LII

3.2K 202 21
                                    

Wyszłam na korytarz rozmawiając z Natalie, a tak naprawdę udawałam, że byłam włączona w rozmowę, bo cały czas myślałam nad jego zachowaniem. Okazało się, że dziewczyna miała styczność z Aaronem, bo chłopak proponował jej seks bez zobowiązań. Była przez krótki czas jego zabawką, dopóki z ciężkim sercem nie zrozumiała, że ona przez to cierpi. Przechodząc koło wejścia do sali zauważyłam siedzącego samotnie Zack'a, a Natalie skinęła głową, że powinnam z nim pogadać. Wzięłam głęboki oddech i powoli zbliżając się do celu, Zack pochmurniał, a ja straciłam nadzieję na to, że będzie dobrze. 

-Możemy pogadać? - usiadłam koło niego, a on niechętnie spojrzał na mnie. Zacisnął mocno szczękę i głośno wypuścił powietrze.

- Nie teraz. - wstał, rozglądając się po korytarzu, a gdy ujrzał na horyzoncie tego łysego, ze strachem do niego podszedł, witając się. 

Ja siedziałam z rozdziawioną buzią i wpatrywałam się w niego, nie dowierzając. Dlaczego tak późno zwleka zwykłą rozmowę? Czy dowiedział się o tym, co powiedział mi Jack i trzyma dystans? Dlaczego on musi być taki skomplikowany? Poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Przełykając wielką gulę w gardle zamknęłam oczy, dając upust swoim emocjom.

- Jakim chujem trzeba być, żeby tak traktować swoją dziewczynę? A poza tym ty mu nic nie zrobiłaś... - zaczęła szatynka. - Veronica, weź załatw to po damsku, po prostu z nim zerwij, zanim on wyssie z ciebie resztki energii.

- To nie takie proste...

- Och, kochanie. Musisz dać radę, bo inaczej on cię zniszczy. - poklepała mnie po plecach, a ja starłam łzę. 

Zadzwonił dzwonek na lekcję, więc chcąc nie chcąc musiałam wstać i skierować się do klasy, gdzie nie przyszedł Zack po raz kolejny. Naprawdę nie chciałam się przejmować nim, ale już dawno owładnął moim umysłem, uzależniając mnie od siebie. Na wykładach przez resztę dnia byłam nieobecna, a Natalie poradziła mi, żebym grała niczym niewzruszoną dziewczynę przy Zack'u, więc często rozśmieszała mnie. Okazała się super koleżanką i od razu wymieniłyśmy się numerem telefonu i awansowałam do grupy jej znajomych na Facebook'u. Poprawiając torbę na ramieniu przekręciłam kluczyk w drzwiach, a głośne rozmowy dochodzące ze środka nagle ucichły.

- Hej. - przywitałam Maię nawet na nią nie patrząc, chcąc szybko pozbyć się tej ciężkiej torby. Ze wzrokiem utkwionym w podłogę skierowałam się w stronę ogromnej szafy, rzucając torbę. Dopiero potem stanęłam jak wryta. Na moim łóżku siedział ze spuszczoną głową Zack, a sądząc po wyrazie jego twarzy był załamany. Taki widok ujął moje serce.

Veronica, nie dawaj się na jego skruchę!

Przełknęłam głośno ślinę i niepewnie małymi kroczkami po prostu uciekłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi, bo kompletnie nie wiedziałam, co miałam zrobić. Wyciągnęłam telefon i szybko napisałam do Natalie.

Do: Natalie Sheydon
Nata, on siedzi na moim łóżku. Co mam zrobić? 

Od: Natalie Sheydon
Ver, idź. Ja bym na twoim miejscu posłuchała jego wytłumaczeń, a potem najwyżej wyjebała go przez okno na beton ;)

Po przeczytaniu ostatniego zdania zaśmiałam się, blokując telefon. Chyba zrobię tak, jak mi Natalie doradziła. Najwyżej on pozna gorzki smak przegranej. Poprawiłam swój strój i zacisnęłam ręce w piąski. Ten nawyk zupełnie przejęłam od niego, co już nie uda mi się tego oduczyć. Otworzyłam drzwi i ze sztucznym uśmiechem pojawiłam się przed nim. Maia miała słuchawki na uszach i z pewnością oglądała jaki film, więc chyba nie przeszkadzała nam...

- Hej, Ver. - podniósł głowę, a ja dopiero teraz zauważyłam jego czerwone oczy. Zacisnęłam usta, aby nie wypowiedzieć ani jednego słowa. - Chciałbym powiedzieć ci wszystko, ale nie mogę. - zaczął, a ja usiadłam na krześle naprzeciwko niego. Próbowałam patrzeć mu w oczy. - To jest ta rozmowa, którą tak długo odwlekałem. Po prostu nie możemy być dłużej razem. - powiedział, a ja po tych słowach poczułam, że brakuje mi powietrza, a cały obraz się zamazuje. W gardle urosła mi ogromna gula, która utrudniała przełykanie śliny. Zack złapał się za głowę, ale w porę się ogarnął i odchrząknął.  W mojej głowie roiło się tysiące pytań. - Wpadłem w straszne terapaty przez własną głupotę i po prostu jesteś niebezpieczna, będąc przy mnie. Zrozum, kochanie, że robię to z miłości dla ciebie, ale mam już wielki problem na sumieniu. - powiedział, spuszczając głowę.

Przekorny los (1,2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz