XXX

5K 316 49
                                    

Bal zaczął się rozkręcać. Kilka chłopaków chciało poprosić mnie do tańca, ale Jack nie pozwolił im zbliżać się do mnie, na co trochę byłam na niego zła. Gdy odmówił za piątym razem, bez słowa odeszłam, dogoniłam Wesley'a, bo tak miał na imię ten chłopak, i przeprosiłam go za Jack'a. Okazało się, że z tańcem miał wcześniej do czynienia, bo zgrabnie prowadził w tańcu, obracał mnie,a nawet chciał podnieść, ale nie pozwoliłam mu.

- Jak się bawicie?  - ściszył muzykę Anders i zaczął coś mówić. W sali rozległy się okrzyki niezadowolenia, bo DJ wyłączył muzykę, do której świetnie się tańczyło. Podeszłam do Jack'a, który rozmawiał z jakimiś dwoma dziewczynami, a one usmiechały się ciągle patrząc na niego. - Powstała propozycja zabawy, co wy na to?

- Tak!  - krzyknęli jednogłośnie.

- Więc każdy bierze na środek swojego partnera. Wystarczy, że przyjdzie osiem par. Ten papierek, który trzymam w ręku, za chwilę znajdzie się między waszymi ustami. Zabawa ta nazywa się "ssij i dmuchaj". Papierek przykładamy do ust, następnie obracamy się w stronę partnera i to jemu dajemy papierek na usta, który nie może spaść. W tym czasie osoba, która podaje, musi dmuchać, a osoba przejmująca-wsysać powietrze. Uwaga! Jeżeli papierek spadnie, para, między którą spadł, musi się pocałować!

W sali zapanowało poruszenie. Na środek wyszło już pięć par. Miałam ochotę się rozerwać, więc chwyciłam Jack'a za rękę i dołączyliśmy do reszty. Za nami przyszli Alex i Michelle, która od razu do mnie podbiegła.

- Jacie, ale to będzie zabawa!  - pisnęła. - Mogę się założyć, że większość dziewczyn będzie upuszczało ten papierek!  - zachichotała, a ja jej wtórowałam.

- Gorzej, jak wymieszają pary. - rzekłam, a w tym samym czasie Anders przemówił.

- Żeby było ciekawiej, pary się mieszają. Dziewczyny tworzą w środku mniejsze kółko, a chłopcy na zewnątrz większe. Dziewczyny idą w prawo, chłopcy w lewo. Jeśli zatrzymam muzykę, panienki się odwracają i z tym, z którym będą twarzą w twarz, z tym tworzą nową parę.

Popatrzyłam się na Michelle, a ta na mnie i wybuchłyśmy śmiechem.

- Jeśli będziesz z jakimś kujonkiem,  to współczuję. - zaśmiała się.

- Ja ci współczuję, jeśli twój wybór padnie na szkolnego osła. - prychnęłam, wskazując chłopaka, który był cały owłosiony, a w dodatku nieprzyjemnie pachniał.

Stanęłam w kółku i wszystkie dziewczyny ruszyły w prawi, gdy sławny DJ puścił jakąś muzykę. Serce biło mi jak szalone, bo nie wiedziałam, na kogo padnie. Wokół niektórzy pogwizdywali, krzyczeli, żeby już zatrzymał muzykę, ale przecież Anders wiedział, co robił. Muzyka zwalniała, aż całkowicie się zatrzymała. Zamknęłam oczy i odwróciłam się twarzą do tajemniczego chłopaka. Inne dziewczyny śmiały się, piszczały, aż w końcu otworzyłam oczy. Przede mną stał muskularny czarny chłopak, którego dotąd nie znałam. Posłałam mu miły uśmiech, który odwzajemnił.

- Shown. - podał rękę.

- Veronica. - posłałam mu uśmiech. Sprawiał wrażenie miłego.

- Teraz niech każdy usiądzie koło siebie, ale nie tak, żeby była dziewczyna koło dziewczyny lub chłopak obok chłopaka. - instruował nas Anders. Wzrokiem szukałam Jack'a, który padł na Michelle. Tej się udało.

Usiadłam obok Showna, a koło mnie miejsce zajął szkolny osioł. Właśnie ten, którego nie chciałam nawet patykiem dotknąć, miałam na balu z jego ust do swoich papierek przenieść. Obiad wrócił do przełyku na samą myśl o tym, jak będzie to wyglądało. Szkolny osioł miał na imię Garry, miał wszędzie włosy, jak każdy chłopak, ale jego owłosienie wymsknęło się spod kontroli. Nie mieszkał może w nie wiadomo jakim domu, na życie musiał zarabiać prowadząc gospodarstwo, toteż stąd ten nieprzyjemny zapach, który starał ukryć się pod perfumami. Ubrany był dość schludnie. Anders podszedł do jednej z dziewczyn, na której zaprezentował, jak to ma wyglądać. Określił też kierunek, w jakim miało się podawać materiał. Byłam całkiem blisko i miała podawać Garry'emu. Wzdrygnęłam się, gdy gra ruszyła. Jednej parze spadło, przez co chłopak musiał pocałować tą dziewczynę, na którą padło. Shown przejął i odwrócił głowę w moją stronę, gdzie ja już przygotowana byłam na odbiór, ciągnęłam powietrze, a on dmuchał, żeby papierek nie spadł i się udało. Ze wstrętem odwróciłam się w stronę Garry'ego, który kompletnie nie był przygotowany, przez co bałam się, że pech spadnie na mnie. Dmuchałam, a papierek znalazł się blisko niego, przez co powinien ciągnąć go ustami. Niestety, papierek znalazł się na ziemi, co spowodowało głośny śmiech tłumu, nawet Jack nie powstrzymywał śmiechu. Cudownie! 

Przekorny los (1,2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz