Śpij słodko, księżniczko. Do zobaczenia jutro w szkole, wyśpij się.
Od: Zack AdamsPrzycisnęłam telefon do piersi i wykończona, ale też szczęśliwa, zasnęłam.
~~
Obeszło się bez kaca, na szczęście, ale bardzo byłam nie wyspana. Wczoraj byłam tak w 75- ciu procentach świadoma tego, co się stało. Otworzyłam się przed nim, a on przede mną. Jednak bałam się tego, że znów poczuję się zraniona w szkole. Zczołagałam się z łóżka i skierowałam w stronę toalety. W głębi duszy cieszyłam się, że matka miała na drugą zmianę i dzisiaj odsypiała. Narzuciłam na siebie wcześniej przygotowane ciuchy, czyli ciepłą miętową bluzę i czarne legginsy. Włosy spięłam w koka. Torbę przewlekłam przez ramię i po cichu wymknęłam się z domu. Spojrzałam na zegarek na nadgarstku i musiałam przyspieszyć, bo autobus by na mnie nie poczekał. Usłyszałam za mną odgłos silnika, który wydaje tylko jego honda.
Odwróciłam się i momentalnie moja twarz rozpromieniła się na ten widok. Zack zatrzymał swój motocykl i uśmiechnął się, a w jego policzku ukazał się malutki dołeczek. Zmierzył mnie i wzrok zawiesił na moich oczach. Ręką przeczesał krótko obcięte włosy.
Jego jedno spojrzenie z rana wystarczy, aby czuć się o niebo lepiej.
- Wskakuj. - zrobił zachęcający gest ręką. - Dzisiaj ja jestem twoim autobusem.
Zaśmiałam się pod nosem i chętnie wskoczyłam na motocykl. Objęłam go, a on w tym czasie zrobił szybki ruch i pocałował mnie, na co się zaczerwieniłam.
- Dziękuję. - powiedziałam nagle.
- Za co? - zdziwił się.
- Za wczoraj. Za poczucie bezpieczeństwa. I... Przepraszam jeszcze raz. - spuściłam głowę.
Nie odezwał się, a dodał gazu i ruszyliśmy z miejsca. Wiatr delikatnie muskał moją twarz i kosmyki włosów opadały mi na czoło, co łaskotało.
Kurtka Zack'a falowała w powietrzu. Adams pewnie wyprzedzał auta jadące wolniej od nas, a ja spostrzegłam się, że nie jedzie w stronę szkoły.- Zack...- zaczęłam, ale on dodał więcej gazu i mnie zagłuszył.
Pędziliśmy przez miasto jak tornado. A ja czułam tylko wolność. Nagle wszystkie zmartwienia uciekły z wiatrem, a pozostała tylko wolność. I to taka, że miałam ochotę puścić Zack'a. Stopniowo zluzowywałam uścisk, a gdy poczułam się zbyt pewna siebie zupełnie go puściłam i uniosłam ręce i krzyknęłam z radości.
Właśnie, radość. Byłam radosna szczęśliwa przy nim, bo to właśnie w nim się "nieszczęśliwe zauroczyłam". Jeszcze wczoraj tak myślałam, ale po jego słowach w stu procentach wiem, że to początkowe uczucie jest odwzajemnione.- Uważaj! - rzucił przez ramię i zwolnił na tyle, bym mogła mu coś powiedzieć.
- Gdzie my w końcu jedziemy? - krzyczałam i opuściłam ręce.
- Zobaczysz. - uśmiechnął się cwaniacko i znów dodał gazu.
Zatrzymał się koło ruin zamku, gdzie zeskoczyłam z motocyklu i rozejrzałam się wokoło. Niegdyś zamek, a dziś ruiny mieściły się na drugim końcu miasta. Otoczony drzewami i nie strzeżony przyciągał wielu uczniów i studentów na wagary, więc nie byliśmy sami. Zack zdjął kask i przeczesał ręką włosy, co mu chyba weszło w nawyk.
- I jak ci się tu podoba? - spytał zadowolony.
- Mieszkam tu od dzieciństwa, ale jestem tu pierwszy raz. Dziwne, co?
CZYTASZ
Przekorny los (1,2)
Teen FictionPrzecisnął się przez ludzi i dotarł do mnie. Bez słowa wtulił się, a ja go odepchnęłam. Chciał mnie pocałować, ale obróciłam głowę w inną stronę i zła wykrzyczałam. - Tu! - wskazałam palcem czoło. - Tu się jebnij, chuju! Nie chciałam, żeby mnie ca...