XXVI

5.6K 283 30
                                    

~włącz piosenkę ♡~

Veronica's POV:

Tego dnia czułam się tak, jakbym w ogóle nie istniała. On mnie cały czas okłamywał, a ja, głupio wpatrzona w niego, wierzyłam. Dawałam się manipulować. Kto wie,  nawet mógłby się z nią cicho umawiać. Gdy zobaczyłam to zdjęcie, które pokazał mi Jack,  poczułam zimno, które rozlewało się w moim sercu i wielką gulę w gardle, jakiej nie czułam nigdy.  Gdy wróciłam do domu, rzuciłam się na łóżko i cały czas płakałam, nawet oka nie zmrużyłam. Najgorsze było, gdy przypomniałam sobie o tatuażu, chciałam go jakoś zakryć; przykleiłam dużego plastra na niego, aby nie przypominał mi na jakiś czas, ale nie pomogło. Wiedziałam, że już na zawsze jakąś cząstkę jego na sobie będę mieć. Przemyślałam całą sprawę i chyba nie potrafiłabym ot tak z nim zerwać. Źle powiedziałam Jack'owi. Kocham go, napewno go kocham. Weszłam pod prysznic koło trzeciej, aby zmyć z siebie brud wczorajszego dnia, a moje łzy mieszkały się z zimną wodą, która ociekała po całym moim ciele.

~~

Przekroczyłam progi szkoły i już miałam przytulić na powitanie Dianę, ale w ostatniej chwili przypomniałam sobie, że przecież jesteśmy bardzo skłócone, a ja wczoraj przesadziłam. Spuściłam głowę w dół i bez słowa ją ominęłam, kierując się pod klasę. Usiadłam pod drzwiami i patrząc w jeden punkt, myślami odpłynęłam. Byłabym w stanie mu to wybaczyć, ale skąd mam pewność, że drugi raz tego nie zrobi? Może tylko przytulał Emmę tak jak ja przytulałam Jack'a. Po przyjacielsku. Ale przecież oni nie są przyjaciółmi. Mimo tego musi mi udowodnić, że zasługuję na niego.

- Panno Larsson. - poczułam szturchnięcie w ramię przez profesora i od razu poderwałam się do góry, paląc się ze wstydu. Musiałam wyglądać, jakbym medytowała.

Spuściłam głowę i zajęłam swoje miejsce. Za mną siedział Alex, który w jakiś sposób mnie zagadał.

- Przykro mi z powodu wypadku. - poklepał mnie po ramieniu. Uśmiechnęłam się tylko i przymknęłam oczy. Bałam się, że gdybym się odezwała, nic bym nie powiedziała. To wszystko nadal we mnie było i nie chciało wyjść, a jeszcze bardziej się nasilało.

- Możesz na mnie liczyć. - usiadł na swoim miejscu, a ja z trudem powstrzymywałam łzy.

Przeżyłam z nim wiele cudownych chwil, poprzez uczucie zazdrości, gdy jeszcze z nim nie byłam, po motylki w brzuchu, gdy mnie dotykał. Przypomniałam sobie, jak się starał, aby być ze mną, a ja się zgodziłam, chociaż wiedziałam, jakie mogłyby być tego konsekwencje. Właśnie cierpiałam po raz kolejny przez niego, choć czułam się przy nim tak, że warto było. Po co kochać i cierpieć?  Pragnąć i tracić?  Te uczucia przecież i tak nie są stałe, a my mimo wszystkiego w nie brniemy.

- Veronica Larsson do odpowiedzi!  - wywołał mnie nauczyciel, a ja, trzęsąc się, wyszłam z ławki.

Miałam uczucie, że wszyscy się ze mnie śmieją, ale to tylko uczucie. Podałam nauczycielowi zeszyt, uświadamiając sobie,  że przed chwilą właśnie porysowałam kilka kartek. Profesor przeglądał zeszyt i czerwonym długopisem zaznaczył w kółko złamane serce. Posłałam mu blady uśmiech i odpuścił sobie pouczanie o tym,  że zeszyt świadczy o uczniu.

- Napisz na tablicy równanie, w którym cosinus jest równy wyrażeniu algebraicznym x równa się minus jedna piąta.

Westchnęłam głośno i wzięłam kredę do ręki. Przytknęłam do tablicy i zaczęłam coś bazgrać, bo nie miałam pojęcia, co miałam napisać. Popatrzyłam się na Maię, która podpowiadała mi na tyle, że mogłabym dzięki niej dostać dobrą ocenę, ale tego dnia na niczym nie umiałam się skupić. Odłożyłam kredę na miejsce i spuściłam głowę w dół, gotowa na naganę.

Przekorny los (1,2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz