#19

65 33 6
                                    

Ta sama, niezwykle irytująca piosenka znów zagrała w moich uszach równo o szóstej pięćdziesiąt pięć. No tak, wielki powrót do szkoły. Ten dzień zdecydowanie nie był odpowiedni, aby do niej pójść i każdy nauczyciel powinien to zrozumieć. O godzinie trzynastej miałam pochować ukochaną mi osobę i już nigdy więcej jej nie zobaczyć. Jeżeli poszłabym do placówki oświaty to byłaby to największa głupota jaką bym zrobiła.

Napisałam do Molly, aby nie spodziewała się mnie dzisiaj i usiadła z kimś innym bądź sama. Zaraz po wysłaniu SMSa przebrałam się w czarną koszulę oraz spodnie tego samego koloru. Wyprostowałam włosy prostownicą, aby wyglądały chociaż trochę lepiej. Byłam zmuszona zrobić sobie makijaż, moja twarz nie wyglądała najlepiej po tych kilku dniach rozpaczy. Nałożyłam trochę podkładu, korektora pod oczy oraz tusz do rzęs. Nie byłam pewna czy dobrze zrobiłam, prawdopodobnie po trzynastej się ulotni i zostaną po nim tylko czarne strugi na policzkach.

Zrobiłam sobie małe śniadanie i powoli, bez pośpiechu je zjadłam. Właściwie to mogłam pospać dłużej, ale nie potrafiłam. Tak naprawdę stresowałam się tym pogrzebem. Po pierwsze bałam się o siebie, bo wiedziałam, że zada mi to ostateczny, okropny i bolesny cios. Po drugie obawiałam się, że ktoś zacznie mnie podejrzewać o bycie członkinią grupy przestępczej. Właściwie nikt nie miałby żadnych podstaw aby mnie o to oskarżać, ale wewnętrzna, przewrażliwiona Claris zdecydowanie przesadzała.

Obejrzałam kilka programów w telewizji przy czym minęły cztery godziny. Zawsze kiedy już usiadłam przed tym bezsensownym ekranem nie mogłam od niego odejść. O godzinie jedenastej wyszłam z domu zakładając na siebie czarny płaszcz i zabierając torebkę. Ruszyłam w kierunku przystanku autobusowego, na który przyjechać miał autobus o jedenastej piętnaście. Usiadłam pod zabudowaniem i zaczęłam przeglądać media społecznościowe. Po kilku minutach poczułam jak jakaś kobieta szturcha mnie w ramię.

- Przepraszam. - zaczęła niepewnie. Również miała na sobie czarne ubrania, a jej włosy były w odcieniu kasztanowym.

- O co chodzi? - zareagowałam uprzejmie.

- Mogłaby mi pani powiedzieć która... - zawahała się unosząc jedną brew i lekko odsuwając głowę do tyłu badając moją moją twarz.

- Godzina? - dokończyłam za nią. Kobieta wprawiła mnie w zdezorientowanie.

- Tak... - powiedziała wciąż pusto, lecz intensywnie wpatrując się we mnie.

- Dziesięć po jedenastej. Przepraszam, jestem brudna? - zapytałam uśmiechając się słabo, bo zachowanie tej pani było co najmniej dziwne.

- Nie nie... Przepraszam panią bardzo. Musiałam pomylić osoby, jeszcze raz przepraszam... - zmieszała się i usiadła metr ode mnie co chwila kątem oka spoglądając na mnie. Nie wiedziałam jak się zachować więc wpatrywałam się w ekran swojego telefonu jakbym nie zwracała uwagi na nic dookoła mnie.

Po pięciu minutach na przystanek podjechał autobus. Wsiadłam pierwsza i stanęłam wewnątrz łapiąc się metalowej, nierdzewnej rurki. Schowałam komórkę do kieszeni płaszcza. Obserwowałam podejrzaną kobietę, która w jakiś sposób przypominała mi mnie. Wyglądała na około trzydzieści lat, więc nie mogła być moją matką. Niestety... Jej zachowanie naprawdę momentami przyprawiało mnie o dreszcze. Wzrok jej szmaragdowych oczu wciąż skierowany był na mnie, a ja tylko mogłam domyślać się co ta kobieta we mnie widzi. Nie zwracałam już na nią uwagi. Spoglądałam za szybę pojazdu miejskiego. Na zewnątrz nie prószył już śnieg, za to świeciło słońce i lekko pokrapywał deszcz. Aura poniekąd sprzyjała dzisiejszemu tragicznemu wydarzeniu.

Po kilkunastu minutach jazdy autobus zatrzymał się na przystanku, na którym wysiadałam. Wcale nie zdziwiłam się, gdy zaraz po mnie z pojazdy wyszła ta ciemnowłosa kobieta. Początkowo skierowałam się w stronę kwiaciarni. Wchodząc do niej usłyszałam jak drzwi przeze mnie popychane poruszyły dzwoneczkiem, który dawał znać sprzedawczyni, że pojawił się nowy klient. Od razu spojrzałam na piękne, dostojne chryzantemy w kolorze białym. Musiałam domówić do nich wieniec pogrzebowy, a wcale nie było to dla mnie łatwą czynnością. Cały ten czas powstrzymywałam się by tylko żadna łza nie wypłynęła z moich oczu.

PrzepraszamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz