie ca...