LI

3.6K 169 12
                                    

Na drugi dzień obudziłam się z okropnym bólem głowy, a pod sobą poczułam twardą ziemię. Czy to było możliwe, żebym aż tak się upiła, że nie pamiętam, kiedy i jak zasnęłam?  Jednak wczorajszą rozmowę z Jack'iem pamiętałam bardzo dobrze i wiadomość, że Diana mnie znienawidziła pobudziła do działania. Ziewnęłam i ospale się przeciągnęłam, rozglądając wkoło. Wszyscy spali i chrapali równo, bez wyjątku. Zack trzymał w dłoni telefon, a Jack miał przy swojej buzi puszkę piwa, jakby pił przez sen. Alex i Michelle leżeli razem wtuleni. Chwyciłam się za głowę, bo tępy ból w ogóle nie ustawał, a w dodatku zbierało mi się na wymioty. Dziś kończył się nasz pobyt w Phoenix'ie, więc chciałabym załatwić dziwną sprawę z Dianą. Skierowałam się w stronę jeziora, aby trochę obmyć twarz, bo czułam się źle i nieświeżo. Mając nadzieję, że nikogo nie zbudzę, chwiejnym krokiem okrążyłam przyjaciół i w duchu modliłam się, żeby wszystko było dobrze. 

- E, ty! - usłyszałam głośny pomruk Alexa. - Kurwa, nie chodzi się po czyimś łóżku!

- Alex obudź się. - podbiegłam do niego, żeby zyskał orientację. - Jesteś na kacu prawdopodobnie, a musimy się stąd pomału zmywać, bo zaraz wracamy razem z Zack'iem do New Jersey i...

- Chuj mnie to. - wykrzywił mi się i obrócił na drugą stronę, machając ręką przed twarzą. 

No cóż, z takimi jak on się nie dyskutuje. Westchnęłam i zaczęłam budzić Adamsa, gdy uświadomiłam sobie, która jest godzina. Lekko szturchnęłam go, a gdy on znowu coś pomamrał, w końcu otworzył oczy i z wielkim trudem uniósł się do pozycji siedzącej. 

- Muszę jechać jak najszybciej do Diany. - powiadomiłam go, gdy ten przetarł oczy. - Ty jedź do mojego domu, później spakujesz nas i przyjedziesz po mnie, potem znowu do mojego domu i na lotnisko nas mama odwiezie. 

- Okej. - zgodził się prawie nieprzytomny, ale zebrał w sobie na tyle sił, żeby wstać. - Wiesz, ja jeszcze muszę pogadać z Alexem. 

- Spróbuj go obudzić. - uniosłam brew w górę i zaśmiałam się.

Uniósł kciuka w górę i podjął się próby obudzenia przyjaciela. Rzuciłam spojrzenie na biednego Jack'a, któremu ciekła ślina. Najwidoczniej smacznie sobie spał. Wiedziałam, że tylko ja mogłabym mu pomóc, ale co, jeśli znów nabierze nadziei? Wtedy bardziej go zniszczę. 

~~

Uśmiechem podziękowałam Zack'owi za to, że podrzucił mnie pod same drzwi Diany, mimo swoich ogromnych worów pod oczami i troszkę czerwonymi białkami. Ten, gdy chciałam otworzyć drzwi, zablokował je, rozluźniając chwyt na kierownicy. Wywróciłam oczami, bo dość mi się spieszyło, ale wiedziałam, że przecież ja, ludzka istota, z zablokowanymi mechanicznie drzwiami nie dam sobie rady. Z bezsilności wgniotłam się w siedzenie i głośno westchnęłam.  

- Mógłbyś mnie najzwyczajniej w świecie wypuścić, a nie więzić w aucie mojej matki? - spytałam ze spokojem, a ten się roześmiał.

- Coś za coś. - nastawił policzka i wskazał go palcem, mając nadzieję, że pocałuję go właśnie tam. 

- Okej. - poddałam się i nachyliłam się, aby sięgnąć celu. Złączyłam usta i już miałam muskać delikatnie policzka, gdy ten odwrócił się i pierwszy musnął moje usta, delikatnie ciągnąc za dolną wargę. - Muszę iść, dziękuję. Będę dzwonić. - wyciągnęłam telefon i uśmiechnęłam się, czując na sobie jego wzrok. 

Stanęłam przed rodzinnym domkiem państwa Birdy i zastanowiłam się, czy aby się nie zbłaźnię, gdy zacznę temat Jack'a. Może on to zmyślił? Ale z drugiej strony nie okłamałby mnie przecież, bo po co miałby to robić? Wdech i wydech, Ver. Spokojnie. Pogadasz z nią na spokojnie, razem jakoś zaradzicie tej sytuacji. Obróciłam się jeszcze, aby porozumieć się wzrokiem z Zack'iem, który ciągle siedział w aucie na posadzie. Uniósł kciuka w górę i zapalił silnik. Okej. Uniosłam dłoń na wysokość dzwonka i nacisnęłam na niego, czekając na jakikolwiek ruch z ich strony. Od razu usłyszałam kroki zmierzające w moją stronę i poprawiłam swoją bordową koszulkę, która się lekko podwinęła. Przybrałam wesoły wyraz twarzy, po czym otworzyła sama Diana. Blondynka wytrzeszczała na mnie swoje wielkie oczy i nie zamierzała wpuścić mnie do środka.

Przekorny los (1,2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz