Gdy zapadł zmrok, Alex i Jack opuścili moje miejsce i zostałem sam z Ver. Dziewczyna była taka szczęśliwa, że wszystko jest jak dawniej. Myślałem nad tym, czy nie ostrzec ją przed Jack'iem. Szybko odgoniłem od siebie te myśli i zacząłem napawać się tym, co teraz trwa.
- Wiesz, że za miesiąc jest bal maturalny? - spytałem, idąc obok niej wzdłuż wybrzeża.
- Wiem. - uśmiechnęła się i złapała mnie za rękę.
- Masz już parę? - podniosłem brew i się zaśmiałem, jakby speszony.
- Nie jeszcze. Dlaczego? Niech zgadnę? - teatralnie przyłożyła dłoń do brody. - Może dlatego, że temu komuś mój przyszły chłopak nos by rozwalił?
Obydwoje wybuchliśmy śmiechem.
- Przyszły chłopak? - zamruczałem i podskoczyłem w górę, wykonując przy tym różne akrobacje. - Wiedziałem.
Zdecydowałaś już?Dziewczyna zwolniła, po czym stanęła w miejscu, wpatrując się prosto w oczy.
- Tak, chciałam tylko dotrzeć do tego, żebyś się pogodził z Jack'iem i Alexem. - uśmiechnęła się szeroko, a ja klasnąłem w dłonie.
- A gdybym się nie pogodził? - zacząłem ją drażnić.
- To bym się jeszcze zastanawiała.
Podszedłem do niej i objąłem ją w talii, całując czoło.
- To jeszcze raz pytam, tym razem oficjalnie. - oddaliłem się i spojrzałem jej w oczu. Serce niemiłosiernie mi przyspieszyło. - Będziesz moja? - głos mi drżał.
- Będę twoja. - stanęła na palcach i mnie pocałowała, a ja podniosłem ją i obróciłem wokół siebie.
Staliśmy wtuleni w siebie kilka minut, nic nam nie było potrzebne, nic nas nie obchodziło. Noc zapadała coraz szybciej i blask księżyca odbijał się w jeziorze.
- A na bal też ze mną pójdziesz? - spytałem, nie odklejając się od niej.
- Jeszcze się pytasz. - zaśmiała się. - Byłbyś dupkiem, gdybyś zaprosił jakąś inną, a nie mnie. - zakryła usta i ze śmiechem wyrwała mi się z objęć.
Pobiegła gdzieś chcąc, żebym ją gonił. Pokręciłem tylko głową i ruszyłem wolnym truchtem, znając kondycję Ver. Prędzej czy później ją wyprzedziłem. Siedziała na brzegu i coś skrobała w ziemi. Usiadłem cicho i przysunąłem ją do siebie.
- Mam prośbę. - rzuciłem na ucho i przygryzłem jego płatek. - Naucz mnie tańczyć, bo nie umiem.
Oderwała się ode mnie i wskazała na mnie palcem.
- Ty? - spytała z niedowierzaniem. - Ty nie umiesz tańczyć?
- Ja nie umiem tańczyć. - odpowiedziałem. - Co w tym dziwnego? - podniosłem ręce ku górze.
- Właśnie, że tańczysz zajebiście. Gdy dawno temu z tobą tańczyłam po raz pierwszy i ostatni jak na razie, przez kilka dni o tobie myślałam. O twoich rękach, które błądziły na moich biodrach, o twoich nogach, które prowadziły. O niczym innym. Później pojawił się Dylan. - zatrzymała się i westchnęła na wspomnienia.
- Na prawdę tańczyłem z tobą zanim bardziej cię poznałem? - spytałem, próbując sobie przypomnieć, ale za nic nie umiałem.
- Na prawdę. - zaśmiała się. - Wszystkie dziewczyny tak się jarały, że z tobą tańczyły. Najlepiej tańczysz, Zack. To chyba ja muszę poprosić o lekcje tańca z tobą.
Wstałem i podałem jej dłoń, aby mogła wstać. Wyczułem u niej małe zakłopotanie, zmieszanie, ale wstała. Ujęła moją dłoń, a ja gwałtownie przybliżyłem ją do siebie. Jedną ręka trzymałem jej dłoń, a drugą opadła mi na jej idealne biodra. Naszą twarz dzieliły centymetry, więc skorzystałem z tej okazji. Przyssałem się do jej warg i odsunąłem, a ona poczuła niedosyt. To właśnie chciałem osiągnąć. Patrzyłem w jej oczy, których nie umiałem zobaczyć w tym mroku, ale doskonale wiedziałem, jak się patrzyła. Uśmiechnąłem się do siebie, że jest moja. W końcu jest drugą dziewczyną, w której się zakochałem. Reszta była na pocieszenie. Jej bym nie umiał skrzywdzić. Ręką lekko popchnąłem jej biodro w bok, a ona zrozumiała o co chodzi. Rozbujała swoją dolną część ciała, a ja postawiłem krok w bok. Tańczyliśmy wolnego w świetle księżyca, wśród falującej tafli wody. Razem. Tylko my, we dwoje. Takie chwile trzeba w życiu cenić najbardziej. Zapomniałem o wszystkich problemach z Jack'iem, z ojcem, ze sobą. Miałem przed sobą dziewczynę, która powoduje, że czułem się szczęśliwy. Prawdziwie szczęśliwy.
CZYTASZ
Przekorny los (1,2)
Teen FictionPrzecisnął się przez ludzi i dotarł do mnie. Bez słowa wtulił się, a ja go odepchnęłam. Chciał mnie pocałować, ale obróciłam głowę w inną stronę i zła wykrzyczałam. - Tu! - wskazałam palcem czoło. - Tu się jebnij, chuju! Nie chciałam, żeby mnie ca...