XIV

7.3K 384 108
                                    

Zachowanie Jack'a wzbudziło we mnie niepokój. Przecież był moim przyjacielem, a teraz zachowywał się, jakbym była jego zwykłą znajomą. Na zajęciach siedział sam,  oddalony od swoich przyjaciół. Zack usiadł z Alexem, ale nie odzywali się do siebie. Co się im wszystkim podziało? Nie chciałam dłużej patrzeć, jak cierpią. Czas ich pogodzić. W trakcie lekcji geografii obmyślałam świetny plan. Podejdę do każdego z nich z osobna i każę im przyjść nad jezioro od razu po szkole. No i chciałabym porozmawiać z Jack'iem o jego konflikcie z Zack'iem. Gdy zadzwonił dzwonek, szybko się spakowałam i nie czekając na Adamsa ruszyłam szukać Jack'a. Zwolniłam, gdy zauważyłam go całującego się z jakąś laską, ale gdy mnie zobaczył, przerwał całowanie i kazał tej dziewczynie spadać. Odprowadziłam ją wzrokiem.

- Możemy pogadać?  - spytałam.

- Jasne. - podsunął się na parapecie, abym mogła usiąść. - Siadaj. - poklepał zwolnione miejsce i przejechał ręką po czuprynie.

- Bo...chodzi o waszą przyjaźń z Alexem i Zack'iem. - zaczęłam. - Smutno mi,  gdy na was patrzę. Udajecie, jakbyście się nie znali, a przecież najwięcej o sobie wiecie. Przyjaźń nie jest na chwilę. Zack cię potrzebuje tak samo jak pies potrzebuje opiekuna. Zakończcie to coś, bo to nie ma sensu.

- Mam pierwszy wystawić rękę do Zack'a?  Nie ma mowy. Nie popierdoliło mnie. - przysunął się bliżej mnie i objął mnie w talii. - To jemu coś odwaliło,  a nie mnie. To on zachowuje się jak chuj, a nie ja.

- Ale on cierpi przez to i często to odbija się na mnie. - delikatnie strąciłam jego rękę.

- Bo to Zack. Już cię ostrzegałem przed nim. - burknął pod nosem. - Bywa niebezpieczny i nie patrzy na to, czy bije przyjaciela czy nawet dziewczynę. - wzruszył ramionami.

- Porozmawiamy później. Przyjdź dziś po szkole od razu nad jezioro. - wstałam i oddalałam się, a Jack wydał z siebie ciche "okej".

Poczułam czyjś wzrok na sobie, więc chciałam poszukać tego kogoś, żeby wiedzieć, kto mnie obserwuje. Mój wzrok spotkał się z Emmą, na którą miałam już dość patrzenia. Spiorunowałam ją wzrokiem i odbiłam się od męskiej klaty. Czyjeś ręce oplotły mnie wokół, a ja je doskonale znałam. Był to Zack.

- Uważaj, kochanie. - zaśmiał się i mnie przytrzymał. - Szukałem cię. Gdzie byłaś?

- Ona gdzie była?  - do rozmowy włączyła się suka. - Z twoim najlepszym kumplem rozmawiała. - podkreśliła słowo "najlepszym" i zawiesiła się na ramieniu Adamsa.

- Pieprz się tłusta krowo. Nikt cię nie chce słuchać. - strącił ją chłopak, a ona udała zrozpaczoną.

- Z tobą na pewno bym się pieprzyła. - uśmiechnęła się do niego i spojrzała na mnie.

- To super, ale jednak szkoda, że ja z tobą nie. Twój różowy przyjaciel mam nadzieję, że mnie zastąpi. - zaśmiał się jej prosto w twarz i pociągnął mnie za rękę. - Mam dość tej szmaty. - powiedział nieco głośniej, żeby usłyszała. - Nie bądź nigdy o nią zazdrosna, błagam.

Myślałam nad słowami Jack'a. Czy Zack mógłby być do tego zdolny, żeby mnie uderzyć? Nie wierzyłam mu. Przecież traktował mnie jak księżniczkę, na krok nie opuszczał. Ale jednak zdarzały się dni, gdy dostawałam od niego cios prosto w serce.

- Możesz mi coś powiedzieć? - zaczęłam.

- No pewnie. - prychnął Zack.

- Czemu już się nie przyjaźnisz...

- Na prawdę znowu o to pytasz?!  - nie dał mi dokończyć, a w jego oczach zauważyłam narastającą złość.

- Jeśli nie chcesz to nie mów. - wywróciłam oczami i odeszłam od niego, bo zauważyłam Dianę.

Przekorny los (1,2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz