XV

7.9K 361 50
                                    

Gdy zapadł zmrok, Alex i Jack opuścili moje miejsce i zostałem sam z Ver. Dziewczyna była taka szczęśliwa, że wszystko jest jak dawniej.  Myślałem nad tym, czy nie ostrzec ją przed Jack'iem. Szybko odgoniłem od siebie te myśli i zacząłem napawać się tym, co teraz trwa.

- Wiesz, że za miesiąc jest bal maturalny? - spytałem, idąc obok niej wzdłuż wybrzeża.

- Wiem. - uśmiechnęła się i złapała mnie za rękę.

- Masz już parę?  - podniosłem brew i się zaśmiałem, jakby speszony.

- Nie jeszcze. Dlaczego?  Niech zgadnę?  - teatralnie przyłożyła dłoń do brody. - Może dlatego, że temu komuś mój przyszły chłopak nos by rozwalił? 

Obydwoje wybuchliśmy śmiechem.

- Przyszły chłopak?  - zamruczałem i podskoczyłem w górę, wykonując przy tym różne akrobacje. - Wiedziałem.
Zdecydowałaś już?

Dziewczyna zwolniła, po czym stanęła w miejscu, wpatrując się prosto w oczy.

- Tak, chciałam tylko dotrzeć do tego, żebyś się pogodził z Jack'iem i Alexem. - uśmiechnęła się szeroko, a ja klasnąłem w dłonie.

- A gdybym się nie pogodził?  - zacząłem ją drażnić.

- To bym się jeszcze zastanawiała.

Podszedłem do niej i objąłem ją w talii, całując czoło.

- To jeszcze raz pytam, tym razem oficjalnie. - oddaliłem się i spojrzałem jej w oczu. Serce niemiłosiernie mi przyspieszyło. - Będziesz moja?  - głos mi drżał.

- Będę twoja. - stanęła na palcach i mnie pocałowała, a ja podniosłem ją i obróciłem wokół siebie.

Staliśmy wtuleni w siebie kilka minut, nic nam nie było potrzebne, nic nas nie obchodziło. Noc zapadała coraz szybciej i blask księżyca odbijał się w jeziorze.

- A na bal też ze mną pójdziesz? - spytałem, nie odklejając się od niej.

- Jeszcze się pytasz. - zaśmiała się. - Byłbyś dupkiem, gdybyś zaprosił jakąś inną, a nie mnie. - zakryła usta i ze śmiechem wyrwała mi się z objęć.

Pobiegła gdzieś chcąc, żebym ją gonił. Pokręciłem tylko głową i ruszyłem wolnym truchtem, znając kondycję Ver. Prędzej czy później ją wyprzedziłem. Siedziała na brzegu i coś skrobała w ziemi. Usiadłem cicho i przysunąłem ją do siebie.

- Mam prośbę. - rzuciłem na ucho i przygryzłem jego płatek. - Naucz mnie tańczyć, bo nie umiem.

Oderwała się ode mnie i wskazała na mnie palcem.

- Ty?  - spytała z niedowierzaniem. - Ty nie umiesz tańczyć? 

- Ja nie umiem tańczyć. - odpowiedziałem. - Co w tym dziwnego?  - podniosłem ręce ku górze.

- Właśnie, że tańczysz zajebiście. Gdy dawno temu z tobą tańczyłam po raz pierwszy i ostatni jak na razie, przez kilka dni o tobie myślałam. O twoich rękach, które błądziły na moich biodrach, o twoich nogach, które prowadziły. O niczym innym. Później pojawił się Dylan. - zatrzymała się i westchnęła na wspomnienia.

- Na prawdę tańczyłem z tobą zanim bardziej cię poznałem?  - spytałem, próbując sobie przypomnieć, ale za nic nie umiałem.

- Na prawdę. - zaśmiała się. - Wszystkie dziewczyny tak się jarały, że z tobą tańczyły. Najlepiej tańczysz, Zack. To chyba ja muszę poprosić o lekcje tańca z tobą.

Wstałem i podałem jej dłoń, aby mogła wstać. Wyczułem u niej małe zakłopotanie, zmieszanie, ale wstała. Ujęła moją dłoń, a ja gwałtownie przybliżyłem ją do siebie. Jedną ręka trzymałem jej dłoń, a drugą opadła mi na jej idealne biodra. Naszą twarz dzieliły centymetry, więc skorzystałem z tej okazji. Przyssałem się do jej warg i odsunąłem, a ona poczuła niedosyt. To właśnie chciałem osiągnąć. Patrzyłem w jej oczy, których nie umiałem zobaczyć w tym mroku, ale doskonale wiedziałem, jak się patrzyła. Uśmiechnąłem się do siebie, że jest moja. W końcu jest drugą dziewczyną, w której się zakochałem. Reszta była na pocieszenie. Jej bym nie umiał skrzywdzić. Ręką lekko popchnąłem jej biodro w bok, a ona zrozumiała o co chodzi. Rozbujała swoją dolną część ciała, a ja postawiłem krok w bok. Tańczyliśmy wolnego w świetle księżyca, wśród falującej tafli wody. Razem. Tylko my, we dwoje. Takie chwile trzeba w życiu cenić najbardziej. Zapomniałem o wszystkich problemach z Jack'iem, z ojcem, ze sobą. Miałem przed sobą dziewczynę, która powoduje, że czułem się szczęśliwy. Prawdziwie szczęśliwy.

Przekorny los (1,2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz